Rozdział 32

1.4K 99 20
                                    

Miłego!

Kwiecień powoli zbliżał się ku końcowi, a razem z nim wielkimi krokami nadchodziły egzaminy końcowe. Większość wolnego czasu poświęcałam nauce, a także skupiałam się na tym, aby uparcie unikać wszystkiego, co było związane z nim. Nawet odinstalowałam wszystkie media społecznościowe, aby nie widzieć zdjęć z przygotowań do ich ślubu, które krążyły po sieci. Uznałam, że tak będzie dla mnie lepiej, chociaż wiele razy powstrzymywałam się przed tym, żeby nie wpisać jego nazwiska w wyszukiwarkę.

Byłam wdzięczna za to, że w szkole kładziono na uczniów coraz większy nacisk. Jeszcze jakiś czas temu przeszkadzałoby mi to, ale natłok zadań domowych, ciągłe kartkówki oraz sprawdziany, co wiązało się z nieustanną nauką, pozwalały mi odepchnąć na bok niepożądane myśli.

Tydzień wcześniej pożegnałam się z babcią, która wróciła do ojczyzny, gdyż stwierdziła, że zbyt długo i zbyt daleko była od swojego domu. A zaledwie wczoraj wujek Gabriel z ciocią Amelią oraz moimi kuzynami również wsiedli do samolotu powrotnego. Najwyraźniej nie wiedziałam o naprawdę wielu sprawach, ale jedyne co mogłam wywnioskować to to, że najgorsze minęło i moja rodzina nie musiała już dłużej być obecną w Nowym Jorku. Została jedynie mama, wymawiając się niedokończonymi sprawami w mieście oraz tym, że doskonale poradzą sobie bez niej. Cieszyłam się, że będę miała ją przy boku, ale wiedziałam swoje, a jej tłumaczenia wcale do mnie nie przemawiały.

– Czy ty mnie w ogóle słuchasz, Izzy? – Spojrzałam nieprzytomnie na Grace, która szturchnęła mnie łokciem.

– Przepraszam, zamyśliłam się – odpowiedziałam, masując skronie i mając nadzieję, że to pomoże mi się skupić na słowach dziewczyny.

– Co się z tobą dzieje? Odkąd wróciłaś jesteś jakaś...inna.

– Wszystko jest w porządku. Po prostu jestem zmęczona.

Popatrzyłam na Olivera, który ledwo widocznie pokręcił głową, ale go zignorowałam. Z powrotem zajęłam się na grzebaniem w sałatce, którą kupiłam, zanim usiadłam przy stoliku na stołówce.

– No dobrze – mruknęła Grace, nie drążąc dalej tematu i poprawiając się na krześle. – W każdym razie, wpadliśmy wreszcie na pomysł, jak udekorować salę na bal z okazji zakończenia szkoły. – Klasnęła w dłonie, a ja posłałam jej wymuszony uśmiech.

Prawdę mówiąc wcale nie interesował mnie ten bal, a tym bardziej jak będzie udekorowana sala, czy szkolny zespół muzyczny, który miał grać podczas zabawy. Nie wyczekiwałam tego, jak większa część osób. Gdyby nie Oliver najpewniej w ogóle bym się tam nie pojawiła.

Już nawet nie starałam się udawać, że słucham Grace, gdyż jej paplanina po prostu mnie męczyła. Rozejrzałam się po ogromnym pomieszczeniu po brzegi wypełnionym rozgadanymi uczniami, a kiedy mój wzrok napotkał połykających sobie twarze Arię i Anthonego, wywróciłam oczami.

– Czy oni naprawdę muszą aż tak demonstrować to, że są razem? – zapytał z niesmakiem Oliver, tym samym przerywając wywód Grace na temat dekoracji.

– Czy wy, chociaż jeden pieprzony raz, moglibyście wysłuchać tego, co mam do powiedzenia? – oburzyła się dziewczyna, podnosząc głos. Zaczęła zbierać swoje rzeczy i podniosła się z miejsca. – Nie mam pojęcia, co się z wami wszystkimi dzieje, ale już mnie to nie obchodzi. Widzicie tylko czubek własnego nosa!

Patrzyłam za jej oddalającą się sylwetką, po czym opadłam na oparcie. Nie miałam ochoty jej zatrzymywać, a tym bardziej się tłumaczyć.

– Naprawdę jesteśmy tak bardzo okropni? – zapytałam, marszcząc brwi. Oliver wzruszył ramionami.

Następczyni DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz