20.

956 53 85
                                    

Harry:

Wstałem około godziny trzynastej, Ron nie pomyślał o tym, że przydałoby się mnie obudzić, ignorując to, że od kilku godzin, trwają lekcje, poszedłem się wykąpać.

Pansy:

-Po pierwsze czemu Draco był na śniadaniu i pierwszej lekcji a teraz go nie ma, po drugie, gdzie Harry, po trzecie, czemu Snape spóźnia się, ponad piętnaście minut.-Powiedziała Hemriona.

-Draco jest u Dyrektora za "atak" na nauczyciela I rzucenie zaklęcia niewybaczalnego na Riddla Harry pewnie śpi, a Sanpe też jest u Dyrektora.-Powiedziałam.

-Bez gadania otworzyć podręczniki na stronie 394 i zacznijcie czytać temat i cisza ja wracam, za piętnaście minut, profesor Lupin ma Lekcje obok, jak usłyszy hałas, to zgłosi to do mnie.-Powiedział, po czym wyszedł.

-Spóźnił się, piętnaście minut przyszedł i wyszedł.-Powiedział Blaise.

Draco:

Siedziałem przy Riddlu, w gabinecie dyrektora. Czekając na profesora Snapa, przyszedł po jakiś dziesięciu minutach i usiadł z boku, patrząc na naszą dwójkę, kolejne dziesięć minut siedzieliśmy w ciszy, w końcu do gabinetu, weszli rodzice lub opiekunowie Riddla moja matka przyszła z ciocią kilka minut po nich.

-No to, co mam z wami zrobić?-Zapytał Dumbledor, patrząc na naszą dwójkę.-Zaczniemy od Pana panie Riddle, więc to nie jest pierwszy raz, kiedy tu trafiasz, chyba nie mam innego wyjścia, nie mogę cię już zawiesić w prawach ucznia, więc muszę Pana wrzucić ze szkoły przykro mi.-Powiedział ze smutkiem.

Jego opiekunowie spojrzeli na niego z gniewem.

-Do końca tego dnia masz spakować swoje rzeczy.-Powiedział.

-Proszę, by to wyrzucenie ze szkoły, nie było nikomu powiedziane, nie licząc nauczycieli.-Powiedziała matka Riddla.

-Uszanujemy Pani prośbę, to tyle dziękuję.-Powiedział, po czym Riddle i jego rodzice wyszli.

-Panie Malfoy wie pan, że używanie zaklęć niewybaczalnych jest zakazane prawda?-Zapytał.

-Tak wiem.-Powiedziałem.

-Panie dyrektorze musi pan zrozumieć, że Dracon nie chciał rzucić, tego zaklęcia, zrobił to pod wpływem emocji.-Powiedziała Bellatrix.

-Rozumiem to, że każdego mogą ponieść emocje, ale czy pozwolą Państwo, że użyjemy na Draconie eliksiru prawdy?-Zapytał.

-Naturalnie Dyrektorze proszę, robić, jak pan uważa.-Powiedziała Bellatrix, a ja poczułem, rękę mojej matki na swoim ramieniu.

Pansy:

Po lekcji wyciągnęłam razem z Hermioną Harrego z pokoju i poszłyśmy w stronę gabinetu dyrektora, stanęliśmy przy drzwiach i czekaliśmy na Draco, wyszedł razem ze Snapem, Narcyzą i Bellatrix.

-Dzień dobry.-Powiedziałam chórem z Harrym i Hermioną.(Ah te czasy w klasach 1-3 gdzie wszyscy mówili dzień-Do-bryyyy)

-Dzień Dobry.-Odpowiedzieli Snape Narcyza i Bellatrix, po czym udali sie w stronę lochów.

-I co?-Zapytałam.

-Nic, użył na mnie eliksiru prawdy, odpowiedziałem mu, na jego, jakże mądre pytania i mnie puścił.-Powiedział.-Jak się czujesz Harry?-Zapytał po chwili.

-Dobrze, możesz już przestać o to pytać.-Powiedział, po czym Draco pocałował go w czoło.-Pójdę do Remusa, chciał ze mną porozmawiać.-Powiedział, po czym poszedł w swoją stronę.

-Sądzicie, że powinniśmy usunąć mu te wspomnienia z gwałtem?-Zapytałam.

-Sądzę, że powinniśmy.-Potwierdziła Hermiona, a Draco kiwnął głową.

-Kto ostatni kucnie, odwala całą robotę.-Powiedziałam, po czym jedynie Hermiona nie zdarzyła zareagować.

-Naprawdę?-Zapytała.

-Tak naprawdę.-Powiedziałam, po czym wstałam z kucek, Draco zrobił to samo.

-Tylko ktoś ma odwrócić uwagę, nie zamierzam mu sie tłumaczyć, jak to zobaczy.-Powiedziała.

-Mogę odwrócić jego uwagę.-Powiedział Darco.

-Dobra Draco skoro nadal mamy pelerynę niewidkę prosisz Harr;ego, żeby do ciebie przyszedł, bo zostawił u ciebie swoją pelerynę Hermiona siedzi pod peleryną i rzuca zaklęcie, Hermiona rzuca na siebie zaklęcia kameleona i wychodzi.-Powiedziałam.-Wszyscy rozumieją?-Zapytałam po chwili.

-Tak.-Odpowiedzieli, dobra muszę iść do Snapa Mamy i ciotki.-Powiedział.

-Ić, ić.-Powiedziałam.

Kilka godzin później:(I tu mam kilku, minutowego laga)
Harry:

-Harry, bo zostawiłeś u mnie pelerynę niewidkę.-Powiedział Draco, podchodząc do mnie.

-To mogę teraz ją od ciebie zabrać?-Zapytałem, na co on kiwnął twierdząco głową i ruszył w stronę lochów, a ja poszedłem za nim.

-Cześć Draco.-Powiedziała Astoria, stojąc przy jego pokoju.

-Astoria co ty tu robisz, nie miałaś robić czegoś tam dla Snapa?-Zapytał.

-Ah... No tak.-Powiedziała.-To ja muszę lecieć.-Powiedziała, po czym poszła w stronę biblioteki, Draco przewrócił oczami i wszedł do swojego pokoju.

-Poczekaj, muszę sobie przypomnieć, gdzie ją położyłem.-Powiedział i otworzył szafę, a ja usiadłem na łóżku.

Hermiona:

Teraz albo nigdy, pomyślałam, po czym wychyliłam różdżkę spod materiału i celując w Harrego, powiedziałam:
-Obliviate.
Po czym rzuciłam na siebie zaklęcie kameleona i wyszłam z pokoju, wcześniej wieszając pelerynę na wieszaku.

-O tu jest.-Powiedział Draco, chwytając za pelerynę i podając ją Harremu.
Draco:
-Dziękuję.-Powiedział, po czym wziął pelerynę i schował ją do torby.

-Co Ty taki ostatnio nie mrawy?-Zapytałem.

-Sam nie wiem.-Powiedział, po czym położył głowę na moim ramieniu, a ja pogłaskałem go po włosach.

-Obiecałem Cedrikowi, że się z nim spotkam.-Powiedział.-Nie rób, takiej miny, dobrze wiesz. że jest przyjacielem.-Dodał, po czym mnie pocałował i wyszedł.

Harry:

Odniosłem szybko do pokoju torbę i poszedłem na błonie, na których umówiłem się z Cedrikiem.

-Już jesteś?-Zapytał ze zdziwieniem.

-No nie miałem, co robić, to jestem.-Odpowiedziałem, a on się uśmiechnął.

Usiedliśmy pod drzewem obok siebie i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym czas nam zleciał niemiłosiernie szybko, bardzo lubiłem rozmawiać z Cedrikiem, był dobrym słuchaczem i zawsze umiał coś poradzić. Nie zaprzeczyłbym, jak ktoś by mi powiedział, że jest dobrym materiałem na chłopaka, nie wiem, czy byłby tak samo zazdrosny jak Draco, ale tego sie nie dowiem, teraz siedzieliśmy pod drzewem w ciszy, jak zawsze ktoś musiał nam to przerwać.

-Harry możemy porozmawiać na cztery oczy?-Zapytała Ginny, nie chętnie wstałem i podszedłem do niej.

-O co chodzi?-Zapytałem.

-Ja cię nadal kocham...Czy moglibyśmy być razem?-Zapytała, podchodząc do mnie za blisko.

-Ginny... Doskonale wiesz, że jestem z Draco, ja kocham jego, a on mnie.-Powiedziałem.

-Nie sądzisz, że on może Cię skrzywdzić?-Zapytała.

-Jak narazie mnie nie skrzywdził, to jak byliśmy razem, to ty mnie skrzywdziłaś, zdradzając mnie na prawo i lewo.-Powiedziałem.

-Zdarzyło się jeden raz, ale ja ci przysięgam, ja tego nie chciałam.-Powiedziała.

-Ginny ja naprawdę nic do ciebie nie czuje, jesteś dla mnie bardziej jak siostra, niż dziewczyna.-Powiedziałem.

-Oh no dobrze.-Powiedziała smutno.-To ja już pójdę.-Powiedziała, po czym odeszła, gdy się odwróciłem, Cedrika nie było, rozejrzałem się w obie strony, a on po chwili zaskoczył z drzewa.

-Merlinie Cedrik! Nie strasz!-Krzyknąłem.

-Przepraszam.-Powiedział, po czym się zaśmiał.

-Nie rób tak następnym razem.-Powiedziałem.

-Postaram sie.-Powiedział.

-Będę już wracał do siebie.-Powiedziałem, po czym przytulił mnie na pożegnanie i poszliśmy w swoje strony.

Wszedłem do pokoju, zignorowałem chrapiącego Rona, wziąłem jakieś ubrania, po czym poszedłem się umyć, po tym wróciłem do pokoju i poszedłem spać.

Tylko jeden ma szanse -Drarry Cedrarry(Hedric) Tomarry-(Zakończone✔)(Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz