M&B /3/ (dodatek)

1.7K 120 1
                                    

/dodatek do rozdziału 29/

-Okej. To gdzie śpię?-zapytała Brooklyn zmieniając temat, gdy tylko zauważyła, że Luke dziś nie jest w chumorze

-Zaprowadzę Cię.-powiedział Mikey wstając ze swojego miejsca

Chłopak wpuścił brunetkę do swojego pokoju.

-Tutaj będziesz spała, a ja pójdę na kanapę.-powiedział

-Nie chcę cię wyganiać z twojego łóżka. Może lepiej ja pójdę na kanapę, a ty zostaniesz u siebie.

-Nie na prawdę nic mi się nie stanie.-odpowiedział Michael

-Ja nie chcę abyś spał na nie wygodniej kanapie przeze mnie...-zaczęła dziewczyna- Możesz zostać ze mną tutaj?-poprosiła po krótkim namyśle

-Jeśli chcesz?

-Chcę.-odpowiedziała zdecydowanie brunetka, po czym wdrapała się na łóżko i opatuliła kołdrą

Mikey usiadł na skraju łóżka, następnie spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się do niej ciepło.

-Micheal...-zaczęła nie pewnie Brooklyn

Chłopak skupił całą swoją uwagę na niej.

-Skąd Luke miał...-zaczęła dobierać ostrożnie słowa, bo sama nie wiedziała jak zareaguje na to czerwonowłosy chłopak

-Skąd miał broń? O to chcesz zapytać?-powiedział

-Tak.-potwierdziła dziewczyna

-Posłuchaj Brookie ja nie mogę Ci powiedzieć wszystkiego, bo nie wiem czy Luke chce, ale tyle ile będę mógł Ci powiem.

Brunetka nie odpowiedziała tylko pokiwała głową na znak, że rozumie.

-Luke ma za sobą bardzo trudną przeszłość i na prawdę mało osób o niej wie. Miał kilka strać z policją, ale był nie winny. Co do broni to nie tylko Luke na broń. Każdy z nas ją ma. Luke, Calum, Ash...

-Ty też?-przerwała mu

-Tak ja też.-potwierdził-To nie jest nasza praca, bo my mamy normalne zajęcia, ale potrzebujemy jej do obrony, bardzo często się przydaje.

-Jesteście w gangu?-zapytała Brooklyn

-Nie koniecznie można tak to nazwać.

-Ale nie zabijacie ludzie?

-Nie, one są po prostu, aby postraszyć. Nikt nikogo nie zabija, chyba że jest taka potrzeba.

-Zabiliście już kogoś?

-Tak. To były dwie osoby. Jedną zabił Luke, a drugą ja.

Gdy ostatnie dwa słowa doszły do dziewczyny, widziałem w jej oczach przerażenie pomieszane ze smutkiem.

-Twoja kuzynka była w bardzo dużych tarapatach i ta sytuacja wymagała tego i tak posunęliśmy się do ostateczności i nie zamierzamy tego już robić.-wyjaśnił

Brooke patrzyła na chłopaka nie odzywając się, w jej myślach chodziło teraz jeszcze więcej myśli niż na początku. Teraz żałowała, że chciała wiedzieć cokolwiek, więcej w tej sprawie.

-Brooke...-zaczął Mikey- Brooke odezwij się, powiedz cokolwiek błagam cię, Brookie.-błagał ją

-Obiecaj mi, że nikogo już nie zabijesz.-powiedziała

-Brooklyn, obiecuję ci całym swoich sercem, że już nigdy nikogo nie zabiję.-odparł z ręką na sercu

-Dziękuje.-dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła

Oboje siedzieli w dość długiej ciszy, która jak dla nich nie wydawała się nie zręczna. W końcu ciszę przerwało ziewnięcie dziewczyny.

-Brookie idź już spać, jesteś zmęczona.

-Śpisz ze mną.-powiedziała

Chłopak położył się obok. Dziewczyna od razu przytuliła się do niego. Mikey zatopił swoją twarz w jej włosach, teraz dokładnie czując jej zapach. Gdy zauważył, że dziewczyna już śpi pocałował ją w czoło i sam próbował zasnąć.

Secrets [l.h]✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz