Odchodząc uśmiech z twarzy Ronalda stopniowo znikał, aby w końcu zniknąć zupełnie. Próbował uśmiechać się przynajmniej przy swoich przyjaciołach, ale coraz gorzej mu to wychodziło - powoli miał dosyć samego siebie. Nie wiedział, co się z nim dzieje, ale nie mogło być to nic dobrego.
Złe myśli krążyły nad nim, jak ciemne chmury, których nie możesz się pozbyć, bez względu na to, jak bardzo byś chciał.
Skierował kroki ku pustemu korytarzowi, wychylił się lekko za róg. Jak się spodziewał, nikogo na nim nie było.
Powtórzył czynność z ranka i usadowił się na swoim miejscu.Czuł straszne zmęczenie, tak jakby rozmowa z rówieśnikami wyssała z niego całą energię. Już zamykał powieki, kiedy usłyszał głos Zabini'ego:
-Musisz mieć strasznie nudne życie Weasley. Podobno, byłeś tutaj także dzisiejszego ranka. Skoro przychodzisz tu dwa razy w ciągu jednego dnia, to musi być z tobą naprawdę źle, albo masz dużo rzeczy do przemyślenia - co w twoim wypadku jest dość niepokojące. - dokończył swoją średniej długości wypowiedź i usiadł parę centymetrów od swojego rozmówcy.
-Szpiegujesz mnie? - Zabini z przekonaniem pokręcił głową. - Niby od kogo miałeś wiedzieć, że byłem tu rano? Oprócz mnie i ciebie, nikt nie wie, że tu przesiadujemy.
-Przeczucie. - odpowiedział tym razem trochę mniej przekonująco.
-Powiedzmy, że ci wierzę. Co w takim razie ty tu robisz? - Ślizgon znowu patrzył w martwy punkt jakby unikając kontaktu wzrokowego.
-Przyszedłem posiedzieć. Tak samo jak ty. O czym tak bez przerwy rozmyślasz? - Gryfon zawahał się nad odpowiedzią, nadal nie do końca ufał nastolatkowi.
-Miałeś kiedyś takie dziwne uczucie, którego nie mogłeś wyrazić słowami? Właśnie w tym momencie coś takiego czuje. - Zabini uśmiechnął się lekko pod nosem.
-Według mnie każdy przeżywa coś takiego. Nawet osoby, które nie posiadają serca, a ich duszę są czarne jak smoła - czyli takie przypominające mnie.
Rudowłosy zaśmiał się cicho był to szczery i dźwięczny śmiech.
-Zaczniemy od początku? - zapytał nagle Ron, mając nadzieję że odpowiedź będzie zgodna z jego wyobrażeniem. Osoba siedzącą obok w końcu skierowała wzrok na niego i zamrugała szybko.
-Skoro chcesz. Urodziłem się w-
-Nie o ten początek mi chodziło dupku. - prychnął ze śmiechem rudzielec. - Bardziej chodziło mi o to, czemu mnie tak nienawidzisz?
-Boniemainnejmożliwości. - syknął na jednym tchu Zabini, cicho ale na tyle, żeby jego towarzysz go usłyszał. Ron spojrzał na niego z miną, która wyrażała miej więcej: "nie rozumiem co powiedziałeś, ale będę uważał, że jest wręcz przeciwnie". - Sam nie wiem, okej? Taka była kolej rzeczy, Malfoy nie przepada za Potter'em, więc jako ich...
-Przyjaciele? - podpowiedział Ron. Na twarzy Blaise'a pojawił się grymas, co oznaczało niechęć do tego słowa.
-Postanowiliśmy być solidarni i nie przepadać za sobą nawzajem. Nadal cię nie znoszę, sądzę że jesteś irytujący, arogancki i nie posiadasz mózgu.
-Ale?
-Nie ma żadnego ale, tak właśnie jest. - chłopak dostał dość mocno w żebra, a syk (który brzmiał jakby ktoś spuszczał powietrze z piłki) wyszedł niespostrzeżenie się z jego ust.
-Ty mały gnoju! Jak cię dorwę to urwę ci ręce powyżej łokcia!Ronald wstał gwałtownie i zaczął biec, jednak Ślizgon był od niego szybszy, więc zdążył go dogonić w kilku precyzyjnych krokach. Zabini powalił go jednym ruchem na posadzkę, po czym wrednie się uśmiechnął.
CZYTASZ
| Notatnik | Blairon |
FanfictionZazdrosny Gryfon o rudych włosach i inteligenty, ale zamknięty w sobie Ślizgon o nieprzyjemnym charakterze. Połączył ich jeden, pozornie nic nie znaczący notatnik.