1 miesiąc później
- Matt nie będzie więcej pieprzenia gwarantuję Ci to! - krzyczałam na całą sale, bo właśnie w tym momencie rodzę.
Przez tak długi czas nie mogłam się doczekać, aż Victor pojawi się na świecie, ale teraz kiedy rodzę chce żeby to się jak najszybciej skończyło, bo kurewsko mocno boli.
Chyba nigdy w życiu nie czułam takiego bólu, nawet kiedy u mamy dostałam te skurcze to tak nie bolały jak teraz.
- Co? - zapytał wystraszony Matt.
- Niech się Pan nie martwi dużo tak mówi, a później rodzą drugie - lekarka uśmiechnęła się do mężczyzny, a ja umierałam na tym jebanym stole.
Nie chciałam żeby Matt był przy porodzie, ale uprał się, że on nigdzie nie wychodzi i będzie ze mną przez cały czas.
Na szczęście kiedy mnie zawoził do szpitala to nie zemdlał i dzięki Bogu zawiózł mnie całą i zdrową razem z dzieckiem.
- Niech Pani pcha widzę główkę - powiedziała trochę głośniej żebym słyszała.
Krzyczę tam jak głupia, ale to nie moja wina, że to tak boli. Mężczyzna mnie cały czas uspokaja, a ja mam ochotę wbić mu nóż w krtań.
Co mi po tym, że powie 'wszystko będzie dobrze' jeśli tak sądzi to niech sam wskoczy na te łóżko i rodzi za mnie wtedy poczuje co to za ból.
Na polecenie Pani doktor mocno pcham i słyszę płacz mojego pięknego synka.
- Gratulację - rzekła Pani doktor podając nam obwinięte dziecko w kocyk.
Kiedy wzięłam go na ręce od razu się popłakałam i przytuliłam go delikatnie żeby nic mu nie zrobić, bo jest bardzo drobniutkie.
Jest najpiękniejszym dzieckiem jakie widziałam i teraz widzę, że warto było cierpieć dla tego małego szkraba.
Mam tylko nadzieję, że będzie zdrowy i dostanie dziesięć punktów, bo to jest teraz najważniejsze dla mnie jak i zapewne dla Matta.
Popatrzyłam się na mężczyznę i widziałam tam łzy, już nie pamiętam kiedy Matt płakał, a mogłabym to zliczyć na palcach u jednej ręki.
Złapałam go za dłoń, a on przykucnął i mnie pocałował w usta. Uśmiechnęłam się do niego, a on zaczął ścierać łzy z moich policzków.
- Chcesz potrzymać? - zapytałam mężczyzny i widziałam ten stres w jego oczach - Nie bój się nic mu nie zrobisz - powiedziałam to, bo wiedziałam, że ma to na myśli.
- Nie jestem pewny - rzekł wystraszony.
- Weź - powiedziałam wyciągając ręce z dzieckiem w jego stronę.
Mężczyzna usiadł na łóżku obok mnie i wziął ode mnie nasze dziecko i w tym momencie muszę przyznać, że jest to najpiękniejszy widok jaki widziała.
Jego duże wytatuowane ręce obejmują małego Victora, widzę jaki jest teraz szczęśliwy, tak samo jak ja.
- I co to chyba nie straszne prawda? - zapytałam, a mężczyzna obrócił się w moją stronę i uśmiechnął się pokazując białe zęby.
- Nie - rzekł i złączył nasz usta w krótkim pocałunku, a następnie pocałował Victora w główkę.
- Mogłabym się na was patrzeć godzinami - rzekłam do moich chłopaków.

CZYTASZ
Aż do śmierci
RomanceTOM I - Aż do śmierci TOM II - Aż do grobu Jestem Aurora Espito mam dwadzieścia jeden lat oraz mamę i przyjaciółkę, które kocham ponad życie. Moja przeszłość nie była zbyt łatwa, ale teraz trzeba skupić się na tym co się stanie w przyszłości. Czy d...