Rozdział 22

7.6K 274 218
                                    


~ pov. George ~

Obudziłem się z tego co zauważyłem dosyć wcześnie, bo za oknem było widać ciemność. Oparłem się plecami o ścianę i zobaczyłem, że Clay'a nie ma w pokoju. Powoli wstałem, ogarnąłem się i Wchodząc do salonu natknąłem się na Dreama.

- O już nie śpisz. - Powiedział uśmiechając się i składając pocałunek na moim czole.
- Najwyraźniej. - Odpowiedziałem ziewając.
-Która godzina?
- Dopiero 5 możesz jeszcze iść się położyć do łóżka.

Nie wybierałem sie spowrotem spać, poszedłem do kuchni i szukałem czegoś co mógłbym zjeść na śniadanie. Zjadłem coś na szybko i umyłem brudne naczynia.

(time skip)

Zbliżała się 9, a my jechaliśmy już godzinę. Okazało się, że są jakieś roboty drogowe i podróż zajmie dłużej niż się spodziewaliśmy. Dream zatrzymał w korku.

-Serio? Teraz? - Westchnął pod nosem i oparł się o kierownicę. Zacząłem coś nucić.

Minęło 10 minut i ledwie ruszyliśmy o 50m. Korek ciągnął się i ciągnął. Pewne jest, że spóźnimy się przynajmniej o pół godziny od otwarcia.

Kolejne 20 minut staliśmy w korku. Dopiero po tym czasie ruszyliśmy dalej bez dalszych utrudnień.

- Za ile będziemy? - Zapytałem.
- Za jakąś godzinę. - Odpowiedział patrząc cały czas na drogę.

(time skip)

- Patrz! Widzisz tam daleko? - Powiedział pokazując na wysokie rollercoastery, które było widać z daleka. Patrząc trochę się zestresowałem.
-Tam jedziemy? - Zapytałem przełykając ślinę.
- Tak! - Zaśmiał się Dream. - Boisz się?
- Ja? Pff jeszcze czego.

Usłyszałem w odpowiedzi jego śmiech. Powoli dojeżdżaliśmy na miejsce. Jeszcze jakieś 10km. Nastała chwilowa cisza. Po około 10 minutach dojechaliśmy na parking. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę kas.

-To co idziemy najpierw na największy?
- Najpierw to może kupmy bilety. - Przewróciłem oczami. - Później się wszystko okaże.

Wchodząc słyszałem piski dobiegające z rozpędzonych kolejek. Huk, śmiechy dzieci. Dream pociągnął mnie za rękę i chwilę później staliśmy w kolejce do jednego z rollercoasterów. Trochę rzeczywiście się bałem, ale nie ma odwrotu. Dream czując, że się boję złapał mnie za rękę i uśmiechnął się szeroko.

Po 10 minutach byliśmy już prawie przy bramkach.

(time skip)

Po około 4 godzinach zabawy w lunaparku wybiła 14. Powoli się zbieraliśmy. Wsiadając do auta Zapytałem Dreama.
- Jedziemy coś zjeść?
- Tak. - Odpowiedział zamykając drzwi samochodu i wkładając kluczyki do stacyjki. - Tylko nastawię GPS.

Siedziałem zmęczony na siedzeniu i delikatnie przysypiałem. Dream włączył radio i ruszył. Jechaliśmy może około 20 minut. Clay zatrzymał się na jakimś małym parkingu, mówiąc że dojechaliśmy. Wysiadłem przecierając oczy. Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy stoliku dla dwóch. Po paru minutach przyszedł kelner. Wzięliśmy od niego menu i ja wybrałem jakiś zestaw obiadowy i zwykłą wodę. Dream wybrał to samo co ja do jedzenia i cole. Poczekaliśmy chwilę aż ktoś nie przyjmie naszego zamówienia. Po chwili podszedł do naszego stolika ten sam kelner.

(time skip)

-Gdzie jedziemy? Powinniśmy już być w hotelu, ile tam się wogule jedzie?
- Spokojnie jeszcze z półtora, może dwie godziny i będziemy na miejscu. - Odpowiedział ściszając radio. - Głowa mnie już trochę boli.
- Nie dziwię się, mnie też. Ile można wytrzymać przy takim huku jak w tym lunaparku?

Jechaliśmy jeszcze dość długo. Zacząłem wątpić, że jedziemy do hotelu.

-Co wymyśliłeś? - Zapytałem przewracając oczami.
- Co? Co miałem wymyślić? - Popatrzył udając, że nie rozumie.
-Gdzie jedziemy?
- Niespodzianka. - Odpowiedział rozwalając mi fryzurę.
- Czyli?
-Gdybym Ci powiedział to nie byłaby to taka niespodzianka.

Dalszą drogę jechaliśmy w ciszy.

.............................................................

Rozdział 22
534 słów
Nie sprawdzałam błędów


I love you Dream - Dnf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz