-Możemy już jechać?-Zapytał Syriusz.
-Tak tylko pójdę po plecak z pokoju.-Powiedziałem, po czym poszedłem do pokoju i wziąłem plecak, nadal nie wierzę w to, że to był tylko pieprzony sen...
Wyszedłem przed dom i wsiadłem do samochodu, Remus rozmawiał z Syriuszem, o najważniejszej zasadzie, czyli nieruszania jego czekolady, jak zawsze. Nie interesowało mnie to, wyjrzałem przez okno, przecież ten sen wydawał się, jakby był prawdziwy i tak długo trwał.
-Harry? Stało się coś?-Zapytał Remus, odwracając się w moją stronę.
-Nic się nie stało, tak sobie tylko myślę.-Odpowiedziałem.
-To dobrze chodź, już jesteśmy na miejscu.-Powiedział, po czym wsiadł z samochodu, zrobiłem to samo, pożegnaliśmy się z Syriuszem i poszliśmy na peron 9 i 3/4.
Od razu, gdy przeszliśmy przez ścianę, zauważyłem Hermionę i Rona zdziwił mnie brak Ginny.
-Idź do przyjaciół, widzimy się w hogwarcie.-Powiedział, po czym poszedł do pociągu.
Zauważyłem Malfoya, chciałbym, żeby ten sen był jawą, zignorowałem chłopaka i ruszyłem w stronę przyjaciół.
-Cześć Harry.-Powiedziała Hermiona.
-Siema stary.-Powiedział Ron.
-Hej gdzie Ginny?-Zapytałem.
-Oh... List do ciebie nie dotarł?-Zapytał Ron, na co ja pokręciłem przecząco głową.-Zmarła na jakąś rzadką chorobę.-Powiedział.
-Przykro mi.-Powiedziałem.
-Ludzie żyją i umierają, taki jest świat, chodźcie, bo pociąg, nam ucieknie.-Powiedział Ron, po czym ruszył do pociągu.
-Czy znajdziemy gdzieś wolny przedział?-Zapytała Hermiona, zaglądając do przedziałów.
-Hermiono patrz, tu jest Blaise, Pansy i Malfoy.-Powiedział Ron, po czym Hermiona nacisnęła klamkę i weszła.
-Czego chcesz szlamo?-Zapytał Draco obojętnie.
-A Tak tylko przyszłam do swojej dziewczyny, jakbyś nie wiedział.-Powiedziała, po czym usiadła obok Pansy.
-A Ty Wesley co tu robisz?-Zapytał.
-Tak samo do swojego chłopaka przyszedłem.-Powiedział, po czym usiadł obok Blaisa.
-Wyprzedzając twoje pytanie Malfoy, nie wiem, co tu robię.-Powiedziałem.
-Dobra siadaj Potter, nie wygonie cię, skoro twoi przyjaciele już tu siedzą.-Powiedział, po czym się przesunął, bym mógł usiąść.
Usiadłem obok niego bez słowa i wyciągnąłem książkę. Widziałem o tym, że moi przyjaciele są w związkach, ale że ze ślizgonami po Ronie może bym się tego spodziewał, ale że po Hermionie przecież ona jest, niby wszystko wiem i umiem.
-Harry wszystko w porządku? Wydajesz się smutny.-Powiedziała Hermiona.
-Tak wszystko w porządku.-Powiedziałem, przecież nie opowiem jej, mojego głupiego snu.
-To dobrze.-Powiedziała i posłała mi uśmiech.
Po jakiejś godzinie usnąłem.
Hermiona:
-Jak uroczo.-Powiedziałam, patrząc na Harrgo, śpiącego na ramieniu Malfoya.
-Ani słowa o tym nikomu.-Powiedział Malfoy, patrząc na naszą czwórkę.
-Wiesz Draco, możesz w końcu-
-Zamknij mordę Blaise, nikt nie pytał cię o zdanie.-Powiedział.
-Ślizgoni są tacy wredni z natury czy to tylko zachowanie Malfoya?-Zapytałam.
-Możliwe, że to drugie.-Powiedziała Pansy, po czym mnie przytuliła.
Kilka godzin jazdy później:
Harry:
-Potter wstawaj, nie mam ochoty się spóźnić, z twojej winy.-Powiedział Malfoy, po czym wstał z miejsca.
-Gdzie Ron i Hermiona?-Zapytałem.
-Poszli już.-Powiedział obojętnie, po czym ruszył w stronę wyjścia, czemu ja mam ochotę go pocałować.
-Chodź Potter.-Powiedział, po czym wysiadł z pociągu, zrobiłem to samo, no nie ja muszę.
Upewniłem, się czy nikogo nie ma w pobliżu, po czym złapałem go za krawat i namiętnie pocałowałem, zdziwiło mnie to, że oddał pocałunek, po chwili wygrał walkę o dominację i złapał mnie za biodra, przestaliśmy, gdy nam dwóm zabrakło oddechu.
-Co to było Potter?-Zapytał, a ja przybrałem kolor dojrzałego pomidora.
-No....ja.....em.......
-Masz szczęście, że nikt nie widział.-Powiedział, po czym pocałował mnie w policzek i odszedł.
Poczułem motylki w brzuchu, nie wiem, czy to dobrze, że Malfoy tak na mnie działa. Po chwili zastanowienia ruszyłem w stronę powozów, o dziwo jeszcze żaden nie odjechał, usiadłem razem z Hermioną Nevillem Luną i Ronem.
-Harry wszystko w porządku? Wydajesz, się być zdenerwowany.-Powiedziała Luna.
-Ja...zdenerwowany? Nie...dlaczego tak sądzisz?-Zapytałem.
-Zachowujesz się, jakbyś kogoś zabił.-Stwierdził Ron, po czym wrócił do rozmowy z Nevillem.
Czemu ja go pocałowałem? Przecież on uzna mnie za jakiegoś idiotę...
Przecież oddał pocałunek, no nawet po chwili mnie zdominował, jest możliwość, że ja mu się podobam?
Nie przecież to głupie może nie chciał być po prostu niemiły..
Jakby nie chciał, być nie miły, to by mnie później nie pocałował w policzek,
Och nieważne...
Może złapie go po spotkaniu w wielkiej sali i z nim porozmawiam, dobra zrobię tak.
-Harry już jesteśmy.-Powiedziała Hermiona.
-Już?-Zapytałem, po czym wysiadłem i ruszyliśmy w stronę zamku.
-Dlaczego przyszedłeś tak późno?-Zapytała.
-W sensie jak późno?-Zapytałem.
-No wiesz, jak wysiedliśmy z pociągu, to przyszedłeś dopiero po jakiś piętnastu minutach, tak samo, jak Malfoy.-Powiedziała.
-Chodź, pewnie dyrektor już na nas czeka.-Zmieniłem temat i ruszyłem szybkim krokiem w stronę zamku Hermiona jak gdyby nigdy nic podeszła do Pansy i zaczęła z nią rozmawiać, poczułem czyjąś rękę na nadgarstku, po czym poleciałem w tył.
-Malfoy czego Ty chcesz?-Zapytałem, idąc obok niego, nadal nie zdjął ręki z mojego nadgarstka.
-Potter o 21 w pokoju życzeń masz być, nie spóźnij się, bo pożałujesz.-Powiedział, po czym mnie puścił i poszedł do innych Ślizgonów.
-Czego od Ciebie chciał Malfoy?-Zapytał Ron, podchodząc do mnie.
-Właściwe to nie wiem, coś tam powiedział, nie słuchałem go.-Powiedziałem, resztę drogi szliśmy w ciszy, usiedliśmy w wielkiej sali, przy stole gryfonów, Dumbledor gadał to, co roku, nie interesowało mnie to, więc nie słuchałem.
Po kilku minutach nudnej przemowy dyrektora na stole pojawiło się jedzenie, nie byłem głodny, więc nic nie jadłem.
-Harry czemu Diggory się tak na ciebie patrzy?-Zapytała Hemriona.
-Też chciałbym to wiedzieć.-Powiedziałem i wróciłem do jedzenia.
-Mogłabym zadać to samo pytanie, tylko że dotyczące Malfoya.-Powiedziała.
-Też nie wiem czemu.-Odpowiedziałem.
-No Dobrze.-Odpowiedziała, po czym też zaczęła jeść. Po zakończonym posiłku,
wyszedłem z wielkiej sali i udałem się w stronę swojego dormitorium, usiadłem na łóżku i chwyciłem pierwsza lepszą książkę, co prawda nie lubiłem czytać, ale nie miałem nic lepszego do roboty, o 20:35 wstałem z łóżka, założyłem na siebie bluzę, bo o tej godzinie w hogwarcie zazwyczaj bywa zimno.
-Gdzie idziesz Harry?-Zapytał Ron, patrząc na mnie.
-Ja idę....przejść się po błoniach.-Powiedziałem, po czym Ron kiwnął głową i z powrotem położył się na łóżku.
Wziąłem pelerynę niewidkę i udałem się do pokoju życzeń, drzwi były otwarte, więc wszedłem, Malfoy już na mnie czekał. Usiadłem obok niego, po długiej ciszy w końcu się odezwał.
-Więc co to było na peronie?-Zapytał.
-No...ja... Nie wiem, dlaczego to zrobiłem...-Powiedziałem.
-Potter nie kłam, mogę ci się włamać do umysłu i sam to zobaczyć czemu to zrobiłeś.-Powiedział.
-Ale ty nie możesz tego zrobić.-Powiedziałem.
-Jak nie mogę, jak mogę.-Powiedział, po czym wstał z kanapy i spojrzał mi w oczy.
Zobaczył wszystko.
-No fajne masz sny Potti.-Powiedział.
-Ja nie mam wpływu na swoje sny.-Powiedziałem.
-No jestem ciekawy, jak byś wyglądał w takiej spódniczce lub sukience.-Powiedział, po czym na moją twarz mimowolnie wpłynęły rumieńce.
-Może ja wrócę do dormitorium.-Powiedziałem, czułem się trochę niezręcznie.-Zostań tutaj, dobrze wiesz, że Snape nawet z tą twoją pelerynką, widzi cię wszędzie.-Powiedział.
Na moją prośbę w pokoju pojawiły się dwa łóżka, jedno w kolorach domu lwa, a drugie węża, zignorowałem Malfoya i położyłem się spać.
CZYTASZ
Tylko jeden ma szanse -Drarry Cedrarry(Hedric) Tomarry-(Zakończone✔)(Korekta)
FanfictionWięc znalazłeś się w takim miejscu nie masz co robić z życiem? Zapraszam do przeczytania mojej nie wiem czy ciekawej książki ale napewno będzie dużo akcji! W tej książce Tom Riddle to nie Voldemord. Tom i Cedrik są na tym samym roku co Harry. Akcja...