Właśnie jest koniec naszych pięciodniowych wakacji ponieważ Matt musi wracać, oczywiście mi nie powiedział dlaczego i co się dzieje, ale już chyba do tego przywykłam.
Robi to dla mojego bezpieczeństwa, lecz nie wiem co by się stało, kiedy powiedziałby mi dlaczego już wracamy do domu.
Nie zwiedziliśmy dużo, bo większość mieliśmy zobaczyć właśnie dzisiaj i jutro, więc nici z naszych planów, lecz Matt obiecał, że przyjedziemy tu jeszcze raz i zobaczymy dużo więcej.
Przez większość czasu wylegiwaliśmy się na plaży i tam odpoczywaliśmy pijąc jakieś drinki oczywiście ja bezalkoholowe, spotykaliśmy się jeszcze z przyjacielem Matta lecz bez Amber, w sumie to dobrze, mam mieszane uczucia co do tej dziewczyny.
W tym momencie pakuje swoje rzeczy, których o dziwo jest teraz mniej, nie wiem jakim cudem, ale dla mnie lepiej, bo obejdzie się bez narzekania Matta na temat tego jak dużo rzeczy wzięłam.
Gotowe walizki zostawiłam koło drzwi aby Matt je zniósł na dół, bo są bardzo ciężkie, a dla niego to nic nie waży.
Zeszłam po schodach wchodząc do salonu gdzie siedział mój narzeczony na telefonie pewnie już sprawdzając co się dzieje w domu. Czy on naprawdę nie może wtrzymać bez tego telefonu nawet jednego dnia?
Podeszłam do niego i usiadłam na jego kolanach na wprost twarzy zakładając ręce na jego szyję. Mężczyzna widząc mnie w końcu odwrócił wzrok od smartfona i złożył delikatny pocałunek na moich ustach, poczułam tytoń, więc musiał palić.
Już od dawna nie czułam papierosów od niego z czego się bardzo cieszyłam, bo nie lubię jak pali. Pewnie jest to jakaś ważna rzecz dlatego zapalił aby się odstresować.
- Paliłeś? - zapytałam.
Mogłam od niego usłyszeć tylko głośne zaciągnięcie się powietrzem i jeszcze głośniejsze wypuszczenie go. Po tym już widzę, że jest wkurzony, a ja tylko spytałam się czy zapalił.
Przecież nie będę się na niego o to wydzierać, jest dorosłym człowiekiem i dobrze wie co robi i jakie są tego skutki.
- Aurora nie przesadzaj. - rzekł ściągając mnie z kolan i sadzając na miękkiej sofie.
Co ja mu takiego zrobiłam, że jest taki wkurzony, przed moim pytaniem był oazą spokoju.
- O co ci chodzi? - zapytałam troszkę głośniej i wstałam z kanapy na brzozowe deski.
- O to, że się czepiasz! - krzyknął, a mi w tym momencie zrobiło się cholernie przykro.
Czepiam się go, bo zapytałam czy palił, przecież nie zrobiłam mu wykładu o tym jak zaszkodzi to jego zdrowiu czy coś takiego, po prostu zadałam durne pytanie.
Nie odpowiedziałam nic tylko wyszłam na górę żeby wziąć swoje walizki i je zapakować do auta. Trudno, że są ciężkie nie potrzebuje jego łaski i sama sobie poradzę bez tego dupka.
Na górze sprawdziłam raz jeszcze nasz pokój i łazienkę czy na pewno niczego nie zapomnieliśmy wziąć, lecz wszędzie było pusto. Wzięłam walizkę w dwie ręce aby wydawała się troszkę lżejsza.
Obijałam się odrobine o ściany po schody, bo były dosyć wąskie, a ja nieudolna w noszeniu ciężkiej walizki na stromych schodach, lecz poradziłam sobie i postawiłam bagaż na samym dole.
- Co ty robisz? - zapytał chyba głośniej niż chciał.
- Jakbyś nie widział znoszę walizki, bo wracamy do domu, więc ich tu nie zostawię. - uśmiechnęłam się sztucznie i już chciałam iść po koleją lecz jego głos mnie zatrzymał.

CZYTASZ
Aż do śmierci
RomanceTOM I - Aż do śmierci TOM II - Aż do grobu Jestem Aurora Espito mam dwadzieścia jeden lat oraz mamę i przyjaciółkę, które kocham ponad życie. Moja przeszłość nie była zbyt łatwa, ale teraz trzeba skupić się na tym co się stanie w przyszłości. Czy d...