23. (oczami Jamesa)

350 34 10
                                    

Dotarła do współcześności. W książce. Skąd mogłem wiedzieć, że dostanie w ręce właśnie TĘ książkę?

Otóż w czytanym właśnie przez Lynn rozdziale było szare zdjęcie, które zrobił jakiś przyjezdny fotograf, gdy ludzie z wyspy kłaniali się przed na wpół ubranym facetem, ich bogiem, który miał zwyczaj raz na jakiś czas odwiedzać swój lud. Zdjęcie zrobione jakieś pięćdziesiąt lat temu..

-O matulu- jęknęła Lynn przypatrując się zdjęciu, aż zamrugała gwałtownie oczami.- To ty. W 1993? Twój ojciec? Nie.. Twój ojciec jest... Pomnik w wiosce...

Zerwała się w tak gwałtowny sposób, że moje zesztywniałe z nerwów ciało gruchnęło o podłogę, a w czasie, gdy ja się zbierałem w garść, dziewczyna przesunęła palcami po włosach od strony czoła, odgarniając je z twarzy.

-Ja pierdole! Dałam się rozdziewiczyć samemu Nyale!- roześmiała się histerycznie poprzez łzy.- Cóż za, kuźwa, zaszczyt!

Brawo dla niej, nie zaklęła tak do końca, myślałem, że będzie gorzej, na razie znosi to naprawdę dobrze jak na jej temperament.

-Wszyscy faceci to takie cholerne, zakłamane, podłe świnie!!- wzdrygnąłem się na ten krzyk, tak pełen rozpaczy.

Wybiegła, a ja nie mogłem się ruszyć. Moje serce łkało. Ale takie było prawo, nie mogłem jej powiedzieć, dopóki nie będzie na to gotowa, czyli w momencie, gdy przyjmie moc Wyspy. Wtedy kotłowało by się w niej tyle emocji, że nie sprawił by jej różnicy taki drobny fakt, że jestem Nyale w ziemskiem powłoce, dla odróżnienia nazwanej "James".

Wreszcie coś wróciło moim nogom moc i ruszyłem biegiem do jej pokoju, by wszystko wytłumaczyć, choćbym miał ją siłą trzymać na miejscu i krzyczeć.

Ale jej nie było. Głupi ja! Jest na to zbyt sprytna. Mądra dziewczynka, ukryła się gdzieś, byleby mi utrudnić życie, uprzykrzyć każdą chwilę, tak jak ja to robię, odkąd wybrałem sobie jej duszę jako nosicielkę Magii.

-Gdzie ty się ukryłaś, maleńka?- szepnąłem, a rozpacz jaka wybrzmiała w moim głosie-przestraszyła nawet mnie.

Przywiązałem się do niej tak naprawdę, nie tylko ze względu na to, że zostanie moją boginią i muszę z nią utrzymać dobre stosunki. Pokochałem ją całym swoim boskim sercem, a jest ono naprawdę wielkie i może pomieścić niezliczone fale uczuć. W tej chwili bardzo bolesnych uczuć.

Gdzie ja ją znajdę? Przecież właśnie może być w drodze na prom!

Pani Matka! Tak szybko, jak tylko pozwalają na to ludzkie nogi- pobiegłem w stronę samochodu, ale zatrzymałem się już na progu, widząc zdegustowaną minę staruszki, stojącej na moim podjeździe. Jak zwykle wiedziała, czego będę potrzebował, zanim ja się o tym dowiedziałem.

-Pani Matko- usłyszałem swoje łkanie.

-Co się z tobą dzieje, Nyale? Sam bóg nie może zapanować nad uczuciami na tyle, by odnaleźć myśli swojej pani?

-Nie mogę jej stracić- szepnąłem zupełnie bez sensu, ale kobieta chyba zrozumiała coś, czego nie mogłem jeszcze pojąć osobiście.

-Miłość tobą kieruje, nareszcie. Twoje uczucie jest tak silne, że oślepia wszystkie twoje zmysły. Myślę, drogi synu, że nadszedł czas.

-Czas?- po raz drugi dzisiaj nie byłem w stanie się poruszyć.

-Tak. Nadszedł. A może raczej nadejdzie, jeśli tylko ją odnajdziesz i wyjaśnisz to wszystko, jeśli zgodzi się z tobą zostać i zrealizuje swoje zamiary wobec ciebie, a nie porzuci ich ze względu na brak prawdy podanej na talerzu.

-Ale gdzie ona jest?

Pani Matka roześmiała się z niedowierzaniem, odwróciła, podpierając na pięknej, ręcznie rzeźbionej lasce i ruszyła w stronę lasu.

-Szukaj sercem, głupcze- poradziła łagodnym tonem, kontrastującym z ostrymi słowami.

I się rozpłynęła w cieniu pierwszych drzew. Nigdy się nie dowiem, jak ona to robi. Czarownica!

Ale ja muszę znaleźć moją maleńką, a nie zamartwiać się czarami starej. Szukać sercem? Gdy serce mówi, że ona jest naprawdę blisko?

Wróciłem do jej sypialni. Jasne światło ogrzewało zimne kolory ścian, a łóżko zachęcało, by na nim usiąść i pomyśleć przez chwilę. Może uda mi się "poszukać sercem", gdy będę blisko jej rzeczy, najbliżej jej obecności. Albo całkiem mnie złamie i nie dam rady o niczym myśleć.

I w ten sposób wylądowałem skulony przy jej poduszce, tuląc do piersi poduszkę, która wciąż nią pachniała. A potem pamiętam tylko sny. Mroczne, a jednocześnie wspaniałe. Boska dusza podpowiedziała, że po krótkiej wojnie przyjdzie wspaniały czas. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeeej.. Jaki ten rozdział dłuugi XD 

Wiem,  że mnie nienawidzicie, sama siebie nie lubię za te nieregularne rozdziały (system mi się zepsuł, przez nadmiar obowiązków XP )

Mam nadzieję iż już niedługo będzie następny, choć przez ferie mam tyle zadań, że nwm kiedy to będę pisać O.o

Buziaczki dla was i przepraszam, że nie odpowiedziałam na poprzednie komentarze.. Taak, biedna, zabiegana Natalcia   ;_;

Elfik

LynnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz