Rozdział 16

1.7K 99 52
                                    

Miłego czytania!

Dzwoniący telefon brutalnie wyrwał mnie ze snu.

Kilkakrotnie zamrugałam oczami, zanim na dobre je otworzyłam. Uświadamiając sobie, że wcale nie leżałam w wygodnym łóżku, gwałtownie uniosłam głowę, co spowodowało chwilowe mroczki. Przetarłam dłońmi twarz i spojrzałam z rezygnacją na książki, na których zasnęłam. Nawet nie zorientowałam się, kiedy to się stało.

Telefon ponownie dał o sobie znać. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Grace, ale zanim odebrałam, zauważyłam cyfry, które mnie przeraziły. Za dziesięć minut miała zacząć się pierwsza lekcja.

- Gdzie ty jesteś?! - krzyknęła moja przyjaciółka, kiedy przyłożyłam urządzenie do ucha.

- Zasnęłam nad książkami i nie nastawiłam budzika. Będę na drugą lekcję.

- Naprawdę musiałaś zaspać, kiedy za chwilę mamy matematykę?

- Przepraszam - powiedziałam, a po drugiej stronie usłyszałam westchnienie.

- Widzimy się później - odparła Grace, po czym się rozłączyła.

Wysłałam krótkiego SMS-a Nolanowi, aby poinformować go, że wyjeżdżamy za czterdzieści minut i podniosłam się z krzesła. Zastanawiałam się czemu nikt mnie nie obudził, ale doszłam do wniosku, że to nie było w zakresie ich obowiązków.

Uniosłam ręce w górę, aby się rozciągnąć. Spanie na krześle zdecydowanie nie sprzyjało kręgosłupowi, a także mojemu samopoczuciu. Nie wypoczęłam ani trochę.

W ciągu piętnastu minut wykonałam moją poranną rutynę, na którą składał się szybki prysznic oraz codzienna pielęgnacja. Ubrałam luźny błękitny sweter, a na nogi wciągnęłam jasne dżinsy.

Pomalowałam rzęsy, a usta przeciągnęłam bezbarwnym błyszczykiem. Spryskałam szyję oraz dekolt moimi ulubionymi perfumami.

Do torby spakowałam potrzebne mi książki i wrzuciłam kilka długopisów. Wyszłam z pokoju, kierując się do kuchni, gdzie sięgnęłam po butelkę niegazowanej wody oraz jabłko. Narzuciłam na siebie długi płaszcz, a na stopy włożyłam wysokie buty, po czym pospieszyłam do wyjścia.

Z ogromną wdzięcznością popatrzyłam na Axela, który wręczył mi kubek ciepłej kawy, gdy wsiadłam do samochodu.

- Dziękuję. Tego właśnie potrzebowałam.

- Nie ma sprawy. To moja praca - odpowiedział, a ja posłałam mu uśmiech.

Nie sądziłam, aby kupowanie mi kawy z własnej inicjatywy rzeczywiście zaliczało się do jego pracy. Jednak nie zmieniało to faktu, że byłam mu niezmiernie wdzięczna. Mogło to jeszcze uratować mój dzień, który nie rozpoczął się najlepiej.

- Nie rób mi więcej takich rzeczy. Bez ciebie matma jest nie do przetrwania - jęknęła Grace, dopadając do mnie, podczas gdy wyciągałam moje rzeczy z szafki.

- Ciebie też miło widzieć.

- Przepraszam - sapnęła. - Co tam u ciebie, Izzy? Jak się czujesz?

Uśmiechnęłam się, zatrzaskując metalowe drzwiczki.

- Co takiego znowu zrobiła Miller?

- Ja ci mówię, ona mnie nienawidzi. Wszyscy wiemy, że niczego nie rozumiem, ale przy tablicy nie umiem jeszcze bardziej. Ona dąży do wykończenia mnie.

- Jeszcze tylko kilka miesięcy i spokój.

- Jeśli mnie nie usadzi - zaznaczyła dobitnie Grace. - U niej wszystko jest możliwe.

Następczyni DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz