Rozdział 26

6.4K 260 169
                                    

~ Pov. George ~

Chwilę temu skończyliśmy streama. Była dość późna godzina, Dream zasypiał na fotelu. Wziąłem koc, nakryłem delikatnie nim Clay'a tak żeby się nie obudził i wyszedłem z pokoju cicho zamykając dzwi i przechodząc korytarzem założyłem na siebie bluzę. Wchodząc do przedpokoju ubrałem buty, przekręciłem klucz w drzwiach i wyszedłem.

Rześki, wieczorny wiatr rozwalał mi ułożone włosy we wszystkie kierunki.
Z każdą chwilą niebo coraz ciemniejsze, aż nie doszło do odcieniu ciemnego granatu. Tak bardzo ciemnego, że aż prawie czarnego, a jedyne co go rozjaśniało to pełnia księżyca i tysiące malutkich gwiazd.

Szedłem wzdłuż chodnika, kierując się w stronę oświetlonego dużego mostu z tego co pamiętam. Czułem się jak dawno temu, gdy jeszcze mieszkałem z rodzicami pod jednym dachem i wieczorami wychodziłem powłóczyć się po Londynie.

Co jakiś czas przejeżdżało jakieś auto, co rozświetlało ledwo widoczną przez słabe oświetlenie uliczne chodniki i jezdnię. Prawie dochodziłem do mostu. O tej godzinie nie było praktycznie nikogo, oprócz co jakiś czas biegających dzieciaków najpewniej mieszkających w bloku naprzeciwko ulicy. Przeszedłem obok mostu i oparłem się o betonową podporę i patrząc w niebo poczułem spokój.

Powinienem być teraz w mieszkaniu z Clay'em. Poczułem nagłe poczucie winy na sumieniu. Powoli się odwróciłem by wrócić tam, skąd przyszedłem. Podnosząc lekko głowę zobaczyłem przed sobą wysoką, oświetloną blaskiem lamp sylwetkę.

-Ow! Ale mnie wystraszyłeś! Co ty tu robisz? - Zapytałem chłopaka. - Jak mnie znalazłeś? Przepraszam, że nic nie mówiłem, że wychodzę i-
- Spokojnie, akurat nie umiesz najciszej wychodzić.. Jak wyszedłeś z pokoju usłyszałem trzaśnięcie.
-Przecież próbowałem zamknąć je jak najciszej. - Zmarszczyłem czoło.
- Oj Gogy..

Minęła dłuższa chwila zanim cokolwiek powiedziałem. Patrzyłem tak w jego oczy, aż nie przerwał ciszy.

-Idziemy? - Zapytał łapiąc moją dłoń.
- A mamy inną opcje? - Zakpiłem.

Wtedy Dream pociągnął mnie w stronę wejścia na most, i idąc coraz dalej.

- Żartowałem z tym, możemy wracać do domu.
- Chciałeś inną opcje? Okej. - Uśmiechnął się.

Przeszliśmy przez most i idąc za chłopakiem, weszliśmy w wcześniej nieznaną mi małą i wąską uliczkę. Co parę, albo paręnaście metrów stały ledwo świecące lampy uliczne, a z dala było słychać ciche szczekanie psów. Czułem się dziwnie, ale przyjemnie. Droga ciągnęła się bardzo daleko. Nawet nie wiem kiedy doszliśmy do jej końca.

.............................................................

Rozdział 26
360 słów
Nie sprawdzany jak zawsze

I love you Dream - Dnf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz