Rozdział 20

1.1K 89 5
                                    

Rudzielec delikatnie wygładził swoje włosy i poprawił szatę. Pogoda była słoneczna, a uczniowie chętnie wychodzili z tego powodu na dwór.

-Tym razem, proszę uważać na jakiekolwiek kolizję. Nie chcę widzieć tu Pana po raz trzeci. - powiedziała surowa pielęgniarka, poprawiając świeżą pościel.

-Jeszcze raz dziękuję i życzę miłego dnia. - powiedział czarodziej i wyszedł z dusznego pomieszczenia. Na korytarzach było niemalże pusto, co bardzo ucieszyło chłopaka.

-Cześć Ron! - usłyszał za plecami. Z zaskoczenia lekko podskoczył do góry. - Nie ma co się bać, to tylko ja. - powiedziała łagodnym tonem brunetka z burza włosów na głowie.

-Musicie przestać mnie straszyć. Dostanę ataku serca, a w tedy kto was będziesz rozśmieszał? - przyjaciele zaśmiali się. - Co tu robiliście?

-Jak to co? Czekaliśmy, aż wyjdziesz łajzo. Nie możemy dopuścić do tego, żebyś znowu się połamał. Jesteś strasznie kruchy. - odpowiedział Harry. - Gdzie chcesz iść? Decyzja należy do ciebie, ponieważ dawno nie byłeś po za Skrzydłem.

-Może pójdziemy na świeże powietrze? - przyjaciele popatrzyli na niego krzywo. Jak po tym wszystkim, co ostatnio mu się przydarzyło chce wychodzić poza mury budynku?

-Jak chcesz. - podsumował bliznowaty. Golden Trio ruszyło wzdłuż długiego korytarza, na którego końcu było wielkie wyjście.

Na dworze uczniowie biegali, rozmawiali, odrabiali pracę domową i wiele, wiele innych. Nagle czarnowłosy zatrzymał się i zaczął wpatrywać się w rozłożyste drzewo, na którym siedział zarozumiały Malfoy. Blondyn często tam przesiadywał, otoczony swoimi ochraniarzami.

Ron szturchnął przyjaciela w ramię, a ten natychmiastowo się otrząsnął. Spojrzał przepraszającym wzrokiem na rudzielca i ruszył dalej. Usiedli na jednej z drewnianych ławek i zaczęli rozmawiać, nie robili tego od dłuższego czasu.

-Seamus wrócił do dawnych nawyków. - zaczął konwersację Harry. - Ostatnio, na eliksirach mieliśmy przetestować nowy przepis na miksturę. Seamus i Dean postanowili, że razem spróbują zrobić ten eliksir. Wszystko szło dobrze, ja byłem w parze z Nevillem. Nagle za nami coś wybuchło. Okazało się, że to Seamus dodał za dużo pewnego składnika i przez to mikstura eksplodowała. - chłopcy zaczęli się śmiać.

-Nie powinniście się z tego śmiać, coś mogło się komuś stać. - powiedziała twardo Hermiona.

-Sorka Herm. - przeprosili Gryfoni i wrócili do rozmowy.

-Teraz moja kolej. - odezwała się dziewczyna. - Na zielarstwie... - przyjaciółka zaczęła opowiadać swój dzień. Jednak, coś rozproszyło rudzielca.

Mianowicie, Ślizgon patrzący w jego stronę. Dopiero teraz zauważył, że Zabini mu się przygląda. Czarnoskóry chłopak uśmiechnął się prawie niezauważalnie do Gryfona, Ron nie umyślnie złapał się za ramię, ale tym razem to nie na nim poczuł dziwne ciepło. Tym razem znajdywało się ono w okolicach mostka.

-Ron?! Czemu co chwilę się zawieszacie? Ignorujecie mnie? I co jest takie ciekawego? - zirytowana czarownica zaczęła zasypywać Weasley'a lawiną pytań.

| Notatnik | Blairon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz