Następnego dnia wstałem dosyć wcześnie, Harry jeszcze spał, więc ubrałem się, pocałowałem go w czoło i poszedłem, się przejść po zamku, chcąc nie chcąc, spotkałem Cedrika, ten nawet na mnie nie spojrzał, ominął mnie i poszedł w stronę wielkiej sali.
-Cześć Draco.-Powiedziała Pansy, podchodząc do mnie.
-Cześć.-Odpowiedziałem.
-Idziesz na śniadanie?-Zapytała.
-Zaraz przyjdę, tylko pójdę obudzić Harry'ego.-Powiedziałem, po czym ruszyłem w stronę swojego dormitorium.
-Tylko przyjdźcie na to śniadanie.-Powiedziała.
-Spokojnie przyjdziemy.-Powiedziałem.
Pansy:
-No ja mam nadzieję.-Powiedziałam, po czym zniknął za zakrętem.
-Cześć Pansy.-Powiedziała Hermiona.
-Hej Herm.-Odpowiedziałam i weszłyśmy do wielkiej sali, usiadłyśmy przy stole Ślizgonów.
-Blaise Ron znowu jest na ciebie obrażony?-Zapytała Hermiona.
-Tak jakby.-Powiedział czarnoskóry.
-Ron co Blaise znowu zrobił?-Zapytała Hemriona, patrząc na rudowłosego.
-Powiedział, że to nawet lepiej, że Ginny umarła w końcu moja matka nie będzie wyróżniać dzieci.-Powiedział Ron, po czym ja i Hemriona uderzyłyśmy ręką w czoło.
-Blaise czasami myśl co mówisz.-Powiedziałam.
-Byłem po prostu szczery.-Wytłumaczył się.
-Smacznego.-Powiedziała Hermiona i zaczęła jeść śniadanie.
-Witajcie zebrani.-Powiedział Draco, siadając przy stole.
-To miało być jakieś spotkanie?-Zapytał Blaise.
-Nie.-Powiedział.
-Gdzie Harry?-Zapytała Hermiona po chwili ciszy.
-Poszedł do swojego dormitorium się przebrać.-Powiedział Draco, po czym zaczął jeść.
-Czyli za około 5 minut powinien być.-Powiedziała Hermiona.
Harry:
Szedłem w stronę swojego pokoju i natknąłem się na Astorie.
-Cześć Potter.-Powiedziała dosyć miło.
-Cześć Astorio.-Powiedziałem.-Chcesz coś?-Zapytałem po chwili.
-Nie po prostu szukałam Pansy, ale pewnie jest w wielkiej sali, pójdę już.-Powiedziała, po czym poszła w stronę wielkiej sali, to nie miało sensu.
Kilka miesięcy później 31 lipca (urodziny Harry'ego jak ktoś nie wiedział)
Obudziłem się około godziny dwunastej, z Draco nie widziałem się od zakończenia szkoły, bo zaczął pracować. Zszedłem do kuchni, by zjeść jakieś śniadanie.
-Harry pójdziesz ze mną na zakupy?-Zapytał Remus.
-Jasne zjem śniadanie i się trochę ogarnę i możemy iść.-Powiedziałem, po czym zrobiłem sobie dwie kanapki.
-Dobrze.-Odpowiedział z uśmiechem i napił się swojej kawy.
-Gdzie Syriusz?-Zapytałem.
-To łapa on może być wszędzie.-Powiedział, kiwnąłem głową i skończyłem śniadanie, następnie poszedłem się przebrać, w jakieś wygodne ciuchy.
Wróciłem po jakiś dziesięciu minutach.
-Idziemy?-Zapytał.
-Tak możemy iść.-Odpowiedziałem i wyszedłem za nim z domu następnie przeteloportował nas do Hogsmade.
Po jakiś dwóch godzinnych zakupach wróciliśmy do domu, jak gdyby nigdy nic, skierowałem się do kuchni, by rozpakować zakupy. O mało nie dostałem zawału, gdy Ron wyskoczył mi spod blatu.
-Wszystkiego najlepszego Harry.-Powiedział Ron.
-Dzięki.-Powiedziałem i zacząłem, rozpakować zakupy.
-Co ty taki bez entuzjazmu dzisiaj są twoje urodziny.-Powiedział.
-Jakoś nie mam dzisiaj humoru.-Odpowiedziałem.
-To słabo chodź, inni już powinni być.-Powiedział, po czym pociągnął mnie za rękę do salonu.
Było sporo osób nawet rodzice i ciotka Draco, ale samego Draco nie było, usiadłem na kanapie i spojrzałem na kominek.
-Harry to twoje urodziny czy mógłbyś okazać trochę entuzjazmu?-Zapytała Hermiona, siadając obok mnie.
-Ja tu nikogo nie zapraszałem.-Powiedziałem oschle.
-Czy chodzi o to, że nie ma Draco?-Zapytała.
-Nie wiedziałem się z nim od zakończenia roku szkolnego.-Powiedziałem smutno.
-Może wpadnie na kilka minut, wiesz, że pracuję i nie ma czasu.-Powiedziała.
-Nie wiem, czy nawet na kilka minut przyjdzie.-Powiedziałem.
-Myśl pozytywnie.-Powiedziała, a teraz chodź do stołu, idziemy kroić tort.-Powiedziała, po czym pociągnęła mnie w stronę stołu.
Usiadłem na krześle i spojrzałem jeszcze raz na wszystkich zebranych. Wszyscy moi przyjaciele dali radę przyjść tylko nie on.
-Pójdę do łazienki.-Powiedziałem, po czym wyszedłem z salonu i udałem się do łazienki.
Hermiona:
Chwilę po tym, jak wyszedł Harry, usłyszałam trzask teleportacji, spojrzałam w stronę hałasu i zauważyłam Malfoya, od razu ruszyłam w jego stronę.
-Obiecałeś, że się nie spóźnisz.-Powiedziałam z wyrzutami w jego stronę.
-Nie mogłem wyjść wcześniej, szef mnie przetrzymał.-Wytłumaczył się.
-Mogłeś powiedzieć, że masz ważną sprawę do załatwienia.-Powiedziałam.
-Dobra nie przeżywaj.-Powiedział.
-Ja przeżywam?!
-Hermionko skarbie uspokój się, nie trać nerwów.-Powiedziała Pansy, podchodząc do mnie i Draco.
-No ale-
-Może pójdziesz porozmawiać z Ronem i Blaisem.-Powiedziała, przerywając mi.
-Dobrze.-Odpowiedziałam.
Pansy:
-Dobra tłumacz się, nie uwierzę w wymówkę, że szef cię przetrzymał.-Powiedziałam, na co on westchnął i pokazał mi małe pudełeczko, po czym je szybko schował.
-Czy ty naprawdę?!-Powiedziałam, po czym on mi zatkał buzię, bym nie zaczęła krzyczeć.
-Tak naprawdę zamierzam się mu oświadczyć.-Powiedział.-Ani słowa nikomu.-Dodał po chwili, na co ja kiwnęłam głową.
-A czy twoi rodzice o tym wiedzą?-Zapytałam.
-Nikt o tym nie wie.-Powiedział.-no nie licząc ciebie.-Dodał po chwili.
Harry:
Wyszedłem z łazienki i wróciłem do salonu, ponownie zająłem miejsce na kanapie, po chwili podeszła do mnie Pansy.
-Harry masz sekundę?-Zapytała Pansy, podchodząc do mnie.
-Tak.-Odpowiedziałem.
-To świetnie choć.-Powiedziała, po czym ruszyła przed siebie, poszedłem za nią.
-Po co przeprowadziłaś mnie do kuchni?-Zapytałem.
-Zobaczysz za chwilę.-Powiedziała, po czym oparła się o ścianę.
Po chwili do kuchni wszedł Draco, uśmiechnął się do mnie, po czym klęknął przede mną na jedno kolano.
-Harry Jemsie Potterze czy Ty wyjdziesz za mnie?-Zapytał, patrząc mi w oczy.
-Ja...
I właśnie w tej chwili zostałem obudzony.
-Harry wstawaj jutro szkoła.-Powiedział Lupin z uśmiechem.
Przecież to wszystko nie mogło być snem...
-Remusie gdzie Draco?-Zapytałem.
-Od kiedy ty mówisz na niego po imieniu, podobno się nie nienawidzicie, masz 20 minut na przygotowanie, się, bo nie mamy dużo czasu, za niedługo będzie pociąg do Hogwartu.
Przecież to wszystko nie mogło być snem, nie mogło nie....
Ubrałem się i zszedłem na śniadanie.
-Harry coś się stało, wydajesz się smutny.-Powiedział Syriusz.
-Wszystko w porządku.-Powiedziałem i zacząłem jeść tosta z serem.
CZYTASZ
Tylko jeden ma szanse -Drarry Cedrarry(Hedric) Tomarry-(Zakończone✔)(Korekta)
ФанфикWięc znalazłeś się w takim miejscu nie masz co robić z życiem? Zapraszam do przeczytania mojej nie wiem czy ciekawej książki ale napewno będzie dużo akcji! W tej książce Tom Riddle to nie Voldemord. Tom i Cedrik są na tym samym roku co Harry. Akcja...