Rozdział 25

1K 78 5
                                    

Gdy rudowłosy wszedł do pokoju wspólnego, ujrzał na kanapie średniego wzrostu blondyna, który siedział w pogniecionej szacie  - Seamus, uciął swoją w wypowiedź w połowie zdania, aby zobaczyć kto przyszedł. Na fotelu, zaraz koło kominka, w którym palił się ogień siedział Dean.

W pomieszczeniu było także kilka przypadkowych Gryfonów, jednak powoli zaczęli zamykać się w swoich sypialniach ze względu na godzinę.

-Cześć Ron, gdzie byłeś do tej pory? - zapytał Seamus, który z koncentracją przyglądał się twarzy młodzieńca.

Czekał na odpowiedź dobre kilkanaście sekund, ale czarodziej najwidoczniej nie miał ochoty na rozmowę. Finnigan przewrócił oczami i poklepał miejsce obok siebie. - Siadaj, nie będziesz nad nami stał.

Nastolatek usadowił się grzecznie na swoim miejscu i intensywnie przypatrywał się iskierką, które tańczyły ze sobą w pięknym ognistym tańcu.

-O czym rozmawialiście? - zapytał nie odrywając wzroku.

-Nic ważnego, ale jestem pewien, że ty masz coś ciekawego do powiedzenia. Opowiadaj co się stało, byłem na korytarzu, gdy zaczęliście się kłócić, więc się nie wykręcisz. - widocznie podekscytowany blondyn gadał jak najęty.

-Jeśli ci powiem to się zamkniesz? - pokiwał głową za zgodę. Weasley westchnął ciężko. - Hermiona, próbowała mnie zmusić, żebym przeprosił Snape'a.

-Przecież to on się wywalił z klasy.

-Próbowałem powiedzieć to samo, ale puściły mi nerwy i na nich nawrzeszczałem.

-Gdzie byłeś po tym, jak wybiegłeś z dormitorium?

-Byłem... - rudowłosy przypominał sobie groźbę rzuconą w swoją stronę. Normalnie by ją zignorował i opowiadał dalej, ale tym razem wolał nie zaczynać kolejnej kłótni. - U Hagrida. Poszedłem do niego na herbatę i ploteczki.

Dean zarechotał cicho pod nosem.

-Dobra, a zamierzasz pogadać z Harry'm lub Hermioną? - zapytał Dean, który cały czas dokładnie przysłuchiwał się historii opowiadanej przez chłopca.

-Jeszcze nie wiem, ale na pewno nie zrobię tego dzisiaj, ponieważ muszę położyć się do łóżka, może tym razem uda mi się wyspać. - wstał z kanapy i na pożegnanie machnął do chłopców ręką.

-A więc na czym skończyliśmy?

Sypialnia Ronalda

Ron wszedł do pomieszczenia na palcach, aby nie obudzić żadnego z jego współlokatorów. Było dość późno, więc spodziewał się, że większość z nich już dawno zasnęła.
Powoli zdjął buty i szatę, po czym przebrał się w piżamę. Cichym krokiem wszedł do łazienki i umył zęby.

Gdy spojrzał w lustro wiszące nad zlew zobaczył rudego, niezadowolonego chłopca, który wyglądał na coraz bardziej dobitego z dnia, na dzień. Westchnął umył twarz zimna wodą i skierował się na swoje łóżko.

-Myślałem, że nie wyjdziesz z tej łazienki do rana. - odezwał się zaspany głos. - Gdzie byłeś tyle czasu?

-Za to ja myślałem, że nie będziesz się do nie odzywał, po powrocie, a tu jednak niespodzianka. - wymamrotał nastolatek zagrzebując się pod kołdrą.

-Niby czemu? Przecież nikt nie wyleciał w powietrze, więc nie widzę problemu. Miałeś prawo się zezłościć, patrząc na to, że zostałeś obudzony głośnym trzaskiem, więc nie dziwię się, że byłeś podenerwowany.

-Ta...

-To gdzie byłeś?

-U Hagrida. - pewnie Ronaldzie, wciskaj wszystkim ten sam kit, na pewno dobrze na tym wyjdziesz.

-Dobrze wiedzieć. Jestem strasznie zmęczony, lepiej żebym już zasypiał, bo w przeciwnym razie nie dam jutro wstać. Dobranoc.

-Tak, dobranoc. - czarodziej przewrócił się na drugi bok i zamknął oczy. Zanim się zorientował - zasnął.

| Notatnik | Blairon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz