Rozdział 15

1.1K 94 5
                                    

Trening

Ron, trzymając w ręce swoją miotłę kierował się w stronę wielkiego boiska do Qudditcha. Dawno już nie latał, zrezygnował gdy okazało się, że przez grę opuszcza się w swojej edukacji.

-Ron! Już myślałem, że nie przyjdziesz. - odezwał się Harry, jego czarne włosy były targane przez wiatr, a oczy nie spuszczały wzroku z chudego młodzieńca. Nastolatek stał okrążony przez wysokich, umięśnionych uczniów z domu lwa, którzy przyjaźnie uśmiechali się do rudzielca.

-Właśnie omawialiśmy nową taktykę, którą wymyślił Harry. Musisz się teraz mocno skupić, ponieważ za dwa dni mamy mecz że Slytherin'em. - odezwał się wysoki brunet o wyrazistych rysach twarzy.

-Jak to dwa dni? To za wcześnie nie zdążę wszystkiego powtórzyć. - zdezorientowany czarodziej nie wiedział co robić. Znowu zaczął się stresować, co nie było dobrym znakiem.

-Więc powtórz to, co jest najważniejsze. Spadłeś nam z nieba, niestety nasz poprzedni obrońca, miał mały wypadek i wylądował w Skrzydle Szpitalnym. Nie martw się nic mu nie będzie, po za tym incydent nie miał miejsca na boisku, więc nie ma co się bać. - dodał brunet.

-Kto powiedział, że się boję? - chłopcy z drużyny zaśmiali się i zaczęli tłumaczyć mu taktykę. - Umrę na tym boisku.

Time Skip
Wieczór, kolacja

-Jak było na treningu? - zapytała Hermiona, smarując dżemem truskawkowym naleśnika. Rudzielec skrzywił się na samo wspomnienie. Parę razy dostał kaflem prosto w twarz, przez co na jego piegowatym obliczu, pojawiło się paręnaście siniaków.

-Dobrze. Dopiero na nim zostałem poinformowany, że za dwa dni mamy mieć mecz ze Slytherin'em. - czarodziej spojrzał na przyjaciółkę, która na jego słowa zakrztusiła się kawałkiem naleśnika. Ron poklepał ją po plecach, aby się uspokoiła.

-Jak to dwa dni?! Przecież to za wcześnie, co jeśli coś ci się stanie na boisku? To bardzo możliwe, jeśli masz tak mało czasu na przygotowania. Czemu Harry zachęcił cię do brania udziału? Przecież wiedział, że możesz sobie zrobić krzywdę. Jeśli tylko go zobaczę to-

-Herm! Nic mi nie będzie. Nie denerwuj się tak, to nie wina Harry'ego, sam się zgodziłem. - Oczywiście, że jeśli coś mi się stanie to będzie jego wina, ale po co drażnić lwice?

-Miejmy nadzieję, że te kilka dni treningów ci wystarczą. Nie chciałabym, żeby coś ci się stało. - Ron lekko się uśmiechnął. Przyjaciele byli dla siebie jak rodzeństwo i bardzo się kochali.

-Już jestem. - powiedział znudzony głos krukowłosego.

-Harry Potterze! Czemu-

Hermiona przez następne dwie godziny krzyczała na Harry'ego za jego nieodpowiedzialność i lekkomyślność. Za to Ron świetnie się bawił, ponieważ za zwyczaj to na niego krzyczano.

Rudzielec już nie widywał czarnego notatnika. Szczerze mówiąc to już dawno o nim zapomniał, tak jak pewnie większość z was. Nie wiedział jednak, że właściciel minionego dziennika cały czas go obserwuję, doskonaląc swój okrutny i brutalny plan na zemstę. Pytanie tylko brzmi - zemstę za co? Przecież to tylko zwykły notatnik, w którym było zapisane parę przepisów na eliksiry.

A co jeśli powiem wam, że nie był to zwykły notatnik? Nie był magiczny, ale był bardzo ważny dla Blaise'a.





| Notatnik | Blairon |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz