Rozdział 30

1.6K 109 117
                                    

Miłego czytania!

Carter

Jeszcze dobrze się nie obudziłem, ale już mogłem powiedzieć, że to był najlepszy poranek w moim życiu. Musiałem się uszczypnąć, aby przekonać się o tym, że to nie był pieprzony wytwór mojej wyobraźni.

Uśmiechnąłem się pod nosem, przyglądając się jej idealnemu ciału wtulonemu w mój bok. Jej ręka spoczywała na moim brzuchu niebezpiecznie blisko mojego penisa, który był już gotowy na powtórkę zeszłej nocy.

Zagryzłem dolną wargę, gdy Isabella poruszyła się, ocierając się o mnie swoją gładką skórą.

Kurwa mać!

Wiedziałem, że ta dziewczyna była w stanie mnie zabić.

Odgarnąłem kosmyk włosów z jej czoła, tym samym sprawiając, że cicho sapnęła, jednakże się nie obudziła.

Poprawiłem kołdrę i spojrzałem na sufit. Dawno... Kurwa! Nigdy. Nigdy nie czułem się tak dobrze. Minęło naprawdę dużo czasu odkąd przespałem więcej, niż trzy godziny w ciągu doby.

Raz po raz wracałem do wydarzeń sprzed kilku godzin. Byłem swoim własnym katem pozbawionym litości.

Jasnowłosa piękność leżąca obok mnie, a właściwie na mnie, krążyła w mojej głowie bez ustanku. Jej jęki nadal dźwięczały w moich uszach. Wystarczyło, że spróbowałem jej lata temu, a ona stała się moim pierdolonym uzależnieniem.

Wyglądała tak niewinnie. Wydawała się nie pasować do świata, w którym przyszło żyć nam obojgu. Jednak odnajdywała się w nim lepiej, niż ja.

Wiedziała, czego chce, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Twardo stąpała po ziemi, pokazując innym swoja wyższość, chociaż nikt tego tak nie odbierał. Budziła respekt, nawet mimo swojego młodego wieku i doskonale o tym wiedziała, wykorzystując to na swoją korzyść.

Wróciłem spojrzeniem do jej twarzy. Wiedziałem... Przy niej mógłbym budzić się każdego dnia. Nawet z tą jej niewyparzoną gębą i wszystkim, co wniosłaby do mojej codzienności. Nie przyznałbym się do tego głośno, ale słowne potyczki z nią sprawiały mi przyjemność. Potrafiła działać mi na nerwy, jak nikt inny i jak nikt inny potrafiła postawić mnie do pionu...

– Wiem, że się na mnie gapisz. – Usłyszałem jej zaspany głos, a krew odpłynęła w dolną część mojego ciała.

Niech ją, kurwa, diabli wezmą!

– Nie musisz się rumienić. Nie przeszkadza mi to, Carter – powiedziała, nawet nie otwierając oczu.

– Nie rumienię się – syknąłem, a ona zachichotała, przysuwając się do mnie jeszcze bardziej. Moje mięśnie stężały.

Nie minęła nawet sekunda, kiedy przerzuciła nogę przez moje biodra i usiadła na mnie okrakiem. Z pewnością poczuła mój wzwód. Kołdra całkowicie odsłoniła jej nagie ciało, sprawiając, że kompletnie nie potrafiłem się skupić. Uśmiechnęła się niewinnie, opierając dłonie na moim torsie.

– Przecież widzę – odparła, patrząc na mnie karcąco i dotykając palcem mojego policzka. Następnie nachyliła się nad moim uchem, a ja wstrzymałem oddech porażony jej bliskością. – Nie mogę znieść tego, że tak cholernie mocno cię pragnę – szepnęła, po czym zeszła ze mnie, a później z łóżka i po kilku chwilach trzasnęła drzwiami łazienki.

Co to, do chuja, miało być?!

Zszokowany patrzyłem w miejsce, gdzie zniknęła sekundy wcześniej.

Następczyni DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz