Rozdział 34

1K 93 3
                                    

Niesprawiedliwe. Okropne. Nieszczere.

Tymi słowami można było opisać całe życie Ronalda Weasley'a. Zaczynając od jego beznadziejnej relacji z rodzicami i rodzeństwem, kończąc na ogólnym samopoczuciu.

Chciał chociaż przez chwilę przestać czuć obecną w jego sercu pustkę. I przez jakiś czas mu się to udało.

Dzięki ciemnoskóremu młodzieńcowi z Domu Węża. Dzięki ich rozmową w pustym korytarzu i jego przepięknym śmiechem, który niósł się po nim.

Ale nic nie trwa wiecznie i w końcu i to zostało zniszczone. Ron z całych sił próbował nie dopuszczać do siebie złych myśli, ale nie potrafił.

Nocami cofał się pamięcią do każdego dobrego wspomnienia związanego ze Ślizgonem.

Gdy chłopak pomógł mu przenosząc go do Skrzydła Szpitalnego.
Gdy spojrzał mu po raz pierwszy raz prosto w oczy.
Gdy trzymał go za dłoń, podczas ich pierwszego wspólnego spotkania na pustym korytarzu.
Ich wszystkie rozmowy.

To wszystko wydawało się teraz  fałszywe i strasznie bolesne.

Tak bardzo chciał się dowiedzieć czy Ślizgon mówił prawdę o swoich uczuciach, ale nie zamierzał ryzykować ponownego złamania serca.

Spojrzał żałośnie na zamkniętą szufladę. Sam nie wiedział czy chce ponownie ją otworzyć czy nie.

Przeżył zdecydowanie za dużo jak na swój wiek.

-Tak będzie lepiej. Lepiej nie angażować się w coś tak kruchego. - odwrócił wzrok od szafki.

Rozmyślanie o chłopaku zajmowało mu teraz większość czasu. Postanowił z tym skończyć i raz na zawsze wyrzucić czarodzieja z pamięci.

Zaczął go unikać na korytarzach, na lekcjach zawsze zmieniał partnerów gdy wylosował akurat jego. Chodził wcześniej na śniadania, a na kolację jak najpóźniej.

Tymczasem Zabini próbował z nim porozmawiać, wytłumaczyć co czuje. Chciał wyprostować swój błąd. Jednak nie miał szansy, ponieważ rudowłosy zaczął wychodzić z klasy zaraz po jej zakończeniu.

Z dnia na dzień ignorowanie czarodzieja wychodził mu coraz lepiej i łatwiej. Poznawał nowe przejścia i skróty.

Ron trwał w swoim postanowieniu. Unikał go dzień, tydzień, dwa tygodnie, miesiąc, aż w końcu minęło pół roku.

I tak miało zostać już na zawsze, a przynajmniej do ukończenia przez nich szkoły.

Blaise zaczął czuć się coraz gorzej. Jego uczucie przerodziło się w coś większego i nie mógł już znieść braku rudzielca w swoim życiu. Przez te sześć miesięcy zaczął opuszczać się w nauce.

Pansy martwiła się coraz bardziej, a Harry i Hermiona tęsknili za dawnym przyjacielem.

Żaden z chłopców - ani Zabini, ani Weasley, nie zauważył jak bardzo krzywdzi nie tylko siebie, ale też swoich bliskich.

Blaise zniszczył listę, rwąc ją na kawałeczki i paląc w kuble na śmieci. Nie mógł uwierzyć, że ją napisał.
Zaczął się sobą brzydzić.

Nigdy nie zdradził nikomu co znajdowało się w oprawionym w czarną skórę notatniku. Cokolwiek to było musiało znaczyć bardzo wiele.

7 miesięcy po ostatnim spotkaniu Rona i Blaise'a

-Musisz o nim zapomnieć Blaise! - tłumaczyła Parkinson - On nie jest ciebie warty.

-Mylisz się Pans. To ja nie jestem warty jego. - skrzywił się chłopak.

-Nie widzisz jak cierpisz? Jak obaj cierpicie? - czarodziej spuścił głowę powstrzymując łzy. Nigdy nie płakał w obecności innych.

-Zaprzepaściłem naszą jedyną szanse. Straciłem ostatnie siedem miesięcy na tym, żeby ze mną porozmawiał, jednak on... On nadal mnie nienawidzi Pansy.
Obawiam się, że już tak zostanie.

Ron faktycznie nie miał w planach danie Ślizgonowi drugiej szansy. Jednak, nie zawsze wszystko idzie zgodnie z listą wyznaczonych sobie zadań.

| Notatnik | Blairon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz