Rozdział 33

5K 418 34
                                    

ISABELLA'S POV

Położyłam apteczkę na stole w salonie, gdzie siedzieli wszyscy. Wyjęłam wodę utlenioną, którą nalałam na wacik i zaczęłam powoli przejeżdżać po zakrwawionym łuku brwiowym Brooklyn. Twarz dziewczyny była w zaschniętej krwi, po rozmywanej przez łzy, które cały czas spływały po jej policzkach. Mikey próbował uspokoić roztrzęsioną Brooke.

-Brooke spokojnie. Już jesteś bezpieczna.-mówił Michael

Brunetka przytuliła się do chłopaka. Cała jej twarz schowała się przy jego klatce piersiowej, a on owiną ramiona wokół jej drobnego roztrzęsionego ciałka. Zapewne przy chłopaku czuła bezpieczeństwo, którego potrzebowała.
Mikey pocałował ją w czubek głowy i cały czas gładził po plecach.

Po chwili Brooklyn odsunęłam się od Clifforda, spojrzała na nas, wstała i pobiegła na piętro za pewne do swojego pokoju.

-Idę z nią porozmawiać.-zaczęłam

-Nie Isa, lepiej gdy ja z nią porozmawiam.-powiedział Mikey i ruszył za nią na piętro

*

Leżałam na łóżku w sypialni, gapiąc się w sufit. Próbowałam ułożyć sobie wszystko co się wydarzyło, każdy ruch, każde słowo, ale nic z tego nie wychodziło, ponieważ miałam jeszcze większy menetlik w głowie.

Do sypialni wszedł Luke i nic nie mówiąc usiadł na skraju łóżka.
Byliśmy w ciszy, jakby każde zbierało słowa co mają sobie powiedzieć. Po chwili usiadłam na łóżku. Blondyn spojrzał na mnie, a następnie wstał i wyciągnął w moją stronę rękę. Chwyciłam za nią Luke wyciągnął mnie z pokoju na balkon.

Zobaczyłam jak słońce wschodzi, pnie się po woli ku górze.
Ten widok zapierał dech w piersi, ponieważ pomarańcz słońca odbijał się w lazurowej tafli wody morskiej.

-Przepraszam.-wyszeptał Luke opierając się o barierkę

Spojrzałam na blondyna.

-Luke nie masz za co przepraszać. To nie twoja wina, że Black nas porwał.

-Jak to nie moja? Gdybyś mnie nie znała, on też by cię nie znał i żyłabyś spokojnie.

-Luke wcale tak nie jest. Po za tym nie możemy siedzieć i mówić 'Gdybyś...' bo tak już na pewno nie będzie.

-Is ja wiem, ale chce twojego bezpieczeństwa, a ze mną na pewno nie będziesz bezpieczna.

-Jeśli nie z tobą, to gdzie będę bezpieczna?-zapytałam, a moje oczy zrobiły się szkliste

-Is lepiej będzie jak pojedziesz z Brooklyn do Ameryki.

-Cooo?! Nie ja nigdzie nie pojadę. Ja chcę zostać tutaj z tobą.

-Rozumiem, ale przy mnie nie jesteś bezpieczna. Chce abyś tam pojechała i zaczęła żyć normalnie.

-Luke, ale ja chce żyć tutaj z tobą.

-Isa tak będzie lepiej dla nas obojga.-powiedział Luke

Po moich policzkach popłynęły łzy. Byłam zła na niego i na siebie.

-Księżniczko nie płacz. Musisz zrozumieć, tak będzie lepiej.-Luke chciał się do mnie zbliżyć, ale ja odsunęłam się i wybiegłam z balkonu

Położyłam się na łóżku zanosząc się łzami. Nie chciałam dopuścić do sobie myśli, że po tym wszystkim co razem przeszliśmy on teraz chce, abym wyjechała. Jednak Luke nie rozumiał tego, że ja bardzo przywiązuję się do ludzi.

-Is...-usłyszałam głos Hemmings'a, ale on nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo rzuciłam go poduszką

-Idź stąd nie chce Cię widzieć!-wrzasnęła na blondyna

-Ale...-zaczął

-Wynoś się!-krzyknęłam jeszcze głośniej, a on wyszedł z pokoju

Zapłakałam głośno, wtulając się w poduszkę.

Secrets [l.h]✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz