Epilog

91 5 0
                                    

Perspektywa Dagmary

W końcu opuściłam wraz z bliźniakami szpital. I uznałam, że przez jakiś czas nie będziemy mieli dzieci co śmieszyło mojego narzeczonego. A mnie nie. Gdy dojechaliśmy do domu. To wszyscy na nas czekali aby w końcu ujrzeć te jeszcze słodkie aniołki. Ciekawi mnie do kiedy. Ale tego dowiem się już później. Mam nadzieje, że będą grzeczni. Ale znając swoje szczęście może być właśnie odwrotnie. A tego nie chciałem za bardzo tak samo jak i reszta. Ale co się dziwić. Gdy weszliśmy do salonu to wszyscy siedzieli. Takim sposobem nie krzyczeli i nie obudzili malców. Którzy bacznie ich obserwowali a ja dobrze wiedziałem, że to może oznaczać płacz. I miałam rację co śmieszyło dorosłych mówiąc że Łukasz i Aleksander też tak reagowali. A ja już czułam, że w nich się wdali a ci od razu się ewakuowali. A reszta miała z tego znakomity ubaw. A mi jakoś nie było do śmiechu. Dziewczyny się śmiały, że jakoś nie widać, że byłam w ciąży. A ja mordowałam ich wzrokiem. Że warzę pięć kilogramów więcej. Na co te, że w końcu. A mój kuzyn dodał że jeszcze, ponieważ za kilka dni będę ważył mniej znając mnie. Na co ja, że ma rację. I wszyscy zaczęli się śmiać. A chłopcy dziwnym trafem się uspokoili i usnęli. A ja wraz z innymi dobrze wiedziałam, że zapowiada się na pewno ciekawie. 


KONIEC

Nowe życie nowa ja - W pogoni za prawdą (zakończona)Where stories live. Discover now