Rozdział 6

1.8K 100 39
                                    

- Powiesz mi, co się tam stało? - zapytałam, sadzając Nicka na moim łóżku.

Spojrzałam na niego, oceniając obrażenia. Pod okiem już formował się siniak, a łuk brwiowy oraz usta zostały rozcięte. Z jego warg sączyła się krew, ponieważ Nick przez cały czas przegryzał je nerwowo.

Popatrzył na mnie zdrowym okiem, uparcie milcząc. Westchnęłam ciężko i odwróciłam się, aby wyjść z pokoju. Zabrałam worek z lodem z kuchni i owinęłam go ścierką. Podałam mu zimny okład, a gdy odbierał go z moich rąk, zauważyłam jego poranione knykcie.

Weszłam do łazienki połączonej z moim pokojem. Schyliłam się do szafki pod, w której znajdowała się apteczka. Położyłam ją przy drzwiach, po czym napełniłam miskę wodą i zabrałam ręcznik. Wróciłam do sypialni, kładąc wszystko na stoliku nocnym, z którego zrzuciłam wszystkie inne rzeczy.

Zamoczyłam materiał w chłodnej wodzie i podeszłam do Nicka. Przygryzłam język, skupiając się na tym, co miałam zrobić.

- Znasz tego gościa? - zapytał, krzywiąc się, kiedy niezbyt delikatnie dotknęłam rozcięcia na łuku brwiowym. - Jak ty go nazwałaś... Carter?

- Można tak powiedzieć - odpowiedziałam, nie chcąc wdawać się w szczegóły, ale Nick miał inne plany.

- Spałaś z nim? - Zamarłam, słysząc jego pogardliwy ton.

- Nawet jeśli, to nie jest twoja sprawa - warknęłam, odrywając rękę, kiedy odwrócił głowę, aby na mnie spojrzeć. - Nie spałam z nim, a nawet gdybym to zrobiła, nie masz prawa mnie oceniać.

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj. Po prostu pomyśl zanim coś powiesz.

Wrzuciłam brudny ręcznik z powrotem do miski. Wyciągnęłam z apteczki płyn do odkażania oraz plastry.

- Tańczyłem z jakąś dziewczyną, której później poszedłem zamówić drinka - zaczął, a ja spojrzałam na niego przez ramię. - Ale przy barze przyczepiła się do mnie ta blondynka, która siedziała obok tego całego Cartera - jego narzeczona - wytłumaczył, gdy zmarszczyłam brwi. - Olałem ją, ale kiedy odwróciłem się, żeby odejść, nawet nie miałem szansy, żeby się zasłonić, ktoś mnie uderzył. Zaciągnęli mnie na górę, a potem zjawiłaś się ty... Poradziłbym sobie.

Prychnęłam, przyklejając plaster na oczyszczoną ranę.

- Właśnie widziałam, jak sobie radziłeś. Nie możesz mi po prostu podziękować za to, że po raz kolejny uratowałam ci tyłek?

- Dzięki. - Wywróciłam oczami. - Nie tylko za to... za wszystko.

- Wiecznie przy tobie nie będę. Postaraj się nie pakować w kłopoty.

- To akurat nie była moja wina. On jest jakiś przewrażliwiony, nawet jej nie dotknąłem.

- Po prostu na siebie i uważaj - westchnęłam. - Carterowie nie są najlepszymi osobami.

Ponownie weszłam do łazienki, aby wszystko uprzątnąć. Nick poszedł za mną.

- Czemu wcześniej wróciłaś z Polski? - zapytał, a ja spojrzałam na niego przez ramię. No tak, nie rozmawialiśmy o tym.

- To nie jest dobry moment. Idź się położyć i odpocząć - odpowiedziałam. - Smaruj tym, powinno pomóc. - Podałam mu maść na opuchliznę i wyminęłam go w przejściu.

- Możesz mi powiedzieć.

- Wiem, ale to nie jest dobra pora.

- Izzy.

Następczyni DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz