Rozdział 11

7.4K 491 19
                                    

Luke's POV

Gdy tylko dorwę tego dupka Daniela, zabiję go. Zabije go gołymi rękami, jeśli zrobił cokolwiek Is. Nawet jeśli jej nic nie zrobił, pożałuje za to, że ją porwał.

Zaciskając ręce na kierownicy tak mocno, że moje knykcie pobladły przycisnąłem pedał gazu. W tym momencie w dupie miałem to, że łamię wszelkie przepisy i tak je zazwyczaj łamałem, więc i tak teraz nie miałem nic do stracenia.

Co jeśli Black jej coś zrobił? Jeśli ją dotknął?

Na samą myśl zacisnąłem ręce jeszcze mocniej na kierownicy.

-Uspokój się- powiedział Calum - Musisz się skupić na naszym planie. Jeśli złość będzie się w tobie gotowała coś może pójść nie tak.

-Jak do jasnej cholery mam się uspokoić, jeśli nawet nie wiem co ten pieprzony idiota z nią robi?-wrzasnąłem z wściekłości

- Tak wiem to trudne. Ale nienawiść do Black'a nie może wziąć nad tobą kontroli. Musisz się uspokoić i skupić.

Kiwnąłem głową. Wiedziałem, że Calum ma racje, choć na początku spieprzył sprawę, puszczając ją samą do łazienki. Podczas całej akcji musiałem myśleć trzeźwo, nie mogłem pozwolić, aby wściekłość wzięła nade mną górę.

Nacisnąłem jeszcze mocniej pedał gazu.

Gdy dotarliśmy blisko terenu Black'a zwolniłem.

Zatrzymałem samochód i oparłem się o skórzane siedzenie.

Nabrałam głośno powietrza po czym wypuściłem je z moich płuc.

-To zacznijmy zabawę.-podałem Calum'owi pistolet

Otworzyliśmy drzwi w tym samym czasie, po czym cicho je zamknęliśmy.

Nie mogliśmy pozwolić by ktoś na zauważył. Dlatego musieliśmy robić wszystko w ciszy z ogromną dokładnością. W tej branży nawet za najmniejszy błąd można zapłacić życiem.

Zbliżając się do kryjówki Blacka, którą znalazł Ash rozglądałem się wokół upewniając się, że nikogo nie ma. Zakradliśmy się pod tylne drzwi, po czym wykopałem je z zawisów. Trzymałem pistolet przed sobą. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie było tam nikogo na całe szczęście.

Bezgłośnie weszliśmy do środka kryjówki. Przemykaliśmy po korytarzach nie zauważeni. Jak na kryjówkę Black'a nie kręcił się tam z jego ludzi. Co było dość dziwne.

Oj, chyba jednak się przeliczyłem. Usłyszeliśmy głosy dochodzące za drzwi. Staliśmy pod nimi chwile słuchając. Musiała być tam cała grupa Black'a.

Calum pokiwał głową, że w razie, gdyby ktoś wyszedł zajmie się nimi, a ja mam iść dalej szukać Isy. Pokiwałem głową na znak, że rozumiem. Powędrowałam dalej w głąb korytarza.Na samym końcu zauważyłem schody.

Usłyszałem krzyk. To musi być Isa.

Moja wewnętrzna złość zaczęła wzrastać.

Pobiegłem w górę po schodach. Kopałem w każde drzwi, chcąc znaleźć Is.

Doszedłem do ostatnich drzwi. Usłyszałem zza nich ciche łkanie i znajomy głos błagał o przestanie.

Moja złość sięgnęła maksimum.

Z całej siły wykopałem drzwi z zawiasów. Zauważyłem Daniel'a leżącego na trzęsącym się ciele Isy.

Jeśli wcześniej wściekłość się we mnie gotowała to teraz na widok tego wybuchła.

Ten gnojek zapłaci za to, że ją porwał i dotknął.

Secrets [l.h]✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz