Za niewielkim oknem samolotu panowała nieprzenikniona ciemność. Widziałam w nim jedynie swoje odbicie. Opierając brodę na dłoni, zastanawiałam się nad tym, co zrobiłam. I chociaż czasu nie mogłam cofnąć, zaczynałam żałować swojej decyzji.
Do tej pory, przez siedemnaście lat mojego życia, matka nie powiedziała mi niczego bardziej szczerego. Nigdy nie rozmawiałyśmy o jej przeszłości. Nigdy nie pytałam o jej życie przede mną, a ona sama nie rwała się do opowiedzenia mi swojej historii. Nawet nie pomyślałam, że przecież byłam jej częścią.
Zawsze miałam wrażenie, że czegoś mi brakuje. Czułam się sfrustrowana tak jak wtedy, gdy kończyłam układać puzzle, a jeden element zaginął. W mojej historii też nie było jednego i bardzo ważnego elementu - ojca.
Dopóki nie poszłam do szkoły, nie przeszkadzało mi to. Mimo ciekawości nie pytałam. Po prostu nigdy go nie było. Byłyśmy tylko we dwie. Mama i ja. Jednak dzieci potrafią być okrutne. Nie mogłam się z nimi bawić czy rozmawiać. Siedziałam sama, a moim jedynym towarzystwem była biała kartka i ołówek.
Ojca zastępowali mi wujkowie. To oni biegali za mną, kiedy uczyłam się jeździć na rowerze czy wyrywali zęby, przywiązując nitką do drzwi. Mama próbowała być na nich zła, ale nigdy nie udało jej się do końca pozostać poważną.
Słyszałam żwir chrzęszczący pod kołami samochodu. Zerwałam się z fotela i wbiegłam do domu, omijając po drodze wujka Gabriela. Pokonałam schody po dwa stopnie na raz i wpadłam do mojego pokoju. W pośpiechu upchnęłam wszystkie swoje rzeczy w walizkach, które z trudem udało mi się zapiąć.
U podnóża schodów czekała już na mnie ciocia Amelia, która spojrzała na mnie ze smutkiem. Uwielbiałam ją, ale jej litości nie mogłam znieść.
- Gdzieś się wybierasz? - Pojawił się przy nas wujek.
- Chcę wrócić do domu - rzuciłam przez ramię.
Zmierzył mnie uważnym wzrokiem, w którym zauważyłam iskrę smutku i powiedział:
- Jeśli tego właśnie chcesz, nikt nie będzie cię powstrzymywał.
Jeszcze kilka godzin wcześniej tego właśnie chciałam. Uciec od wszystkiego jak najdalej, mając nadzieję, że samo się rozwiąże. Ale to chyba tak nie działało.
Gdy samolot wylądował po jedenastogodzinnym locie, odetchnęłam z ulgą. Nie lubiłam przemieszczać się z jednego kontynentu na drugi, ale teleportacji, z tego co mi było wiadomo, jeszcze nie wynaleziono.
Przeciągnęłam się i sięgnęłam po torebkę, w której były niezbędne mi rzeczy. Nie śpiesząc się, zeszłam po schodach na płytę lotniska, gdzie czekał już na mnie wujek Bruno. Wtuliłam się w niego na przywitanie, co skwitował cichym śmiechem.
- Jak się ma moja ulubiona siostrzenica? - zapytał, otwierając przede mną drzwi samochodu.
- Masz tylko jedną siostrzenicę i to w dodatku mnie - odpowiedziałam, pokazując mu język.
- Ale przynajmniej masz ten przywilej być moją ulubioną. - Puścił mi oczko, odpalając silnik.
Włączyłam radio i opadłam na fotel. Oboje milczeliśmy.
- Rozmawiałeś z mamą albo z wujkiem - stwierdziłam, patrząc na widoki przesuwające się za szybą.
- Właściwie to z obojgiem. - Westchnęłam. - Ruda miała swoje powody. Cholernie cierpiała po śmierci Maksa, ale nigdy nie chciała o tym rozmawiać.
- Naprawdę się w tobie podkochiwała? - zapytałam, gdyż potrzebowałam zmienić temat. Nie byłam gotowa na pogawędki o moim ojcu.
- Nie wiem ile ci powiedziała...
CZYTASZ
Następczyni Diabła
Storie d'amoreDruga część „Spotkania z samym Diabłem" Poznała historię swojej matki, a także ojca, o którym do tej pory się nie mówiło. I właśnie od tej historii wszystko się zaczęło. Przyjaciele okazali się wrogami, a wrogowie przyjaciółmi. Cienie przeszłości...