25

680 35 102
                                    

Następnego dnia wstałem bardzo wcześnie, ponieważ była dopiero czwarta, wiedziałem, że już nie usnę, ubrałem się w szaty szkolne i wyszedłem ze swojego Dormitorium i ruszyłem w stronę skrzydła szpitalnego, zauważyłem, że Pani Pomfrey nie śpi, robiła Harry'emu jakieś badania, po chwili zastanowienia popchnołem drzwi i wszedłem do środka.

-Coś się stało Panie Malfoy?-Zapytała, podchodząc do mnie.

-Oh... Nie wszystko w porządku po prostu nie mogłem spać i postanowiłem, że przyjdę sprawdzić co i Harry'ego.-Powiedziałem.

-Dobrze, ale tylko piętnaście minut muszę skończyć kolejne badania.-Powiedziała, po czym poszła do swojego gabinetu, a ja usiadłem przy łóżku Harry'ego.

-Pewnie mnie nie słyszysz.-Powiedziałem, głaszcząc go po głowie.-Ale wiedz, że zabije tego, który to zrobił.-Dodałem, po czym delikatnie pocałowałem go w usta.

Siedziałem tam jeszcze kilka minut, po czym Pani Pomfrey, poprosiła, bym wyszedł i powiedziała, bym dzisiaj nie przychodził. Co prawda nie spodobało mi się to drugie, ale skoro muszę, to muszę. Powiedziałem Dowidzenia, po czym wyszedłem i około godzinę spacerowałem po korytarzach hogwartu, gdy byłem w lochach, natknąłem się na Snapa.

-Dzień dobry Draconie.-Powiedział zimnym głosem.

-Dla kogo dobry to dobry.-Odpowiedziałem.

-No tak miałem iść do skrzydła szpitalnego.-Powiedział, po czym mnie wyminą i ruszył w stronę skrzydła.

-Draco co Ty tu robisz o tej godzinie?-Zapytała Hermiona, podchodząc do mnie razem z Weasleyem, który powoli zasypiał chodząc.

-Wyszedłem się przejść.-Powiedziałem.

-Byłeś już u Harry'ego?-Zapytała.

-Ta... Są zabronione wizyty.-Powiedziałem, na co ona westchnęła.

Cały dzień było nudno. Zaczynając od śniadania, kończąc na wszystkich lekcjach, teraz są eliksiry, Snape za nim wpuścił nas do klasy, kazał zostać mi po lekcji, odpowiedziałem "dobrze" Pansy i Blasie zaczęli się śmiać, myśląc, że dostanę szlaban, jak wszyscy wyszli z klasy, po zakończonej lekcji, spakowałem się i podszedłem do Snapa.

*Narrator* (Ni ma rozmowy Snapa z Draco jestem zła 🔥👄🔥)

-Ginny oni cię tam nie wpuszczą.-Powiedziała blondynka, patrząc na przyjaciółkę.

-Jak nie wpuszczą, to wlecę na miotle.-Odpowiedziała jej rudowłosa.

-Oh...Ginny i co Ty mu zamierzasz powiedzieć, cytuje: Przepraszam Harry, chciałam podać ci Eliksir miłosny, ale nie umiem go robić i tak jakby to wszystko, co się z tobą będzie dziać to moja wina.-Powiedziała.

-Jesteś krukonką, wymyśl jakąś wymówkę, proszę.-Powiedziała.

-Ginny ja nie zamierzam ci w tym pomagać, wybacz.-Powiedziała, po czym odeszła od Rudowłosej.

Pansy:

-Luna.-Powiedziałam, idąc za krukonką, która była we własnym świecie.

-Lovegood.-Powtórzyłam.

-Luna Lovegood!-Krzyknęłam, po czym ta się odwróciła.

-O co chodzi?-Zapytała.

-Czemu krzyczałaś na Weasley, że to jej wina, że Harry wylądował w szpitalu?-Zapytałam.

-Wybacz, ale to nie moja sprawa i tym bardziej nie twoja.-Powiedziała, po czym wyciągnęła różdżkę i celując ją we mnie, powiedziała:

-Obliviate. Przepraszam.-Powiedziała po chwili.

-Za co przepraszasz, co się stało?-Zapytałam.

-Już nieważne mówiłam do siebie.-Powiedziała, po czym w podskokach odeszła.

Hermiona:

-Hej Pansy.-Powiedziałam, gdy dziewczyna usiadła przy stole w wielkiej sali.

-Cześć Hermiono.-Odpowiedziała i zaczęła jeść.

-Dowiedziałaś się czegoś?-Zapytałam po chwili.

-Nie.-Odpowiedziała krótko.

-No dobrze.-Odpowiedziałam.

-Miona możemy porozmawiać?-Zapytała Ginny, podchodząc do mnie.

-Jasne.-Powiedziałam, po czym odeszłyśmy na bok.

-Bo to tak jakby moja wina, że Harry jest w skrzydle, podałam mu źle zrobiony eliksir.-Powiedziała.

-Ginny! Czy Ty jesteś normalna?! Źle zrobiony eliksir może nawet zabić!-Krzyknęłam.

-Ale ja tego nie chciałam.-Powiedziała.

-To brzmi, jakbyś w kogoś rzuciła nożem i powiedziała, że to taka gra.-Powiedziałam.

-Mogę w nią zagrać z Draco?

-Ginny!

-No dobra.-Powiedziała, po czym odeszła.

-Czemu tak na nią krzyczałaś?-Zapytała Pansy, jak usiadłam.

-To ona dała Harry'emu źle zrobiony eliksir.-Powiedziałam.

-Gdzie moja różdżka?-Zapytał Draco.

-Draco uspokój się, nie chcemy tu żadnego morderstwa.-Powiedział Blaise.

-Wy nie chcecie, ja chce.-Odpowiedział z uśmiechem.

-Draco oddawaj różdżkę.-Powiedziała Pansy, wyciągając rękę w stronę Draco.

-A tobie, po co moja różdżka?-Zapytał.

-Oddaj ją.-Powiedziała Pansy.

-A idź od mojej różdżki.-Powiedział, po czym wyszedł.

-Obstawiam, że jeszcze dzisiaj on jej coś zrobi.-Powiedział Blaise.

-Wszyscy jesteśmy tego świadomi.-Powiedziała Pansy, a ja uderzyłam się ręką w czoło.

Draco:

Wszedłem do swojego dormitorium i wyciągnąłem pergamin i zacząłem na nim pisać, na początku napisałem do Lovegood:

Cześć Luna,

Mam do Ciebie jedną prośbę, muszę porozmawiać z Ginny Weasley, ale ona się nie zgodzi, na to, by się ze mną spotkać, mogę napisać do niej list w twoim imieniu?

D.L.M

Wysłałem list i po kilku minutach dostałem odpowiedź, od razu zacząłem go czytać.

Hej Draco,
Jeśli naprawdę musisz z nią porozmawiać, pozwalam Ci napisać do niej w moim imieniu, możesz napisać, że chce wyjaśnić naszą ostatnią kłótnię, jestem pewna, że wtedy przyjdzie.

L.Lovegood

Dobra to już załatwione teraz napisać list do Weasley wziąłem kolejny pergamin i zacząłem pisać:

Droga Ginny,
Czy mogłybyśmy, spotkać się na wierzy astronomicznej, około godziny 23, chciałabym się z tobą pogodzić, nie odpowiadaj na list, po prostu przyjdź o 23, na wierzy astronomicznej.

Twoja L. Lovegood.

Jak list został napisany i wysłany, wziąłem się za odrabianie lekcji, chciałem iść do Harry'ego, ale niestety są zabronione odwiedziny, pójdę tam jutro, lekcje odrabiałem do godziny 22:42, zamknąłem książkę i ruszyłem w stronę, wierzy astronomicznej, Weasley już tam była.

-Oh...Malfoy widziałeś gdzieś Lune, umówiłyśmy się tutaj.-Powiedziała rudowłosa, gdy mnie zobaczyła.

-No wiesz, tak się składa, że to ja napisałem ten list.-Powiedziałem.

-Przecież to było pismo Luny.-Powiedziała.

-Wiesz, nauczenie się kilku zaklęć, cie nie zabije.-Powiedziałem.

-Co ode mnie chciałeś?-Zapytała, chcąc wyjść.

-Crucio!-Krzyknąłem, celując w dziewczynę, po czym ta upadła na ziemie, torturowałem ją około godzinę, gdy miałem już dość, rzuciłem w nią Avadą i wyszedłem.

Poszedłem do swojego dormitorium i położyłem sie na łóżku, czując się niesamowicie, jutro z samego rana ide do Harrego, zobaczyć jak się czuje, z tego co mi powiedział Snape, prawdopodobnie obudzi sie jutro, wieczorem lub po południu mam nadzieję, że po południu. Nawet gdy się obudzi, będzie jeszcze musiał tydzień siedzieć w tym durnym skrzydle, po jakimś czasie przemyśleń, na wszystko co się działo, po prostu usnąłem.

Tylko jeden ma szanse -Drarry Cedrarry(Hedric) Tomarry-(Zakończone✔)(Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz