29

553 37 90
                                    

-Cześć.-Powiedział Draco, siadając do stołu.

-Cześć gdzie Harry?-Zapytała Hermiona.

-źle się poczuł, więc śpi.-Powiedział, po czym nałożył sobie jedzenie.

-Nie sądzisz, że lepiej będzie, jak zaniesiesz go do Pani Pomfrey?-Zapytał Blaise.

-Jak wstanie I nadal będzie się źle czuł, to go zaniosę.-Powiedział, po czym zaczął jeść obiad.

-Co robiliście tak długo w pokoju?-Zapytałam z uśmiechem typowej yaoistki.

-Uczyliśmy się.-Powiedział, po czym zaczął iść.

-Blaise chcesz się pouczyć po obiedzie?-Zapytał Ron.

-Jasne kochanie.-Odpowiedział Blaise.

Draco:

Zjadłem obiad i wróciłem do swojego dormitorium, Harry nadal spał, wiec postanowiłem, że zrobię lekcje, usiadłem przy biurku i zacząłem pisać na pergaminie esej na eliksiry. Po jakiejś godzinie skończyłem i wziąłem się za zielarstwo, po dwóch godzinach obudził się Harry.

-Nadal się źle czujesz?-Zapytałem, wstając od biurka i siadając obok niego.

-Nie dobrze mi.-Powiedział, po czym poszedł do łazienki.

Poszedłem za nim i stanąłem obok umywalki.

-Chcesz iść do skrzydła szpitalnego?-Zapytałem.

-Tak.-Odpowiedział cicho, po czym wziąłem, go na ręce i ruszyłem w stronę skrzydła szpitalnego.

-Dzień dobry stało się coś? Jeszcze jakieś skutki po zażyciu źle zrobionego eliksiru?-Zapytała Pani Pomfrey, podchodząc do nas.

-Harry po prostu źle się czuje, od jakiegoś czasu. Więc go przeniosłem.-Powiedziałem.

-Dobrze połóż go na łóżku i przyjedź za około pół godziny, powinnam wiedzieć, co mu dolega.-Powiedziała.

-No dobrze do widzenia.-Powiedziałem, po czym wyszedłem ze skrzydła szpitalnego i ruszyłem w stronę pokoju wspólnego Ślizgonów.

-I co zaniosłeś go do skrzydła?-Zapytała Pansy, jak usiadłem na kanapie.

-Ta...mam przyjść za pół godziny. Gdzie Blaise?-Zapytałem.

-Uczy się razem z Ronem.-Powiedziała Hermiona, odrywając się od książki.

-Czy to jest bluza Pansy?-Zapytałem, patrząc w stronę Hermiony.

-Możliwe.-Powiedziała Hermiona, po czym wróciła do czytania książki.

-Dobra idę powtórzyć sobie eliksiry, bo zostało 28 minut i 15 sekund bym mógł pójść do Harry'ego do skrzydła szpitalnego.-Powiedziałem.-No teraz już 27 minut i 56 sekund.-Dodałem po chwili.

-Czy on się dobrze czuje?-Zapytała Hermiona.

-Ja się czuje doskonale.-Powiedziałem, po czym poszedłem do swojego pokoju, powtórzyć sobie materiał na eliksiry.

25 minut później ⭐👄⭐

-Draco idziesz do tego skrzydła?-Zapytała Pansy, stojąc obok Hermiony, przy moich drzwiach.

-Ta idę.-Powiedziałem, po czym zamknąłem drzwi i ruszyłem w stronę skrzydła.-Pansy, z czego Ty się śmiejesz?-Zapytałem, otwierając drzwi od skrzydła.

-Z niczego.-Powiedziała i próbowała przestać się śmiać, co jej nie wychodziło.

-Dzień dobry Pani Pomfrey.-Powiedziałem, podchodząc do pielęgniarki.

-Dzień dobry panie Malfoy.-Odpowiedziała.

-Wiadomo już, co dolega Harry'emu?-Zapytałem.

-Ktoś podał mu eliksir płodności i jest w ciąży.-Powiedziała, a ja przejechałem ręka po twarzy.

-Jak to w ciąży?-Zapytałem.

-Ktoś musiał podać mu eliksir płodności, a następnie ktoś zrobił mu dziecko.-Powiedziała.

-Pansy ja cię zamorduje, Ty z tego się śmiałaś!-Krzyknąłem, po czym wyciągnąłem różdżkę, a ona wybiegła z Hermioną, śmiejąc się.

Zignorowałem je i usiadłem obok Harry'ego, od razu się obudził.

-Cześć Draco.-Powiedział.

-Cześć Harry.-Odpowiedziałem, po czym pocałowałem go w czoło.

-Panie Potter.-Powiedziała Pani Pomfrey.

-Tak?-Zapytał, podnosząc się do siadu.

-Jest pan w ciąży, dlatego może pan się źle czuć.-Powiedziała, na co on kiwnął głową.

-Jak to w ciąży?-Zapytał.

-Oh... Ktoś podał panu eliksir płodności, pan musiał mieć z kim stosunek, w skutku czego jest pan w ciąży.-Powiedziała.

Harry spojrzał na mnie, jakbym miał z nim przez to zerwać, pokiwałem mu przecząco głową, na co delikatnie się uśmiechnął i z powrotem spojrzał na pielęgniarkę.

-Nie ma potrzeby, żeby pan tu siedział, może pan przyjść za około dwa tygodnie, sprawdzimy wtedy stan ciąży.-Powiedziała.-Zapomniałabym zero alkoholu.-Dodała, po czym wyszła.

-To nici z Imprez.-Powiedział Harry.

-Kupimy Ci soczek.-Powiedziałem, na co on udał obrażonego, wstał z łóżka i ruszył w stronę wyjścia.

-Jak bardzo twój ojciec się wkurzy, jak dowie się, że zrobiłeś dziecko "wybrańcowi".-Zapytał.

-Na pewno będzie bardzo wkurzony, chyba że ciocia zaczęła go torturować, by zaakceptował ten związek.-Powiedziałam.

-Nie zostawisz mnie prawda?-Zapytał.

-Chciałbyś, żebym to zrobił.-Odpowiedziałem, na co on się uśmiechnął i złapał mnie za rękę.-Muszę zabić nasze przyjaciółki?-Powiedziałem po chwili ciszy.

-A skąd wiesz, że to one?-Zapytał.

-Widziałem uśmiech Pansy, nic więcej nie muszę wiedzieć.-Powiedziałem, po czym ruszyłem w stronę pokoju wspólnego.

-Harry Malfoy gracie z nami w butelkę?-Zapytał Ron, pokazując na stół, przy którym siedzieli Luna, Neville, Pansy, Hermiona, Blaise i Astoria, Ron stał przy stole.

-Możemy zagrać.-Powiedziałem, po czym usiadłem przy stole, a Harry usiadł mi na kolanach.

-To ja kręcę.-Powiedziała Luna, po czym zakręciła butelką.-Ron prawda czy wyzwanie.

-Wyzwanie.-Powiedział.

-Przeproś Blaisa za to, że go uderzyłeś kilka minut temu.-Powiedziała.

-Przepraszam skarbie.-Powiedział Ron w stronę Balisa.

-Uznajmy, że ci wybaczę.-Powiedział Blaise, masując swoje ramię.

-Czym dostałeś?-Zapytałem.

-Na cóż Ron rzucił we mnie krzesłem.-Powiedział.

-No bo mnie wkurzyłeś.-Powiedział Weasley.

-Bo nie chciałem ci dać ciastka.-Powiedział.

-Nie chciałeś mi dać, to sobie sam wziąłem.-Powiedział i pokazał język Blaisowi, po czym zakręcił butelką.

-Hermiona prawda czy wyzwanie?-Zapytał.

-Prawda.-Powiedziała.

-Pansy czy książki?-Zapytał Ron.

-Ks...Pa....książ......Pansy.-Powiedziała.-Wybaczcie książki.-Dodała, po chwili, po czym zakręciła butelką.- Draco prawda czy wyzwanie?

-Prawda.-Powiedziałem.,

-Co byś zrobił, gdybyś był mu-

-Na górze róże na dole fiołki nazwij mnie mugolem, a zobaczysz aniołki.-Powiedział.

-Co byś zrobił, jakby Harry z tobą zerwał.-Powiedziała.

-Wróciłbym do byłego.-Powiedziałem.

-Czyli?-Zapytał Blaise.

-Na Harry byłby moim byłym.-Powiedziałem.

-Można było się tego spodziewać.-Powiedziała Hermiona.

Graliśmy jeszcze kilka godzin, później wszyscy wrócili do siebie, no prawie wszyscy, bo zabrałem Harry'ego do mojego dormitorium, przebraliśmy się i położyliśmy spać.

Tylko jeden ma szanse -Drarry Cedrarry(Hedric) Tomarry-(Zakończone✔)(Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz