Rozdział 25

6.8K 435 38
                                    

ISABELLA's POV

Usłyszałam denerwujący dźwięk mojego telefonu. Otworzyłam zaspane oczy i sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce obok łóżka. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.

-Halo.-powiedziałam zastanym głosem

-Dzień dobry. Czy dodzwoniłam się do Isabelli Green?

-Umm... Tak, ale kto mówi?

-Brooklyn Hard. Jestem twoją kuzynką nie wiem czy mama ci mówiła coś na mój temat.

-yyy... Ale przecież moja mama była jedynaczką.

-Twoja mama miała przyrodniego brata, a ja jestem jego córką.

-Aaa tak... Mama coś wspominała na ten temat. Urodziłaś się w ten sam dzień co ja, prawda?

-Tak. Przepraszam, że nikt nie był na pogrzebie, ale gdy twoja babcia się o tym dowiedziała, jej stan się pogorszył i trafiła ponownie do szpitala na szczęście teraz już wszystko jest okej.

-Na całe szczęście. Ale dlaczego do mnie dzwonisz?

-Mieszkasz w Sydney, tak?

-Tak, ale dlaczego pytasz?

-Dostałam się na studia w Sydney, a tata powiedział, że może by zadzwonić do ciebie, bo teraz mieszkasz sama, więc byłoby nam raźniej.

-Nie mieszkam sama. Dom, w którym mieszkałam z mamą został sprzedany, a ja mieszkam z umm... kolegą.

-Ohh... Rozumiem, tylko bym wam przeszkadzała.

-Nie, ależ skąd. Porozmawiam z Luke'iem i na pewno się zgodzi.

-Oh dziękuje.

-Na prawdę nie ma sprawy. Zadzwonię do ciebie później to znaczy chyba jutro bo u was jest już popołudnie, tak?

-Jest po 17.

-Okej. To ja zadzwonię jutro.

-Dobrze. W takim razie do jutra.

-Do jutra.-powiedziałam i zakończyłam rozmowę

Odłożyłam telefon na miejsce. Woah, właśnie rozmawiałam z kuzynką z Ameryki, która najprawdopodobniej z nami zamieszka. To uczucie było niesamowite. Nigdy nie mieliśmy bliskiego kontaktu z rodziną ze Stanów, a moją babcie ostatni raz widziałam na pogrzebie mojego taty.

Wracając do rzeczywistości rozejrzałam się dookoła. Byłam w pokoju. Ale zaraz, zaraz, przecież ja nie mogłam zasnąć w swoim łóżku. Zasnęłam na balkonie, dobrze pamiętam, więc jak znalazłam się tutaj.

Dobra nie ważne.

Wstałam z łóżka i udałam się do garderoby po ubrania, a następnie do łazienki, aby wziąć prysznic.

Po prysznicu zeszłam na parter kierując się do kuchni.

Zastałam w niej Luke'a, a do mojego nosa dotarł smakowitymi zapach.

-Dzień dobry.-przywitałam się z nim

-Dzień dobry. Głodna?-zapytał, a ja usiadłam na krześle przy wysepce kuchennej

-Bardzo, co mamy na śniadanie?

-Naleśniki. Chcesz z czekoladą, dżemem, truskawkami, bananami, bitą śmietaną czy jeszcze coś innego.-powiedział stawiając przede mną to co wymieniał

-Chcesz, abym przytyła prawda?

-Nie ależ skąd.-odparł chłopak-Ale nawet jakbyś przytyła byłabyś śliczna.-dodał po chwili

Secrets [l.h]✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz