24

731 38 141
                                    

Kilka tygodni później: (bo tak)

Harry:
Tego dnia wstałem dosyć wcześnie, zostały tylko dwa miesiące, do zakończenia roku szkolnego z jednej strony, chce, żeby to się już skończyło, ale z drugiej, nie za bardzo, będzie mi brakowało tego miejsca.

-Cześć Harry idziesz na śniadanie?-Zapytała Ginny, wchodząc do mojego pokoju, Ron pewnie jest już na śniadaniu.

-Tak idę.-Powiedziałem.-Daj mi chwilę, nie pójdę w piżamie.-Dodałem, po czym wziąłem jakieś ciuchy i poszedłem do łazienki.

Wyszedłem po jakiś dziesięciu minutach i ruszyliśmy w stronę wielkiej sali, pożegnałem się z Ginny i poszedłem do swoich przyjaciół i chłopaka.

-Odzyskam kiedyś, chociaż 50% swoich bluz?-Zapytał Draco, na co ja się zaśmiałem.

-Nie sądzę.-Odpowiedziałem, po czym usiadłem obok niego i nałożyłem sobie naleśniki na talerz.

-Smacznego.-Powiedział Draco, w moją stronę, na co odpowiedziałem "Dziękuję nawzajem" i zacząłem jeść.

Słuchałem bardzo ciekawej kłótni Rona i Hermiony o wypracowaniu na eliksiry. A dokładniej o to, że Ron zalał wypracowanie Hermiony, tuszem, przez co ta, musi napisać je od nowa, nie ważne, że dzisiaj nie mamy eliksirów.

-Hermiono spokojnie dzisiaj nie masz nawet eliksirów.-Powiedziała Pansy.

-Czy ty uważasz, że ja się denerwuje?-Zapytała Hermiona.

-Nie uważam tak, każdemu się może to zdarzyć, nawet tobie, uwierz, że Ron tego nie chciał.-Powiedziała.

-Ale ja to...

-Już spokojnie jak będziesz chciała, to ci nawet pomogę.-Powiedziała, na co Hermiona się uśmiechnęła i zaczęła jeść śniadanie w spokoju.

-Pansy jak Ty to zrobiłaś?-Zapytał Ron.

-Magic.-Powiedziała Pansy, na co Ron prychnął i zaczął jeść.

Draco:

-Harry wszystko w porządku?-Zapytała Hermiona, po czym Harry stracił przytomność.

Delikatnie próbowałem go obudzić, co mi oczywiście nie wyszło.

-Powinniśmy zanieść go do skrzydła szpitalnego.-Powiedziała Hermiona, na co kiwnąłem głową i wziąłem go na ręce razem z Pansy Hermioną Ronem i Blaisem ruszyliśmy w stronę skrzydła szpitalnego.

-Co się stało panie Malfoy?-Zapytała pani Pomfrey.

-Zemdlał podczas śniadania.-Powiedziałem.

-Dobrze połóż go na łóżko, zajmę się nim.-Powiedziała, odłożyłem Harry'ego na łóżku i pocałowałem w czoło, po czym Pani Pomfrey kazała nam opuścić skrzydło, spojrzałem na nią morderczym wzrokiem, ale Pansy i Hermiona pociągnęły mnie w stronę wyjścia.

-Czemu nie mogę być z moim chłopakiem w takiej chwili?!-Zapytałem wkurzony.

-Draco po pierwsze nie masz pięciu lat, zachowuj się, a po drugie Pani Pomfrey, musi zrobić badania.-Powiedziała Hermiona.

-I nawet nie zaczynaj, z tym że twój ojciec się o tym dowie, dobrze wiesz, że on nie chce byś, był z Harrym.-Powiedziała Pansy.

-Cały świat przeciwko mnie.-Powiedziałem.

-Nie cały świat, po co wyolbrzymiasz?-Zapytał Blaise, zignorowałem go i ruszyłem przed siebie.

-Czemu jak nie ma Harry'ego, to on się tak zachowuje?-Zapytała Hermiona.

-Sama chciałabym to wiedzieć.-Odpowiedziała Pansy.

-Draco nie chce cię smucić, ale jako pierwsze mamy OPCM (czytaj obrona przed czarną magią)a ty idziesz w stronę lochów.-Powiedział Blaise.

-Kurwa...że dzisiaj musi być poniedziałek.-Powiedziałem, po czym udałem się w stronę klasy.

-Ciekawe co się stało Harry'emu, przecież jak wchodził do Wielkiej sali, było wszystko w porządku.-Powiedziała Pansy.

-Nie wiem, co mu się stało, a jak mielibyśmy się dowiedzieć, to na pewno nie za szybko.-Powiedział Weasley.

Zignorowałem ich rozmowy i ruszyłem w stronę klasy. Do lekcji zostało jakieś piętnaście minut, wyciągnąłem książkę z torby i zacząłem czytać.

-Cześć Dracuś.-Powiedziała Astoria, przytulając się do mnie, od razu się od niej odsunąłem.

-Cześć Astorio.-Mruknąłem, nie odwracając wzroku od książki.

-Jak tam?-Zapytała, wiedząc, że nie da mi spokoju, zamknąłem książkę i schowałem ją do torby.

-Astorio nie mam ochoty rozmawiać.-Powiedziałem.

-Wiem, że Harry trafił do skrzydła szpitalnego, ale za jakiś czas wyjdzie, teraz go nie ma i nawet nie zauważy.-Powiedziała, po czym złapała mnie za krawat.

-Astorio jesteś piękną dziewczyną mam nadzieje, że znajdziesz sobie jakiegoś chłopaka, niestety ja nie mogę nim być, kocham Harry'ego.-Powiedziałem.

-Oh...to ja już pójdę.-Powiedziała, po czym weszła do klasy.

Chwilę jeszcze tam stałem, po czym wszedłem do klasy i usiadłem na swoim miejscu.

-Kto pamięta, jaka jest różnica między animagiem a wilkołakiem?-Zapytał profesor Lupin, po czym ręka Hermiony wystrzeliła w górę, ten to zignorował i przeleciał wzrokiem po klasie.-Panie Malfoy zna pan odpowiedź?-Zapytał.

-Animag to osoba, która z własnej woli zmienia się w zwierzę a wilkołak to osoba, która po przemianie w wilkołaka nie pamięta, kim jest i atakuje wszystko, co spotka, na swojej drodze.-Powiedziałem.

-Dobrze więc Panno Parinkson co to jest....

Po tym, jak mnie zapytał, ignorowałem odpowiedzi innych, po jakimś czasie znowu spytał mnie:

-Panie Malfoy wie pan, co to jest patronus?-Zapytał.

-Patronus jest formą pozytywnej energii zmaterializowaną pod postacią srebrnego obłoku, najczęściej przybiera formę zwierzęcą, można go wyczarować za pomocą zaklęcia patronusa. By go wyczarować, trzeba się skupić na swoim najszczęśliwszym wspomnieniu.-Powiedziałem.

-Doskonale dziękuję, za dzisiejszą lekcję. pamiętajcie, by na następną mieć przy sobie różdżki.-Powiedział, patrząc w stronę Nevilla .-Do zobaczenia w piątek.-Powiedział, po czym wszyscy wyszli z sali oprócz Hermiony, która jeszcze pisała notatki.

-Idę do Harry'ego.-Powiedziałem.

-Idę z tobą, bo chce zobaczyć jak pani Pomfrey, wyrzuca cię za drzwi.-Powiedziała, po czym przewróciłem oczami i ruszyłem przed siebie.

Weszliśmy do skrzydła szpitalnego i od razu ruszyliśmy w stronę łóżka bruneta, nadal był nieprzytomny, usiadłem przy jego łóżku i zacząłem głaskać go po włosach.

*Narrator* (☞゚ヮ゚)☞☜(゚ヮ゚☜)

-Że co zrobiłaś?!-Krzyknęła Luna, patrząc na rudowłosą dziewczynę siedzącą na jej łóżku.

-To nie tak miało być!-Odkrzyknęła jej dziewczyna.

-To nie tak miało być, wiesz, że, on może teraz leżeć nieprzytomny w skrzydle szpitalnym?!

-Ale ja tego nie chciałam.

-Dobrze wiesz, że nie umiesz robić eliksirów, a jednak zrobiłaś ten eliksir i go jeszcze komuś podałaś, Ginny tak nie wolno, mogłaś kupić eliksir miłosny, a nie go robić własnoręcznie!

-A czy on chociaż zadziała?-Zapytała rudowłosa.

-Ginny! Wiadomo, że jak jest źle wykonany, to nie zadziała, dobrze wiesz, że Malfoy szybko znalazłby sposób, na odwrócenie efektu tego eliksiru.-Powiedziała krukonka.-Dobra wyjdź stąd, nie mam ochoty z tobą teraz rozmawiać.-Dodała, po chwili, po czym Rudowłosa ze smutkiem na twarzy wyszła.

Draco:

-Pani Pomfrey, kiedy on się obudzi?-Zapytałem.

-Zażył źle wykonany eliksir, mogą być skutki uboczne, pierwszym są właśnie omdlenia a drugim, jest krwotok z nosa.-Powiedziała.-A obudzi się najprędzej za dwa dni, najpóźniej za dwa tygodnie, tego nie mogę ci jeszcze, powiedzieć.-Dodała, po czym poszła w stronę innego pacjenta.

-KtoMuPodałŹleZrobionyEliksirIDlaczego.-Powiedziałem, a Pansy spojrzała, na mnie jak bym powiedział, że nie kocham Harry'ego.

-Co?-Zapytała, po chwili nie umiejąc zrozumieć, co powiedziałem.

-Nie ważne.-Powiedziałem, po czym wróciłem do głaskania Harry'ego po głowie.

-Spokojnie obudzi się, a teraz, choć na zielarstwo, jest sprawdzian.-Powiedziała Pansy. Po czym nie chętnie wstałem i ruszyłem w stronę wyjścia na lekcje.

Ten dzień mi się strasznie durzył, byłem u Harry'ego jeszcze dwa razy, później Pansy i Hermiona zabroniły mi tam iść, bo Pani Pomfrey by mnie już nie wpuściła. Po lekcjach zrobiłem prace domowe i się pouczyłem, następnie poszedłem na dosyć krótki spacer, bo oczywiście ruda musiała mi wejść w drogę, kłócąc się o coś z Lovegood, co prawda, rzadko się kłóciły, ale nie interesowało mnie o co, poszedłem do swojego dormitorium, wziąłem dosyć długą kąpiel, po czym poszedłem spać, nie mając nic innego do roboty.

Tylko jeden ma szanse -Drarry Cedrarry(Hedric) Tomarry-(Zakończone✔)(Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz