Rozdział 9

1.8K 90 37
                                    

Miłego czytania!

Z torbą przewieszoną przez ramię weszłam po cichu do mieszkania. Z salonu dobiegł mnie dźwięk włączonego telewizora.

Odetchnęłam głęboko, starając się zapanować nad moimi nerwami. Mimo że od piątkowego popisu Nicka minęły dwa dni, nadal byłam zła. Grace nie dawała mi spokoju, chociaż usilnie próbowałam ignorować jej zaczepki. Może i nie miałam już chłopaka, ale nie zamierzałam się pakować w kolejny związek i to w dodatku z przyjacielem. Nie darzyłam go żadnym głębszym uczuciem i traktowałam jedynie jak brata. Nasza relacja nie mogłaby być niczym więcej.

Przeszłam przez korytarz i weszłam do salonu. Zatrzymałam się w progu, przyglądając Nickowi, który jeszcze nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności. Jednak po krótkiej chwili odwrócił się w moją stronę, jakby poczuł na sobie moje spojrzenie. Posłał mi skrępowany uśmiech, którego nie odwzajemniłam.

- Powiedz mi, Nick, co to było w piątek - powiedziałam chłodno, stając obok kanapy.

- Piosenka? - odparł niepewnie, a ja uniosłam brew. - O co ci chodzi, Izzy? Jakoś wcześniej nie przeszkadzała ci ta, którą tobie zadedykowałem.

- Nie napisałeś jej, a tą ostatnią owszem.

- I co z tego? Skąd wiesz, że była o tobie albo dla ciebie? - skrzyżował ręce na piersi.

- A mylę się? - zapytałam, a on odwrócił ode mnie wzrok. - Twoje milczenie jest bardzo wymowne.

- Nie rozumiem, dlaczego aż tak to przeżywasz.

- Jesteśmy przyjaciółmi, Nick, a ja nigdy nic ci nie obiecywałam.

- Doskonale o tym wiem - warknął, wstając z kanapy. - Mogłabyś to chociaż docenić.

Nie odpowiedziałam, a on odwrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia. Trzasnął drzwiami swojego pokoju, a ja z westchnieniem wyłączyłam telewizor i udałam się do siebie.

Gdy wyszłam z łazienki, wycierając ręcznikiem włosy, zauważyłam na toaletce zmięty kawałek papieru. Rzuciłam materiał na krzesło i sięgnęłam po pokreśloną kartkę.

Dzięki Tobie wciąż żyję.
Moje serce nadal bije.
Nie poddałaś się,
Kiedy ja nie wierzyłem.

Ufałaś,

A ja prawie cię straciłem.

Blask gwiazd w twych oczach,

Ja nadal błądzę w swych mrokach.
Twoje słowa są słodyczą,
Gdy cienie wokół mnie krzyczą...

Nie chciałam czytać dalej. Zgniotłam papier w rękach i cisnęłam nim przez pokój. Krzyknęłam sfrustrowana i rzuciłam się na łóżko, zadając sobie pytanie:

Kiedy to wszystko się tak skomplikowało?

* * *

Patrzyłam przez przyciemnianą szybę na oświetlony budynek The Pearl Hotel, który wręcz krzyczał luksusem i przepychem. Przy wejściu stało kilku ochroniarzy, a także inni ludzie, których w ogóle nie kojarzyłam.

Najdroższe samochody świata przemykały za szybą, aby zatrzymać się przed ogromnymi schodami, które prowadziły do środka hotelu. Wysiadali z nich mężczyźni, a także kobiety w imponujących strojach, które zostały zaprojektowane i uszyte specjalnie na tę okazję.

Spojrzałam na swoją suknię, która przy tym całym przepychu wydawała się nijaka.

- Pamiętaj, że wyglądasz najpiękniej - powiedział wujek Bruno, jakby czytał w moich myślach. - Jesteś tutaj najmłodsza, co sprawia, że masz wielką przewagę nad wszystkimi innymi kobietami.

Następczyni DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz