Rozdział 8

1.8K 98 71
                                    

Miłego czytania!

Przeżuwałam kawałek jabłka, przypatrując się bukietom różnokolorowych goździków, które rozstawiłam po całym mieszkaniu. Z każdym kolejnym dniem pojawiał się nowy, a ja powoli nie miałam już miejsca, ani wazonów.

W dodatku irytował mnie fakt, że kompletnie nie wiedziałam od kogo były. Ich nadawca wydawał się mnie znać nadwyraz dobrze. Każdy dołączony liścik zawierał cytat z moich ulubionych książek, chociaż jedynie niewielkie grono bliższych mi osób wiedziało, co czytam.

Pan Brooks mówił mi, że za każdym razem bukiety dostarcza inna osoba i zawsze dzieje się to pod moją nieobecność - kilka minut przed moim wejściem do budynku. Nie chciałam o tym nikomu mówić, a dopóki nic się nie działo, starałam się nie martwić.

Nick tylko śmiał się ze mnie, ale również narzekał, że już nie może znieść duszącego zapachu, który wypełniał każdy kąt mieszkania.

Wyrzuciłam ogryzek do kosza i ruszyłam do wyjścia. Zjechałam windą na poziom lobby, a następnie wyszłam na Dziewięćdziesiątą Czwartą Ulicę w kierunku szkoły. Miałam ochotę na krótki spacer przed lekcjami.

Szłam w rytm muzyki, płynącej z słuchawek, przyglądając się życiu, które toczyło się obok mnie. Zniecierpliwieni ludzie pędzili przed siebie z telefonami przy uchu, a kierowcy trąbili na siebie, często rzucając pod swoim adresem wulgaryzmami.

Kilkanaście minut później weszłam na szkolny dziedziniec, podczas gdy promienie jesiennego słońca łaskotały moje policzki. Rozejrzałam się wokół, ale nigdzie nie było śladu moich znajomych, więc samotnie udałam się do szafki po potrzebne podręczniki.

Zostało jeszcze kilka chwil do dzwonka, więc skierowałam swoje kroki do łazienki. Otworzyłam drzwi pomieszczenia, ale zatrzymałam się w pół kroku, słysząc doskonale znany mi, a tym samym znienawidzony, głos.

- Ile można? - jęknęła Aria. - Zrobiłam już tyle rzeczy, a oni nadal są razem. Do tego ten idiota wybrał ją, kiedy postawiła mu ultimatum.

- Jak można zmusić kogoś, aby wybierał między przyjaciółką a dziewczyną? - odpowiedział głos, którego w ogóle nie kojarzyłam. - To nie do pomyślenia!

- No właśnie! Ale moja w tym głowa, żeby ich rozdzielić i w końcu z nim będę. W porównaniu ze mną, ona jest nikim.

Do pięt mi nie dorastasz, dziewczyno, prychnęłam w myślach.

- Jednak są razem już pół roku - zauważyła nieznana mi dziewczyna.

- O pół roku za dużo - westchnęła Aria, a ja wywróciłam oczami. - Ale już niedługo...

- Powodzenia - przerwałam jej swoim wejściem do środka.

Aria spojrzała na mnie ze zdziwieniem, którego nie udało jej się zamaskować. Wyciągnęłam z torby błyszczyk, którym przeciągnęłam usta. Przyglądały mi się, oceniając ile mogłam usłyszeć. Moja obojętność i brak zainteresowania niewiele im zdradziły.

- Jakiś problem? - zapytałam, cmokając. Żadna z nich nie zdobyła się na odpowiedź, a usilne próby nie napotkania mojego wzroku, po prostu mnie bawiły.

Słysząc dzwonek, wrzuciłam kosmetyk z powrotem do torby i odwróciłam się na pięcie. Jednak zanim wyszłam, rzuciłam przez ramię:

- Następnym razem wybierzcie sobie inne miejsce na takie rozmowy. Ściany mają uszy.

Drzwi zatrzasnęły się za mną z hukiem.

* * *

- Jeśli te wszystkie kwiaty są od ciebie, możesz już przestać je wysyłać. Nie mam gdzie ich stawiać - odezwałam się do Anthonego, podczas gdy spacerowaliśmy alejkami Central Parku.

Następczyni DiabłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz