- Możemy pogadać? - Usłyszałam za swoimi plecami i prawie wyplułam przeżuwaną przeze mnie kanapkę. Mój uśmiech zniknął.
Odwróciłam się do Anthonego, który spoglądał na stolik, przy którym siedziałam razem z Grace, Peyton i Oliverem. Dla niego nie było już miejsca.
- Na osobności - dodał.
Zmarszczyłam brwi, przyglądając się mu. Jego cienie pod oczami świadczyły o tym, że miał za sobą kilka nieprzespanych nocy. Wyraźnie coś go gnębiło.
- Za chwilę wrócę - powiedziałam w końcu i podążyłam za Anthonym, czując na swoich plecach uważne spojrzenia, którymi odprowadzali mnie moi przyjaciele.
Prawdę mówiąc, byłam ciekawa co miał mi do powiedzenia. Może chciał mi dostarczyć nowych powodów do śmiechu, a może miał błagać o kolejną szansę?
Korytarze były niemal puste, gdyż trwała najdłuższa przerwa. Większość uczniów spędzała ją, tak jak my, w stołówce, a jeszcze inni w bibliotece. Na dziedzińcu raczej nie było nikogo. Znaczna część populacji wolała pozostać w środku, gdy na zewnątrz było deszczowo i zimno.
Trzymałam się kilka kroków za Anthonym, przyglądając się jego przygarbionym plecom. Milczałam, gdyż to jemu zależało na rozmowie. Skręcał w labiryncie korytarzy, w którym niegdyś bardzo często się gubiłam. Podążałam za nim, aż w końcu zatrzymał się w jednym z zakamarków szkoły, do którego nikt zazwyczaj nie zaglądał.
Stanęłam w bezpiecznej odległości od niego i założyłam ręce na piersi. Spojrzałam na bruneta, który usilnie unikał kontaktu wzrokowego. Wywróciłam oczami zniecierpliwiona.
- Przypominam, że to ty chciałeś rozmawiać, więc słucham - przerwałam dłużącą się i bezcelową ciszę.
- Tęsknię za tobą - powiedział cicho, a ja omal nie parsknęłam. - To był błąd. Kocham cię i teraz już rozumiem, że może po prostu nie jesteś gotowa, aby wyznać mi swoje uczucia. Po prostu zacznijmy od początku... Daj nam kolejną szansę.
Wreszcie na mnie spojrzał. W jego oczach czaiła się niepewność, ale także upór. Nie zamierzał dać za wygraną.
Milczałam, zastanawiając się nad jego słowami. Mylił się, ale nie zamierzałam się tłumaczyć i wyprowadzać go z błędu. Nie darzyłam go żadnym uczuciem. Był mi obojętny i nic nie było w stanie tego zmienić.
Jeszcze jakiś czas temu był osobą, na którą zawsze mogłam liczyć. Kimś, kto wydawał mi się pewną rzeczą w moim życiu. Jednak ostatnie tygodnie pokazały mi, że niczego nie można być pewnym, a jeśli wszystko się układa to znak, że wkrótce stanie się coś, co może zmienić rzeczywistość o sto osiemdziesiąt stopni. I to wcale nie na dobre.
- To nie ma żadnej przyszłości, Anthony - odezwałam się po dłuższej chwili. - Zerwałeś ze mną, dlatego że nie wyznałam ci swoich uczuć. Poza tym nie widzisz tego, co robiłeś.
- Ale o co ci teraz chodzi? - warknął.
- No właśnie - prychnęłam. - Aria zawsze była ważniejsza i tak pozostanie. Nawet przyznałeś się do tego, że mnie nie znasz. Ten związek nie ma i nigdy nie miał przyszłości, Anthony.
Nie odpowiedział, więc odwróciłam się na pięcie. Nie zatrzymał mnie, ale też nie wrócił do stołówki.
Jedynie Aria wpatrywała się we mnie, ciskając gromami. Uśmiechnęłam się kpiąco i usiadłam przy stoliku. Wszyscy wlepili we mnie pytające spojrzenia.
- Powiedz, że do siebie nie wróciliście, laska - pierwszy odezwał się Oliver. - Skopię ci dupę, jeśli tego nie powiesz.
- Musisz mi wybaczyć, ale nie będziesz miał takiej okazji. Nigdy do niego nie wrócę - odpowiedziałam, a moi przyjaciele odetchnęli z ulgą. Wywróciłam oczami.
CZYTASZ
Następczyni Diabła
Roman d'amourDruga część „Spotkania z samym Diabłem" Poznała historię swojej matki, a także ojca, o którym do tej pory się nie mówiło. I właśnie od tej historii wszystko się zaczęło. Przyjaciele okazali się wrogami, a wrogowie przyjaciółmi. Cienie przeszłości...