Wyglądam za okno czekając na samochód który ma mnie zawieść na kolację z rodziną Russo, przeglądając się ostatni raz w lustrze poprawiając w międzyczasie włosy.
Mam na sobie przepiękną czerwoną sukienkę na cienkich ramiączkach do kostek, która perfekcyjnie przylega do mojego zgrabnego ciała, ma idealnie wycięte plecy, aż do samych pośladków i nie duży dekolt. Na stopach eleganckie czerwone szpilki do tego delikatny makijaż z krwisto czerwoną pomadką i pofalowanymi blond lokami.
Skoro muszę tam iść to przynajmniej się wystroje, bo nie mam na to za dużo okazji, a z drugiej strony chce się dobrze zaprezentować przed jego rodziną iż czuję taką wewnętrzną potrzebę.
Widząc samochód ruszyłam w stronę schodów idąc do salonu żeby oznajmić mamie, że wychodzę. Nie chce mówić jej prawdy, bo wiem jakby na to zareagowała, uważa, że nie powinno mieszać się spraw prywatnych i zawodowych.
Też mam takie zdanie, ale ja muszę iść inaczej mama straci firmę, a na to nie pozwolę
- Wychodzę mamo - mówię wchodząc do salonu.
- Dobrze skarbie, uważaj na siebie tam u Eli - powiedziałam, że idę na kolację do Elissy, ale nie mogłam wymyśleć nic innego, a to jest powód idealny
CHYBA
- Jasne, kocham Cię - rzekłam idąc do wyjścia.
- Ja również - odkrzyknęła do mnie.
Wyszłam na zewnątrz, a tam czekał wspomniany przeze mnie samochód, gdy szofer mnie zauważył od razu wysiadł i otworzył mi tylnie drzwi zapraszając do środka.
Jadąc i oglądając widoki po drugiej stronie szyby zaczęłam zastanawiać się jak potoczy się ta cała kolacja. Mam nadzieję, że będę mogła wrócić do domu za max trzy godziny, bo naprawdę tam nie chce iść. Nie chodzi tu nawet o to, że będę musiała spędzić czas z tym dupkiem tylko to, że muszę okłamywać jego ojca, a naprawdę nie chcę tego robić.
Będąc pod posiadłością szofer otworzył mi drzwi za co mu podziękowałam i wyszłam. Widząc mojego uśmiechniętego i oczarowanego moją osobą narzeczonego na patio ruszyłam żwawym krokiem w tamtą stronę.
Dasz radę laska
- Witaj, wyglądasz czarująco - powiedział mężczyzna całując mnie w rękę.
- Taki miałam zamiar, dziękuje - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Oto twój pierścionek zaręczynowy - mówiąc to wyciągnął z kieszeni przepiękny złoty pierścień z nie dużymi diamentami oplatającymi go. Jest przepiękny, taki o jakim zawsze marzyłam delikatny, jednym słowem cudo - Widzę, że Ci się podoba, bardzo się cieszę - powiedział to delikatnie się uśmiechając.
- To prawda jest przepiękny - oznajmiłam patrząc jak mężczyzna zakłada mi go na palec - Kto Ci go pomagał wybierać? - zapytałam ciekawa.
- Moja siostra, poznasz ją dzisiaj na kolacji będzie razem z rodzicami, ale teraz wejdźmy do środka - mówiąc to pokazał na wielkie drzwi wejściowe.
- Oczywiście - kierowałam się z nim do środka idąc do jadalni gdzie czekał już zastawiony stół jak i brat Matta, którego spotkałam wcześniej.
- A właśnie to mój brat James - pokazał na chłopaka który się do nas zbliżał - Ostatnio go zbytnio nie poznałaś przez zaistniałą sytuację - przypominając sobie historię z przed wczoraj, minimalnie się skrzywił.
Czyżby było mu głupio?
Nie, na pewno nie, co ja gadam on bierze co chce
- Cześć, James młodszy brat tego przygłupa - mówiąc to pocałował wierzch mojej dłoni uśmiechając się przy tym do brata który już nie był tak zadowolony przez przezwisko którego użył.
CZYTASZ
Aż do śmierci
RomantizmTOM I - Aż do śmierci TOM II - Aż do grobu Jestem Aurora Espito mam dwadzieścia jeden lat oraz mamę i przyjaciółkę, które kocham ponad życie. Moja przeszłość nie była zbyt łatwa, ale teraz trzeba skupić się na tym co się stanie w przyszłości. Czy d...