Miłego czytania!
- Miłego dnia - uśmiechnęłam się do kierowcy i zatrzasnęłam za sobą drzwi taksówki.
Pierwszy i znienawidzony dzień szkoły po dwumiesięcznym lenistwie. Kto to w ogóle wymyślił?
Westchnęłam, ruszając w stronę budynku, który nie wyróżniał się niczym, może oprócz wielkości, na tle sąsiednich. Uczniowie stali rozproszeni w grupach na dziedzińcu, śmiejąc się i wymieniając najnowszymi ploteczkami. Uśmiechnęłam się do kilku dziewczyn, z którymi chodziłam na historię i pchnęłam szklane drzwi.
Ten rok miał być moim ostatnim w szkole średniej. Czekało mnie wiele pracy przed egzaminami. Już nie mogłam się doczekać...
- Cześć, kochanie. - Usłyszałam szept przy uchu i poczułam jak silne ramiona oplatają mnie w talii.
- Cześć - odpowiedziałam, obracając się w uścisku Anthonego. Złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
- Gotowa na ostatni rok? - zapytał, a ja westchnęłam.
- Bardziej nie będę - mruknęłam, patrząc w piwne tęczówki mojego chłopaka.
- Tony! - W duchu wywróciłam oczami, ale na mojej twarzy pojawił się nieszczery uśmiech.
Aria wpadła na Anthonego, nie zwracając na mnie uwagi, a on poddał się jej całkowicie. W mojej głowie natychmiast pojawiły się scenariusze jej śmierci. Wypadek na schodach. Krew sącząca się z jej skroni na ulicę, gdyby potrąciło ją auto. Tak wiele możliwości...
- Miło cię widzieć, Aria - powiedziałam z wyraźną ironią w głosie, a ona niechętnie przeniosła na mnie swoje spojrzenie.
- Nie zauważyłam cię. - Pocałowała mnie w policzek.
Czy ktoś ma coś do odkażania?, pomyślałam.
- No jasne, że nie - mruknęłam cicho.
- Coś mówiłaś? - zapytała i spojrzała z odrazą, gdy Anthony złapał mnie za rękę.
- Nie, nie.
- Pisałam do ciebie, ale jak widzę między wami wszystko w porządku - zauważyła, gdy ruszyliśmy w stronę szafek.
- Musiałam nie zauważyć - skłamałam. - Między nami cały czas jest bardzo dobrze. - Spojrzałam przelotnie na Anthonego i uśmiechnęłam się słodko do Arii.
- Cieszę się - mruknęła.
Widać, prychnęłam w myślach i nagle poczułam, że ktoś łapie mnie od tyłu.
- Izzy! - Usłyszałam radosny pisk Grace. - Czy twoja morda musi pięknieć za każdym razem? - zapytała, a ja się zaśmiałam.
- Taki urok - odparłam, widząc kątem oka grymas Arii. - Gdzie zgubiłaś Peyton?
- Robi maślane oczy do Tylera. - Mrugnęła do mnie porozumiewawczo. - Cześć wam - powiedziała ponad moimi ramionami, jakby dopiero dostrzegła kto mi towarzyszył.
- Historia? - zapytałam Grace.
- Historia - przytaknęła. - Kierunek szafki - zarządziła, biorąc mnie pod ramię.
- Do później - rzuciłam przez ramię do Anthonego, który tylko się uśmiechnął.
- Czy ta harpia nadal sobie nie dopuściła? - Obok nas pojawiła się Peyton.
- Takie jak one nigdy nie odpuszczają - powiedziałam. - Ale takie jak ja tym bardziej - dodałam i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Miło było znowu zobaczyć te dwie wariatki. Grace i Peyton były bliźniaczkami, ale oprócz nazwiska niewiele miały ze sobą wspólnego. Zaczynając od charakteru, a kończąc na wyglądzie, zupełnie się różniły. Grace zawsze uśmiechnięta i pozytywna, a Peyton ironiczna i obojętna. Uwielbiałam je.
CZYTASZ
Następczyni Diabła
RomanceDruga część „Spotkania z samym Diabłem" Poznała historię swojej matki, a także ojca, o którym do tej pory się nie mówiło. I właśnie od tej historii wszystko się zaczęło. Przyjaciele okazali się wrogami, a wrogowie przyjaciółmi. Cienie przeszłości...