-Od dłuższego czasu dziwnie się zachowujesz, Ron. - powiedziała Hermiona zmęczonym głosem. Ledwo stała na nogach, ale nie dawała tego po sobie poznać. - Powiedz mi co się stało.
W tym momencie kolana pod nią się ugięły i gwałtownie opadła na krzesło, naprzeciwko Weasley'a.
-Nic ci nie jest? - zapytał szybko chłopak prostując się na siedzisku.
-Możliwe, że troszeczkę się przepracowałam ucząc się do egzaminu poprzedniego wieczoru, nic wielkiego. Nie odejdę dopóki mi nie opowiesz co się stało. - powtórzyła stanowczo.
-Przecież dobrze wiem, że to nie jedyny powód. - pomyślał jej przyjaciel. Dobrze wiedział, że zamartwiała się o niego i nie mogła spać w nocy. Co dodawało mu jeszcze więcej poczucia winy.
-Pokłóciłem się z kimś. To naprawdę nic specjalnego nie musisz się martwić.
-Skoro tak sądzisz to dlaczego jesz coraz mniej? Czemu znikasz zaraz po zakończeniu lekcji? Czemu nie przychodzisz na niektóre mecze Harry'ego? - podparła głowę na ręce. - Może da się wymyślić jakiś sposób na konfrontację. Moglibyście wtedy spokojnie porozmawiać.
Mimo wielkiego zmęczenia dziewczyna myślała trzeźwo i co chwile rzucała nowym pomysłem. Biła od niej czysta chęć pomocy.
-Nie sądzę, żeby to był najlepszy pomysł Hermiono. - Ron widział jak jego znajomi zaczynają coraz bardziej się zaniedbywać, aby on czuł się lepiej. Postanowił, że dla nich, a szczególnie dla Hermiony zrobi wszystko. - Ale spróbuję, dziękuję.
Dziewczyna w jednej chwili znalazła się przy nim. Zawiesiła się na jego szyi i nie chciała puścić.
-Mam nadzieje, że tego nie pożałuję. - nie odważył powiedzieć tego na głos w obecności przyjaciółki.
Sypialnia Ronalda
Ron wszedł powoli do dusznego pomieszczenia. Rozejrzał się po pustym pokoju i skierował się do swojego łóżka, obok którego stała mała szafka nocna.
Spojrzał na nią ponuro. Pierwszy raz od siedmiu długich miesięcy sięgnął po jej uchwyt. Pociągnął i jednym ruchem jego oczom okazała się cała jej zawartość.
Parę leżących pergaminów, czarne pióro, kilka pozgniatanych kartek i sygnet. Pierścień widocznie wyróżniał się spośród pozostałych przedmiotów.
Jego czerwony kamień lekko połyskiwał.Rudowłosy niechętnie położył go na swojej dłoni i przyglądał mu się przez parę dobrych minut.
Nagle usłyszał w pokoju wspólnym odgłosy kroków. Ktoś energicznie otworzył drzwi do pomieszczenia, strasząc tym rudzielca. Chłopak podskoczył zaskoczony upuszczając przy tym pierścień na podłogę.
-Ile razy miałem ci powtarzać, żebyś nie wysyłał mi liścików na lekcji?! - wrzasnął Seamus.
-Zapewne dużo. - odpowiedział Dean wchodząc do pokoju. - Nie wiem czemu się złościsz, napisałem tylko, że cię kocham.
-Urwę ci ten głupi łeb. Przez ciebie dostałem szlaban. - Finnigan widocznie poczerwieniał na twarzy. Choć próbował to zamaskować, w jego głosie można było usłyszeć nutkę zażenowania.
-Nie mogę uwierzyć, że nadal wstydzisz się powiedzieć... - przerwał zauważając speszonego rudzielca. - Ron! Jak miło cię widzieć.
-Dean! - rudzielec się nerwowo wyszczerzył. - Co tu robicie?
-To jedyne spokojne miejsce, w którym możemy porozmawiać. - skwitował, wysyłając jednocześnie sygnały, aby ten wyszedł z pokoju.
-Aha. Ja muszę tylko... - schylił się z zamiarem podniesienia sygnetu, ale nigdzie go nie widział. Wsunął rękę pod łóżko jednak tam też go nie było. Podniósł się i otrzepał z kurzu myśląc o tym, że później go znajdzie.
Ominął chłopców i zanim zamknął drzwi rzucił krótkie:
-Możecie kontynuować.
CZYTASZ
| Notatnik | Blairon |
FanfictionZazdrosny Gryfon o rudych włosach i inteligenty, ale zamknięty w sobie Ślizgon o nieprzyjemnym charakterze. Połączył ich jeden, pozornie nic nie znaczący notatnik.