Rozdział 14

8.6K 474 33
                                    

Isa's POV

Otworzyłam oczy. Rozejrzałam się do okoła. Byłam w pokoju Luke'a. Spojrzałam na miejsce obok mnie. Nie było tam Luke'a.

Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni. Weszłam do kuchni zobaczyłam Luke'a siedzącego przy stole. Wydawało mi się, że nad czymś głęboko myśli.

-Dzień dobry.-przywitałam się z Luke'iem, ale chłopak nic mi nie odpowiedział

Usiadłam na przeciw Luke'a przy stole.

-Coś się stało?-zapytałam ponownie oczekując odpowiedzi jednak nie uzyskałam jej

-Dobra jeśli nie chcesz dziś ze mną rozmawiać to ja się prosić nie będę.-powiedziałam i wstałam z krzesła

-Zaczekaj.-powiedział Luke-Usiądź.

Zrobiłam to co mi kazał.

-Tak, Luke?-zapytałam

-Nie wiem jak mam ci to powiedzieć.-oznajmił, a jego ton głosu nie wskazywał, że jest to coś dobrego

-Ale co masz mi powiedzieć?-zapytałam zdziwiona

Blondyn głośno nabrał powietrza do swoich płuc i  po chwili je wypuścił.

-Lepiej, żebym ja ci to powiedział niż, abyś dowiadywała się z telewizji.-powiedział

Byłam zupełnie zdezorientowana co chciał mi powiedzieć Luke, jednak przypuszczałam, że wiadomość, którą chciał mi oznajmić nie należała do najmilszych.

-Samolot, którym leciała twoja mama miał wypadek przy lądowaniu. Wszyscy pasażerowie i cała załoga nie żyją.-powiedział praktycznie na jednym wdechu

Patrzyłam na Luke’a z niedowierzaniem. Słowa, które przed chwilą dotarły do moich uszu nie mogły dotrzeć do mojego umysłu. Gdy sobie uświadomiłam co do mnie powiedział pobiegłam do jego pokoju i położyłam się na łóżku.

Łzy napływały do moich oczu i spływały na poduszkę Luke’a, w którą się wtuliłam.

To nie mogła być prawda. Jak to moja mama nie żyje? Teraz byłam w 100% sierotą. Nie dość, że wczoraj chciano mnie zgwałcić to dziś jeszcze to. Czy nie dość wycierpiałam w swoim życiu? Najwidoczniej nie. Bóg karał mnie z każdej możliwej strony, ale co ja takiego zrobiłam, aby najpierw zabierać mi ojca, a potem matkę? Najwidoczniej zasłużyłam sobie na to.

Usłyszałam kroki, zapewne należały do Luke’a. Po chwili łóżko obok mnie ugięło się.

Poczułam czyjąś rękę gładzącą moje włosy.

-Isa.-usłyszałam cichy głos chłopaka

-Czego?!-wydarłam się na chłopaka-Nie mów, że wszystko będzie dobrze, bo nie będzie. Najpierw mój ojciec zginął. Wczoraj chciano mnie zgwałcić, a dziś dowiaduje się, że moja matka zginęła w wypadku samolotowym. Już nic nie będzie dobrze. Moje życie to jedna wielka porażka, sterta porażek i wypadków.-wyrzuciłam z siebie wszystko co siedziało mi w sercu

-Posłuchaj, bardzo chciałbym cię od tego uchronić jednak, aż takiej mocy nie mam, aby powstrzymać wypadek samolotowy. Jednak pomogę ci teraz. Będę robił wszystko co w mojej mocy, aby ci pomóc. Zawsze możesz na mnie liczyć pamiętaj.-powiedział wycierając łzy spływające po moim policzku

-Za-zawsze?-zapytałam

-Tak, zawsze.

-O-obiecujesz?

-Tak, obiecuję.-powiedział- Mogę coś teraz dla ciebie zrobić?-zapytał

-Przytul mnie.-powiedziałam

Secrets [l.h]✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz