Rozdział 23

1.1K 86 7
                                    

Eliksiry były jednym z wielu przedmiotów, które nie ciekawiły chłopaka o miedzianych włosach. Mógłby siedzieć przywiązany do krzesła grubą liną i wpatrywać się w tablice, a i tak nie zrozumiałby większości zapisanych na niej słów.
Rudzielec nie dość, że znudzony, to jeszcze bardzo zmęczony po całym dniu.

Jedna nieprzespana w zupełności noc zaburzyła jego tok dnia - wiele razy omijał łóżko szerokim łukiem, ucząc się o późnych godzinach do testu lub egzaminu, ale jeszcze żadna z tych nocy nie dała mu tak w kość, jak ta.

Bez skrupułów i wyrzutów sumienia, zasnął na ławce, opierając głowę na grubej książce. Był to nie mały błąd, ponieważ każdy wiedział jak kończy się igranie z Snapem.

Profesor podszedł do drzemiącego Gryfona i spojrzał na niego bezlitośnie. Rzucił gruby tom, zaraz obok ucha śpiącego chłopaka. Głośny huk rozniósł się po klasie, kilka dziewczyn pisnęło ze strachu, a śpiący dotąd Ronald, obudził się i z niewyraźnym wyrazem twarzy spojrzał na swojego nauczyciela.

-Minus dziesięć punktów dla Griffindoru, dzięki panu Weasley'owi. Czy mógłby pan zrobić mi przysługę i wyjść z moich zajęć? Nie potrzebnie przyszedł pan do tej sali, jeśli nie chce się pan czegokolwiek nauczyć. - rudzielec wstał i westchnął. Zebrał swoje książki i pergaminy, po czym spojrzał jeszcze raz na profesora.

-Powiedziałbym profesorowi, że to nie sprawiedliwe, że wyrzuca mnie pan z zajęć, ale nie mam siły na jakąkolwiek konwersację. Wyjdę, więc i nie będę się spierał z pańskim postanowieniem. Życzę miłego dnia i przyjemnego prowadzenia reszty lekcji. - powiedział rudzielec i wyszedł za drzwi klasy. 

Naprawdę był zmęczony, ponieważ w innym wypadku, nigdy nie odezwałby się tak do nietoperza, w ogóle by się nie odezwał. Pierwsze co zrobił, to pójście do dormitorium i położenie się na łóżku. Zasnął z myślą w głowie, że będzie miał przesrane, gdy się obudzi.

Kilka godzin później

Po raz drugi, czarodziej został obudzony nagłym, głośnym dźwiękiem, ale tym razem był to odgłos otwieranych dynamicznie drzwi do jego sypialni.

-Hermiona, uspokój się, przecież to nie jego wina. - nastolatek usłyszał głos swojego najlepszego przyjaciela.

-Ronaldzie Weasley! - Hermiona wparowała do pokoju jak poparzona. Chłopak podniósł się z łóżka i wstał chwiejąc się lekko, jeszcze nie do końca rozbudzony. Dziewczyna podeszła do niego szybkim krokiem i uderzyła go w policzek. - Jak mogłeś to zrobić? Wiesz, jak się przestraszyłam?

-Ouć. - syknął Ron i dotknął niepewnie policzka.

-I jak mogłeś się tak odezwać do nauczyciela? Masz szczęście, że nie odjął nam reszty punktów, bo wtedy naprawdę byłabym wściekła. - wrzeszczała Hermiona, żywo gestykulując. - Rozumiem, że mogłeś się nie wyspać, ale to nie powód, żeby się tak zachowywać! Oczekuje, że przeprosisz wszystkich, których uraziłeś swoim zachowaniem.

-Przestań! - powiedział czarodziej, na tyle głośno, żeby ją przekrzyczeć. Harry, który przyglądał się całej sytuacji cofnął się o krok. - Po pierwsze, nie jesteś moją matką, po drugie nie możesz mi rozkazywać, po trzecie nie będę przepraszał tego starego dziada, przecież to on wyrzucił mnie z sali! - Hermiona, jakby nie spodziewała się, że chłopak może jej się postawić, momentalnie zbladła. - Mam was dość!

Ron wybuchł i wybiegł z pomieszczenia. Nigdy nie krzyczał na przyjaciół, ale nie rozumiał całej tej sytuacji. Chciał tylko spokojnie wytłumaczyć im, że nie chciał, aby ta cała sytuacja się wydarzyła, ale niespodziewanie puściły mu nerwy. 

-Ron! Zaczekaj! - usłyszał jeszcze za plecami.

| Notatnik | Blairon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz