-Blaise... Co to jest? - wzrok Ronalda wędrował między chłopakiem, a kartką papieru. Zabini wzdrygnął się na dźwięk swojego imienia.
Lista wyglądała tak, jakby ktoś spisał całą ich przyjaźń na papierze. Poprawka, nie "ktoś", a jego przyjaciel. Ślizgon, któremu zaufał. Nie mogąc się powstrzymać rudzielec czytał kolejne punkty listy.
Przy prawie każdym punkcie stał ptaszek, który oznaczał wykonanie danej rzeczy. Tylko przy najdalszych liczbach nie było tego znaku.
-Naprawdę nie umiesz uszanować czyjejś prywatności? - Ślizgon wysilił się na weselszy ton. Cisza. - Ron, to bardzo łatwo wytłumaczyć.
-"Punkt pierwszy - zyskać jego zaufanie" - zaczął cytować - "Punkt siódmy - oddać mu mało wartościową rzecz, aby myślał że mi na nim zależy"
-Przestań. - Ron spojrzał na swoją dłoń, na której znajdował się sygnet.
-Mam przestać? Nie doszedłem jeszcze do najdalszych, najciekawszych punktów. "Punkt dziewiętnasty - upokorzyć go na oczach całej szkoły". Szkoda, że nie napisałeś jak.
-Powiedziałem przestań! - przerwał mu. - Miałem zniszczyć tę listę. Już dawno przestałem z niej korzystać.
-To dlaczego nosisz ją w kieszeni? - czarodziej widocznie się zmieszał. - Mógłbyś przynajmniej trzymać ją w pokoju, może wtedy nie naruszyłbym twojej prywatności.
-Nie rozumiesz. Zacząłem ją pisać, kiedy byłem na ciebie wściekły i cię nie znałem.
-Więc postanowiłeś zaprzyjaźnić się ze mną, wykorzystać mnie, a później wbić mi nóż w plecy? Takiej bezduszności nie spodziewałbym się nawet po tob-
-Zależy mi na tobie. - Ron spojrzał na niego zdziwiony. - Zależy mi na tobie, zależy mi na naszej przyjaźni. Powinienem już dawno wyrzucić tą listę, ale nie umiałem się pogodzić z tym, że naprawdę cię polubiłem.
Ronald upuścił listę na ziemię i zbliżył się do jej właściciela.
-Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. A na naszą dalszą "znajomość" nie licz. Bo właśnie całą ją przekreśliłeś. Ty i ta twoja diabelna lista.
Zabini jeszcze raz spojrzał mu prosto w oczy. Przez ułamek sekundy Weasley pomyślał, że może mówi prawdę. Poczuł ukłucie w klatce piersiowej.
Odwrócił się i pobiegł w kierunku dormitorium. Nie odpowiadał na żadne pytanie typu: "coś nie tak?" lub "dobrze się czujesz?" kolegów na korytarzu. Sprawiały one, że czuł się jeszcze gorzej.
Wpadł do pokoju wspólnego, wymieniając w myślach podpunkty, które przeczytał. Już nigdy nie wyrzuci ich z pamięci.
Na jego widok Gin zeskoczyła z oparcia sofy.
-Ron, chciałam jeszcze raz podz-
-Nie teraz Ginny. - zignorował ją i wszedł do sypialni. Przez huk wywołany zamknięciem drzwi, połowa Gryfonów obecnych w pomieszczeniu podskoczyła.
-Chciałam być tylko miła. - rzuciła głośniej, aby chłopak usłyszał ją przez drzwi. - Co za palant.
Nastolatek wszedł do pokoju i usiadł na podłodze pomiędzy łóżkami. Wyprostował nogi, na tyle na ile to było możliwe i wpatrywał się w oddaloną ścianę.
Seamus widzący w jakim stanie jest jego współlokator - zastygł, mając nadzieję, że Ronald nie zorientuje się o jego obecności.
-Seamus widziałem cię jak wchodziłem. Wiem, że tu jesteś. - syknął rudzielec. Wyglądał jakby miał właśnie wybuchnąć płaczem.
Finnigan niezadowolony, że jego plan nie wypalił podszedł do niego i przysiadł na materacu.
-Więc... Dobrze się czujesz? - Ronowi spłynęła pojedyncza łza po policzku. Przygryzł wargę i odwrócił głowę.
Chyba oczywiste, że nie czuł się dobrze.
CZYTASZ
| Notatnik | Blairon |
FanfictionZazdrosny Gryfon o rudych włosach i inteligenty, ale zamknięty w sobie Ślizgon o nieprzyjemnym charakterze. Połączył ich jeden, pozornie nic nie znaczący notatnik.