Zabini podniósł się energicznie z młodego czarodzieja i spojrzał na niego bez emocji.
-To się nie wydarzyło. - odszedł szybkim krokiem, jakby został pozbawiony honoru. Rudzielec leżał jeszcze przez chwilę w zielonkawej trawie i przetwarzał sytuację, która przed chwilą miała miejsce. W końcu podsumował w głowie, że nie ma sensu o tym rozmyślać. Podparł się na rękach i spróbował wstać. Jego kostka bolała, ale czemu się dziwić, skoro wysoki, umięśniony nastolatek runął na niego jak kłoda?
Powoli kuśtykając dotarł do budynku i głośno nabrał powietrza, po czym je wypuścił.
-Czasami mam wrażenie, jakby cały świat się na mnie uwziął. Jaka jest szansa, że twój największy wróg, nagle na ciebie wpadnie i zrobi ci coś z kostką? U mnie zaskakująco duże. - gdy przestał się nad sobą użalać, ruszył w dalszą stronę do sypialni, aby w końcu pójść spać i zapomnieć o tym koszmarnym dniu.
Nie pamiętał już, ile razy wyszedł i wszedł do dormitorium tego dnia. Może dwa, trzy, albo cztery? A ile razy widział Zabini'ego? Chyba wolał nie pamiętać. Tak bardzo nie chciało mu się wracać do pokoju, ale przecież musiał gdzie spać. Magicznym sposobem, doszedł do obrazu grubej damy i wypowiedział hasło. Gdy tylko przekroczył próg pokoju wspólnego usłyszał ciche szepty i śmiechu, pomiędzy dość dużą grupą.
Okazało się, że to jego rocznik, jeszcze nie był na tyle zmęczony, aby pójść położyć się na swoich wygodnych materacach. Żywo rozmawiali między sobą, a pośród znajomych twarzy, rudzielec zobaczył czoło z blizną i brązową burzę włosów.
-Ronaldzie, miałeś się tylko przewietrzyć, a nie było cię dłuższy czas! Zaczęłam się martwić. - wykrzyknęła Hermiona, zrywając się z sofy, tak dynamicznie jak miała w zwyczaju. - RONALDZIE WEASLEY CZY TY KULEJESZ?
Zaczyna się. Hermiona była bardzo dobrą, ale nadzwyczaj nadopiekuńczą przyjaciółką, która troszczyła się o swoich przyjaciół z całych swoich sił. Gdy tylko coś stało się Harry'emu lub Ronowi, ona wiedziała jako pierwsza.
-Hehe, jestem bardzo zmęczony porozmawiamy o tym jutro? - zapytał mając nadzieję rudzielec.
-Przynieś popcorn. - powiedział ktoś z tyłu i nagle w rękach wszystkich Gryfonów, którzy byli obecni w pomieszczeniu pojawiły się kubełki popcornu.
-Nie ma mowy! Gadaj co ci się stało w nogę. - Herm, zaczęła powoli trącić cierpliwość.
-Powiedz jej. - szepnął w stronę przyjaciela bliznowaty. - Chyba chcesz jeszcze trochę pożyć?
-Nic wielkiego. Wyszedłem na błonie i wywaliłem się o wystający korzeń. Musiałem sobie wtedy coś zrobić z kostką. Oto cała historia. - dziewczyna zeskanowała go całego wzrokiem.
-Powiedzmy, że ci wierzę. Idź się przespać, jutro zobaczymy, czy kostka jest skręcona, czy tylko poobijana. Dobranoc.
-Dobranoc. - powiedział pokornie chłopak i poszedł do sypialni.
-Myślałem, że będzie trochę bardziej ekscytująco. - odezwał się ten sam głos, co wcześniej.
Dormitorium Slytherinu
-Ile stawiasz Zabini? Zabini?! - Malfoy, spróbował się skontaktować z niedostępnym nastolatkiem.
-Huh? Nie chce mi się dzisiaj o nic zakładać. - powiedział, wstając od dużego, drewnianego stołu, przy którym siedziało pełno osób z jego domu. - Idę się kimnąć.
-Hej! Czemu jesteś cały w ziemi? - Ślizgon natychmiastowo zatrzymał się i przez moment stał w jednym miejscu, nie mówiąc, ani jednego słowa.
-Nie jesteś moją matką, nie muszę ci się tłumaczyć. - odwrócił głowę w stronę swojego rozmówcy. - Dobrej nocy, Malfoy.
-Nawzajem, Zabini. - syknął bez przekonania blondyn i wrócił do rozkładania kart.
CZYTASZ
| Notatnik | Blairon |
FanfictionZazdrosny Gryfon o rudych włosach i inteligenty, ale zamknięty w sobie Ślizgon o nieprzyjemnym charakterze. Połączył ich jeden, pozornie nic nie znaczący notatnik.