Rozdział 7

8.5K 495 13
                                    

Do moich uszu zaczął dochodzić denerwujący dźwięk budzika. W końcu go wyłączyłam. Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju.

Czy to był jakiś głupi sen? Gdzie jest Luke?

Wyszłam z łóżka i powędrowałam do salonu. Przechodząc przez korytarz zauważyłam buty mojej mamy, czyli musiała już wrócić z pracy. Teraz zapewne śpi.

Weszłam do salonu. Na sofie leżała bluza Luke, czyli to nie był sen. To wszystko wydarzyło się wczoraj. W takim razie gdzie jest Hemmings?

Zabrałam bluzę. Dobrze, że mama jej nie zauważyła, bo miałabym znowu kłopoty i mój szlaban mógłby się wydłużyć, a ja bardzo tego nie chciałam.

Odniosłam bluzę do mojego pokoju i zapakowałam w torbę treningową. Następnie uszykowałam sobie czyste ubrania i poszłam się ubrać. Włosy związałam w wysoki kucyk. Zeszłam do kuchni i zaczęłam szykować sobie śniadanie.Przez okno zauważyłam, że idzie listonosz. Ubrałam buty i wyszłam do skrzynki, od której akurat odchodził mężczyzna. Wyjęłam listy ze skrzynki. Było ich dziś dość sporo. Dwa do mojej mamy, pewnie jakieś rachunki, a trzy do mnie, zapewne w jednym z nich był list od organizatora konkursu tańca.

Otworzyłam list związany z konkursem. Zaczęłam czytać wszystkie informacje. Byłam bardzo podekscytowana tym wszystkim. Nie mogłam się uspokoić i spokojnie przeczytać listu. Stwierdziłam że otworze resztę moich listów i może jakoś się uspokoję. W obu kopertach były czarne kartki. Zwykłe czarne kartki. Jakby ktoś wyrwał je z bloku włożył w kopertę, zakleił i wysłał. Nie miałam pojęcia co to może znaczyć. Zapakowałam wszystkie moje listy do torby treningowej. Skończyłam szykować moje śniadanie, które musiałam zabrać ze sobą.

Ubrałam buty, zabrałam torbę i wyszłam z domu, dokładnie zamykając drzwi.

Po drodze na sale treningową musiałam wejść do sklepu, aby kupić wodę, bo wszystkie butelki w domu nam się skończyły. Zabrałam z półki jedną butelkę i podeszłam do kasy. Na ladzie leżała dzisiejsza gazeta. Przeczytałam tytuł, który widniał na pierwszej stronie "Black powrócił". Przeczytałam kilka pierwszych zdań artykułu. Z zamyślenia wyrwała mnie kasjerka, która poprosiła pieniądze za wodę.

Podałam jej gazetę i również kazałam skasować. Zapłaciłam i zabierając mojego produkty, wyszłam ze sklepu. Od razu wzięłam się za czytanie artykułu, który zaczęłam w sklepie.

"Black powrócił!

W ostatnich tygodniach w Sydney liczne zabójstwa. Kto jest tego przyczyną? Wszystko wskazuje na to, że Black powróciły. Wszystkie ofiary zginęły w takich samych okolicznościach. Rodziny ofiar informują, że ofiary dostały list, w której była zwykła czarna karta papieru. Nikt nie pomyślał, że może być to ostrzeżenie.

Policja nie ma żadnych na razie żadnych śladów, które mogą doprowadzić do Blacka"

Czy moje życie było w niebezpieczeństwie? Z tego artykułu wychodziło, że tak. Czy w tym momencie powinnam zadzwonić do Luke'a?

 ***

 - A na sam koniec muszę powiedzieć wam bardzo miłą informacje. Dostałam dziś list od organizatorów konkursu.

Cała moja grupa zbliżyła się do mnie uradowana. Oni na prawdę cieszyli się na ten konkurs. To była dla nas wielka szansa. Przeczytałam im treść listu. Konkurs był za 3 dni, na całe szczęście był w Sydney.

-Jak widzicie czekają nasz jeszcze 2 dni ciężkiej pracy. Na szczęście układ jest już dopracowany. Co do stroi wszyscy wiedzą jakie. To chyba tyle na dziś. Miłego dnia.-powiedziałam żegnając się z nimi.

Grupa zaczęła wychodzić z sali. Ja oczywiście jak zawsze wychodziłam ostatnia.

Na korytarzu zobaczyłam chłopaka. Po chwili zorientowałam się, że był to Ashton.

Gdy tylko wyszłam z sali spojrzał na mnie.

-Luke cię przysłał?-zapytałam trochę poirytowana tym, że chłopak chce mnie sprawdzać na każdym kroku.

-Tak. Kazał sprawdzić czy wszystko okej i jak widzę wszystko w porządku, więc mogę już iść.-powiedział po czym zaczął kierować się w stronę wyjścia

-Ashton czekaj.-chłopak zatrzymał się

-Tak?-zapytał

-Możesz poczekać. Przebiorę się i muszę cię o coś zapytać.

-Okej.-odparł wzdrygując ramionami

Poszłam do szatni przebrać się. Nie zajęło mi to dużo czasu. Wyszłam z szatni. Chłopak cały czas na mnie czekał.

-Więc o co chciałaś zapytać?

-Chodzi o to, że...-zatrzymałam się na moment i zaczęłam szukać czegoś w torbie.

Wyjęłam z niej dwie koperty i podałam chłopakowi.

Chłopak spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

-Otwórz.-powiedziałam

Ashton otworzył jedną z kopert. Gdy tylko zobaczył jedną z czarnych kartek jego oczy otwarły się szerzej.

-Musimy jechać.-powiedział ciągnąc mnie do samochodu

Nie sprzeciwiając się wsiadłam do jego samochodu.

Ashton w ogóle nie zwracał uwagi na jakikolwiek znak, ograniczenie prędkości, a tym bardziej światła. Z każdą sekundą przyśpieszał.

Zatrzymał się pod domem Luke'a. Wysiadł z auta, a ja zrobiłam to samo co on. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Wpuścił mnie do domu przed nim, po czym trzasnął drzwiami i wymijając mnie wszedł do pokoju Luke'a. Po chwili również weszłam do pokoju Hemmings'a. Chłopcy zaciekle wymieniali ze sobą zdania. Gdy tylko zauważyli, że weszłam zamilkli.

-Ja idę po Michael'a, a ty zawołaj Calum'a, aby jej popilnował.-zarządził blondyn i wyszedł z pokoju

-Poczekaj tutaj.powiedział Ash i wyszedł z pokoju

Po chwili do pokoju wszedł chłopak. Był wysoki, ale wydawało mi się, że był niższy od Luke'a. Miał czarne włosy i ciemną karnacje.

-Hej.-powiedział chłopak

-Cześć. Ty jesteś Calum?-zapytałam

-Tak.-odparł

Secrets [l.h]✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz