Następnego dnia:
-Harry wstawaj zaraz lekcje.-Powiedziałem.
-Nie chce mi się.-Powiedział, odwracając się w moją stronę.
-Nie przesadzaj.-Powiedziałem.-Lekcje skończą się, tak szybko, jak się zaczęły, zobaczysz.-Dodałem po chwili.
-Muszę?-Zapytał, patrząc na mnie.
-Tak musisz i nie masz usprawiedliwienia, że jesteś w ciąży.-Powiedziałem, na co on jękną, nie chętnie wstając z łóżka.-No już, już ubieraj się, pierwsze są eliksiry, chyba nie chcesz się spóźnić.-Dodałem, po czym on westchnął i zaczął ubierać szkolne szaty.
-Naprawdę muszę?-Zapytał.
-Tak Harry musisz, edukacja jest ważna.-Powiedziałem, na co on zrobił minę "kolejną Hermiona"-Nie porównuj mnie do swoich przyjaciół.-Dodałem po chwili.
-Ja tak bardzo nie chce iść na te lekcje.-Powiedział, przecierając oczy.
-Kochanie ja ci nic na to nie poradzę, wytrzymasz jeszcze dwa tygodnie.-Powiedziałem, na co on kiwnął głową i się do mnie przytulił.-No choć już na lekcje.-Powiedziałem, po czym udaliśmy się w stronę klasy.
Harry:
Usiadłem obok Rona i zacząłem"Zapisywać" to, co mówił Snape. Nic a nic z tego nie rozumiem, później poproszę Draco, by pomógł mi się tego nauczyć.
-Panie Weasley strona 394, a nie 321.-Powiedział Snape, po czym Ron zaczął przerzucać kartki.
-Profesorze, po co znowu mówimy o tym eliksirze?-Zapytała Hemriona, patrząc na wyznaczonym nam eliksir.
-Panno Grenger nic nie poradzę na to, że ktoś zjada zapasy leków Pani Pomfrey.-Powiedział, po czym usiadł przy biurku i zaczął coś sprawdzać. Zmieniłem się miejscem z Balisem, wiedząc o tym, że jakbym był w parze razem z Ronem, coś by wybuchło.
-Harry nie tak!-Powiedział Draco, zabierając mi nóż i jakiś składnik, po czym sam zaczął go kroić.
-Draco-
-Siedź w ciszy zrobię to sam.-Powiedział, pogłaskał mnie po włosach i zabrał się za eliksir.
Całą lekcję patrzyłem jak Draco, robi eliksir, prawdopodobnie leczniczy. Pod koniec lekcji odezwał się Draco:
-Harry, kiedy chcesz powiedzieć Lupinowi i Blackowi o tym, że jesteś w ciąży?-Zapytał, przelewając eliksir do buteleczki.
-Nie wiem, trochę się boję.-Powiedziałem.
-Jutro będziesz miał okazję.-Powiedział.
-Co to znaczy?-Zapytałem.
-Black jutro przyjedzie do szkoły.-Powiedział.-Nie wiem, jaki jest w tym cel.-Dodał po chwili.
-Jutro pełnia prawda?-Zapytałem.
-No tak jutro jest pełnia. Czemu pytasz?-Zapytał.
-A Tak z ciekawości tylko.-Powiedziałem, to już wiem, dlaczego przyjeżdża Syriusz, pewnie jak zawsze zostanie jakiś tydzień.
-To tyle na dzisiaj możecie już iść.-Powiedział Snape, gdy wszyscy oddali eliksiry.
-Zaraz przyjdę.-Powiedział Draco po wyjściu z klasy i wrócił do niej z powrotem.
-Po co on tam wrócił?-Zapytała Hermiona.
-Niby taka mądra a takiej rzeczy jeszcze się nie domyśliła.-Powiedziała Pansy.-Snape to chrzestny Draco.-Dodała po chwili.
Draco wyszedł, po kilku minutach, bez zbędnych rozmów, ruszyliśmy w stronę następnej klasy, dzień zleciał dosyć szybko, zaraz będę miał ostatnią lekcję, którą jest zielarstwo z Puchonami, po dzwonku wszedłem do klasy i usiadłem na swoim miejscu. Po kilku minutach przyszła nauczycielka i zaczęła lekcje, jak zawsze nie słuchałem.
-Panie Potter, dlaczego pan nie zapisuje?-Zapytała profesor Sprout.
-Przepraszam, zamyśliłem się.-Powiedziałem.
-No dobrze zapisuj już.-Powiedziała, po czym wróciła do tematu lekcji.
Reszta lekcji zleciała mi dosyć szybko, zapisywałem co drugie słowo nauczycielki, nie lubiłem Zielarstwa, nie widziałem sensu w uczeniu się tego przedmiotu, po zakończonej lekcji spakowałem się i udałem w stronę swojego dormitorium, nie miałem na nic ochoty, więc położyłem się na łóżku i nawet nie pamiętam, kiedy usnąłem.
Draco:
-Blaise ile razu mam ci powtarzać, że nie poproszę Snapa o eliksir płodności.-Powiedziałem, patrząc na przyjaciela.
-No ale-
-Wiem, że jest moim chrzestnym i pewnie by się zgodził, ale ja nie chce, by on myślał, że chce to dla siebie.-Powiedziałem.
-No proszę cię Dracooooo.-Powiedział.
-Jesteś taki mądry, to sam idź, go poproś.-Powiedziałem.
-Nienawidzę cię.-Powiedział, po czym wyszedł z pokoju wspólnego Ślizgonów.
-Jak dzieci.-Stwierdziłem pod nosem.
-Cześć Draco.-Powiedziała Astoria, podchodząc do mnie z książką.
-Cześć Astorio potrzebujesz czegoś?-Zapytałem.
-Nie rozumiem jednej rzeczy z eliksirów, a ty to pewnie umiesz, mógłbyś mi to wytłumaczyć?-Zapytała.
-Jasne czego nie rozumiesz?-Zapytałem, siadając na kanapie.
-Nie rozumiem tego.-Powiedziała, pokazując na jeden z eliksirów.
-To łatwe musisz....
Hemriona:
-Ronaldzie gdzieś ty schował moje książki?-Zapytałam, patrząc w stronę przyjaciela.
-To nie ja!-Powiedział, jedząc ciastka.
-Harry widziałeś gdzieś moje książki?-Zapytała.
-A nie pożyczyłaś ich Pansy?-Zapytał Harry.
-A no tak rzeczywiście.-Powiedziałam.-Widzimy się na obiedzie!-Dodałam i wyszłam.
Harry:
-Skąd wiedziałeś?-Zapytał Ron.
-Po pierwsze one cały czas rozmawiają, a po drugie, Pansy chciała je spalić.-Powiedziałem.
-Hermiona przecież ją za to zabije.-Powiedział Ron.
-Idę pooglądać.-Powiedziałem, po czym wziąłem pelerynę niewidkę i wyszedłem z pokoju, zostawiając Rona samego.
-Harry widziałeś gdzieś Rona?-Zapytał Blaise, podchodząc do mnie.
-Jest w pokoju, nie zabieraj mu ciastek, idę teraz oglądać inne morderstwo.-Powiedziałem, po czym on mnie wyminą i ruszył w stronę pokoju, w którym siedział Ron.
-A trzeba było użyć zaklęcia podpalającego.-Powiedziała Pansy.
-Już mówiłem, że jak dzieci?-Zapytał Draco, gdy do niego podszedłem.
-Mogłeś mówić, ale nie pamiętam.-Odpowiedziałem.
-Pansy jak mogłaś chcieć spalić MOJE książki!-Krzyknęła Hermiona.
-Pansy lepiej uciekaj.-Powiedział Draco, którego śmieszyła ta sytuacja.
W stronę Pansy poleciało kilka ptaków, które nasłała na nią Hemriona.
-Harry przyszedłeś przymierzyć sukienkę?-Zapytała Pansy, chowając się za stołem.
-Ja....NIE!-Powiedziałem, a bardziej wykrzyczałem.
-Dlaczego nie?-Zapytała.
-Bo..... No dobra.-Powiedziałem.
-Nie wierzę w was.-Powiedział Draco.
-Pansy to jaką sukienkę?-Zapytała Hemriona już niezdenerwowana za książki.
-Co myślisz o sukience A3?-Zapytała Pansy.
-Myślę, że lepsza by była sukienka B6.-Powiedziała Hermiona.
-Weźcie D2.-Powiedział Draco zirytowany zachowaniem naszych przyjaciółek.
-Ej też spoko pomysł chodź Harry.-Powiedziała Pansy, po czym pociągnęła mnie w stronę, swojego pokoju, Draco poszedł za nami.
-Czekaj mówiłeś D2?-Zapytała Pansy, na co Draco potwierdził kiwnięciem głowy, a Hermiona zaczęła przeglądać szafę, po chwili podała mi jakąś sukienkę, poszedłem do łazienki się przebrać.
-Nigdy nie polubię noszenia sukienek.-Powiedziałem, wychodząc z łazienki.
-Polubisz.-Powiedziała Hermiona.
-Nie sądzę.-Powiedziałem.
-Dobra a teraz idziemy na obiad.-Powiedziała Pansy.
-Ale że w tym?-Zapytałem, pokazując na sukienkę.
-No a dlaczego nie.-Powiedziała Hemriona.
-Zabijcie mnie.-Powiedziałem, po czym ruszyłem do wielki sali.
Reszta tego dnia była nudna, starałem się trochę pouczyć, co mi nie wyszło, poszedłem się umyć i położyłem spać.Sukienka A3
B6
D2
CZYTASZ
Tylko jeden ma szanse -Drarry Cedrarry(Hedric) Tomarry-(Zakończone✔)(Korekta)
FanfictionWięc znalazłeś się w takim miejscu nie masz co robić z życiem? Zapraszam do przeczytania mojej nie wiem czy ciekawej książki ale napewno będzie dużo akcji! W tej książce Tom Riddle to nie Voldemord. Tom i Cedrik są na tym samym roku co Harry. Akcja...