18

914 48 80
                                    

Coś myślę, że rozdział wam się spodoba, ale nie wiem XD

(Ja z teraz) : MYŚLISZ ŻE SIĘ SPODOBA ALE NIE WIESZ NO CO ZA CYMBAŁ XDDBD

Miłego czytania! ❤️

______________________________________

Kretyn : 😏😏

Louis : Co?

Kretyn : 😏😏

Louis : No co?

Kretyn : Nic, tylko fajne wiadomości z nim piszesz hshshs

Louis : Z kim?

Kretyn : To ty typie nie wiesz z kim piszesz XD?

Louis : Jakoś nie bardzo

Kretyn : O matko boska Paynowska.. beka

Louis : Ja pierdole jesteś bardziej irytujący niż tamten

Kretyn : No cóż, taka moja natura

Louis : Zauważyłem

Kretyn : Dobra ja spadam, bo idzie Stycjsjxjsfjd

Louis : Kto idzie?

Kretyn : Sorry za tego idiote

Louis : Kto to był?

Kretyn : Nie ważne słodki

Louis : Skończ już z tym podlizywaniem się

Kretyn : Ja się wcale nie podlizuje

Louis : Nie, nie co t

Louis : Muszę się komuś wygadać

Kretyn : Coś się dzieje?

Louis : Nie, albo tak.

Kretyn : Co jest?

Louis : Yhmm.. Idę do Styles'a.

Kretyn : Coo?! Po co?

Louis : Muszę z nim wyjaśnić pewną sprawę.

Kretyn : Jaką sprawę?

Louis : Nie ważne

Kretyn : Okej, o której się wybierasz?

Louis : Za godzinę

Kretyn : Dasz radę słońce!

Louis : Mam nadzieję. Trochę się stresuje

Kretyn : Czym?

Louis : To Styles, nie wiadomo do czego jest zdolny

Kretyn : No już nie przesadzaj. Nie jest jakimś mordercą czy gwałcicielem

Louis : No niby nie

Louis : To ja będę się ubierać. Napiszę Ci jak będę przy jego drzwiami

Kretyn : Papa Sweet Creature

-----------------------------------------------------------

Zacząłem się szykować. Byłem tak zestresowany, że praktycznie nie wiedziałem co ze sobą zrobić.

Właśnie czym byłem tak zestresowany?

- Lou, a ty gdzie? - zapytała Lottie. Podskoczyłem, ponieważ nie spodziewałem się jej tutaj.

- Jezu! Charlotte ty głupia parówko! - wydarłem się.

- Spokojnie, wyglądasz jakbyś się obsrał. - podsumowała mój stan.

- Dzięki. - prychnąłem.

- W każdym razie, mama kazała Ci  posprzątać kuchnie. - poinformowała mnie i wyszła.

Aha.

No chyba nie.

Gdy byłem już uszykowany, założyłem jeszcze słuchawki i włączyłem muzykę. Zamknąłem za sobą drzwi, ruszając w kierunku domu Styles'ów.

Nie miałem daleko. Mieszkali trzy domy za mną. Nogi miałem jak z waty, aczkolwiek przecież nie ma się czego bać.

Chyba.

Louis : Już jestem pod domem

Kretyn : Dasz radę!

Louis : No nie wiem

Kretyn : Po prostu zadzwoń do drzwi

Zrobiłem to. Nacisnąłem dzwonek, cierpliwie czekając. Teraz już nie mogę się wycofać.

- Louis? To naprawdę ty? - zapytała mnie mama Harry'ego, Anne.

- Tak pani Styles. - przytaknąłem głową. - Jest może pani syn?

- Mów mi Anne. Przecież wiesz. - mruknęła. - Tak, jest. Idź na górę.

- Dziękuję.

Za każdym razem, kiedy stawałem jeden schodek wyżej, nogi coraz bardziej mi się trzęsły. Dotarłem pod właściwe drzwi, lekko zapukałem mając nadzieję, że nie usłyszy.

- Wejść. - szlag.

Wszedłem powoli do pomieszczenia. Pokój jego się nie zmienił nadal był w tych ciemnych kolorach. Meble również stały na swoim miejscu. Spojrzałem na niego. Cały czas się na mnie wpatrywał. Nadal miał te śliczne zielone oczy.

Dobra stop.

- Tomlinson. - odezwał się pierwszy wstając z łóżka. - No proszę co Cię tu sprowadza?

- Jeszcze się nie domyślasz? - zacisnąłem zęby.

- Jakoś nie bardzo. Może mnie oświecisz? - podszedł kilka kroków.

- Co ty do chuja kombinujesz Styles? - spytałem prosto z mostu

- Słownictwo. - zacisnął ręce.

- Odpowiedz!

- A co ja mam niby kombinować? - jego głos nagle załagodniał.

- No nie udawaj. - prychnąłem. - Najpierw kurwa siedzisz ze swoją bandą idiotów koło mojego stolika, potem podlizujesz się moje mamie!

- Po prostu do stolika podeszłem z nudów. Wcale się nie podlizuje twojej matce. - zaprzeczył.

- To po chuj... - popchnął mnie na ścianę wpijając się w moje usta.

Na początku nie wiedziałem co się dzieje, aczkolwiek po chwili ocknąłem się. Zacząłem się szarpać, lecz przytrzymał mi ręce.

Po kilku sekundach oddałem pocałunek. Chwile później stał się on bardziej zachłanny oraz spragniony. Trzymał mnie za biodra w żelaznym uścisku. Wplotłem swoje ręce w jego loki lekko pociągając za nie.

Zabrakło nam już powietrza, więc oderwaliśmy się od siebie ciężko sapiąc.

- Zamkniesz ty się wreszcie? - wydyszał.

- J-ja muszę i-iść. - wybiegłem z pomieszczenia zanim zdążył się odezwać.
Nie patrzyłem już na to, że Anne woła mnie.

Po prostu to było za dużo.

______________________________________

Hej!!! ❤️

Mam nadzieję, że nie za szybko

Do zobaczenia! ❤️

Wasz Stalker ❤️😏

(Ja z teraz) : Spokojnie, wdech i wydech..




Sweet Creature ~ L.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz