Rozdział 21

1.1K 93 2
                                    

-Przepraszam, zamyśliłem się. - odpowiedział skruszony, rudowłosy chłopak. Spojrzał na dziewczynę, która poczerwieniała na policzkach z irytacji.

-Byłam w stanie to zauważyć, ostatnio bardzo często zamyślacie się we dwójkę. Mam wrażenie, jakbyście coś przede mną ukrywali i nie podoba mi się to. - odpowiedziała brunetka, nerwowo stukając nogą.

-Nie wiem czym się tak przejmujesz, przecież mówimy sobie wszystko. Ja nie mam nic do ukrycia. - odezwał się Harry z naprzeciwka. Gryfonka westchnęła ciężko i pochyliła głowę, ale zaraz ją podniosła.

-Przepraszam, ale mam stresujący tydzień i chciałabym, żebyście przynajmniej w czasie przerwy wysłuchali, co mam do powiedzenia.

-Strasznie często się przepraszamy. - zauważył Ron i cała trójka zaśmiała się.

-A więc, co cię tak zainteresowało? Patrzyłeś w stronę drzewa Ślizgonów, żądam wyjaśnień. - dziewczyna się nie poddawała. Bliznowaty, natomiast przekręcił się, w wcześniej wspomniana stronę. Przeleciał wzrokiem, każdego ucznia stojącego w zasięgu wzroku  swojego przyjaciela. Wrócił do wcześniejszej pozycji i popatrzył na Rona, tak jakby już wiedział o co chodzi.

-Chyba, wiem co go tak zainteresowało. - powiedział i czekał na reakcje rudzielca. Weasley natychmiastowo napiął wszystkie mięśnie i w ciszy siedział z zaciśniętymi pięściami.

-Niemożliwe, opowiadaj.

-Ten głupek, znowu myślał o jedzeniu. Patrzył na zegarek, który jest tam. - Harry pokazał palcem na tarcze zegara, która wskazywała godzinę posiłku. - Musimy iść, jeśli chcemy zdążyć coś zjeść.

-Ojej, już tak późno? - zmarkotniała Gryfonka. - Lepiej się pośpieszmy.

Przyjaciele zebrali wszystkie swoje rzeczy i skierowali się do Wielkiej Sali.

-Przepraszam chłopcy, ale muszę was wyprzedzić. Umówiłam się z dziewczynami, że przyjdę trochę wcześniej, a już jestem spóźniona. - Hermiona przyspieszyła kroku i zniknęła za zakrętem.

-Czemu gapiłeś się na Zabini'ego? - rudzielec popatrzył na przyjaciela z zaskoczeniem. - Myślałeś, że się nie zorientuję? Masz duże szczęście, że Herm tego nie wyłapała.

-Nie wiem o czym mówisz. - chłopak Próbował wykręcić się od odpowiedzi.

-Musisz mi powiedzieć. Do tej pory nie wiem, co robił u ciebie w Skrzydle Szpitalnym, ani czemu głupio się do ciebie szczerzy. Nie odpuszczę do póki nie dowiem się, co kiedyż wami jest.

-Nic pomiędzy nami nie ma. Był w Skrzydle, ponieważ pomógł mi się tam dostać, szczerzy się bo chce mi zrobić na złość, a ja nadal go nie znoszę. Koniec tematu, nie chce więcej o tym rozmawiać.

-Mhm. Jak chcesz. - odpowiedział krótko czarodziej i szedł dalej w ciszy. Ron modlił się o to, żeby nie zaczął tego tematu przy ich przyjaciółce. Gdyby to zrobił byłoby o wiele ciężej się z tego wytłumaczyć, gdyż dziewczyna zawsze wiedziała gdy kłamie.

W całkowitej ciszy doszli do wielkich drewnianych drzwi, przez które przeszli. W Wielkiej Sali było jak zwykle bardzo tłoczno, uczniów, nauczycieli i duchów pojawiało się z każdą chwilą coraz więcej.

-Ron, Harry tutaj! Zająłem wam miejsca. - krzyknął Neville, wskazując dłonią na puste miejsca koło siebie. Chłopcy usiedli i przywitali się że wszystkimi.

-Jak tam twoje żebra? Zrosły już się? - zapytał Dean spokojnie jedząc sałatkę i patrząc flirciarsko na Seamusa.

-Tak, już jest lepiej. Pielęgniarka powiedziała, żebym unikał mioteł przez jakiś czas i unikał dużego wysiłku fizycznego. - powiedział rudzielec. - A jak tam wasz związek? Kwitnie?

-Nawet mnie nie wkurzaj Weasley. Ten idiota po egzaminie jeszcze bardziej się do mnie doczepił, jakby oprócz mnie nie widział świata.

-Ty jesteś moim światem. - odpowiedział Dean i mrugnął do chłopaka. Cały stół zaczął wyć, a Seamus narzucił na głowę kaptur i schował twarz w dłoniach. - Kiedyś się przyzwyczai.

| Notatnik | Blairon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz