8.

3.7K 102 25
                                        




2 lata później


Jak widzicie minęły dwa lata, a nie dwa tygodnie, ale właśnie tego potrzebowałam, pobycia na osobności od moich bliskich osób i tego miejsca. 

Przez ten cały okres ani raz się nie pojawiłam we Włoszech, najczęściej moja mama i Eli do mnie przyjeżdżały, ale nastał w końcu dzień, że i ja też to muszę zrobić i nie ukrywać się dalej w Paryżu. 

Jeśli chodzi o Matta i jego rodzinę z nikim nie miałam kontaktu oprócz Seriny, która niejednokrotnie prosiła mnie o spotkanie czy kawę, lecz za każdym razem wymyślałam to nowy powód żeby się tam nie pojawić, po prostu nie chciałam żeby te wszystkie wspomnienia wróciły. 

Może powiecie że to głupie, ale okropnie się przywiązałam do tej rodziny przez nie cały tydzień znajomości, a w szczególności do Matta kiedy wyznałam mu mój sekret jako pierwszej osobie kiedykolwiek.

W Paryżu mam swoją firmę architektoniczną którą pomogła mi założyć moja mama i naprawdę świetnie prosperuje. 

Nie wychodzę już na imprezy i nie upijam się do nieprzytomności ponieważ nie mam tutaj Eli, a drugim powodem jest mój chłopak z którym jestem już rok. 

Nazywa się Bruno jest bardzo przystojnym francuzem z przepięknymi zielonymi hipnotyzującymi oczami, ubiegał się o mnie bardzo długo, ale ja nie chciałam z nim nigdzie wychodzić, bo z tył moich myśli był brunet o niebiesko-zielonych oczach, ale dlaczego ja ciągle o nim myślałam kiedy nawet nie byliśmy w prawdziwym związku, gdy zdałam sobie z tego sprawę dałam się zaprosić na randkę i dalej już samo poszło. 

Pamiętacie może chłopaka na którego wpadłam podczas biegania? Teraz się przyjaźnimy. Kiedy usłyszał że jestem w Paryżu też się tu przeprowadził, mieszkamy bardzo blisko siebie i pracuję u mnie jak mój osobisty asystent, i świetnie się razem dogadujemy.

Dziś jest dzień powrotu na Sycylię, znaczy nie całkowitego wyjeżdżam na tydzień żeby odwiedzić mamę i Eli. 

Rodzicielka z przyjaciółką mają na mnie czekać przed lotniskiem, tak naprawdę dowiedziały się dopiero dwie godziny temu, że przyjadę, bo sama jeszcze nie byłam pewna czy chcę wrócić. 

Po odebraniu walizki kierowałam się do wyjścia z lotniska, już z daleka widziałam te dwie wariatki które trzymały plakat z napisem "W końcu wróciłaś". 

Będąc blisko, Eli się na mnie od razu rzuciła i wywaliłam nas na beton, troszkę bolało, ale też za nią strasznie tęskniłam, po powitaniu z przyjaciółką rzuciłam się na szyje mojej mamy.

- W końcu serduszko, tęskniłam - powiedziała mama.

- Ja też tęskniłam - rzekłam i nie wiem dlaczego, ale nagle się rozpłakałam.

Chyba czasami jestem za bardzo uczuciowa, mam ten problem, że za bardzo przywiązuje się do ludzi i miejsc. Mogę spędzić z kimś tydzień i go już nie wymazać z pamięci jak na przykład Matta.

- Hej, nie płacz mała jesteśmy z tobą, wszystko będzie dobrze - rzuciła Eli znów mnie przytulając.

- Bardzo mi was brakowało i tak strasznie was kocham - rzuciłam się na nie jeszcze raz.

- Już dobrze - poklepała mnie po plecach - Jedziemy zjeść kolację którą przygotowałam? - zapytała szarooka.

Ooo tak, strasznie tęskniłam za tymi pysznymi obiadkami czy najlepszymi na świecie naleśnikami czy goframi.

Aż do śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz