46 - Pierdolony Pawlicki! 🥀

285 15 33
                                    

🥀

Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie i gdy znalazłam się w kuchni, wywnioskowałam, że Patryka nie ma w domu. Wyciągnęłam z lodówki jajka i mleko, po czym odpaliłam na YouTubie jakiś przepis na omlet i podążałam za nim krok po kroku. Ta kuchnia sprzyjała mi zdecydowanie bardziej niż ta w moim mieszkaniu, bo wyszły mi tutaj nawet naleśniki i na inne potrawy też nie mogłam narzekać.

Przelałam żółtą ciecz na patelnię i przykryłam pokrywką, by w spokoju placek mógł się usmażyć z jednej strony. Po kilku minutach przewróciłam go na drugą stronę, a on o mało nie spadł mi na ziemię. Chyba to cofnę, nadal nie umiem gotować i to, że wyszły mi naleśniki było jakimś cudem. W końcu jednak udało mi się zsunąć go delikatnie na talerz, po czym przyprawić pieprzem i solą. Obok talerza - na stole - umieściłam jeszcze sztućce i zajęłam się jedzeniem.

W czasie, gdy siedziałam na krześle Patryk zdążył już wrócić do domu z porannego biegania. Nie musiałam długo czekać, a już zostałam zapytana o to, czy mu też zrobię omlet. Zaprzeczyłam i kazałam radzić sobie sama. Lepiej osiąść na laurach, niż spalić drugą porcję. Włączyłam telefon i zaczęłam sprawdzać po kolei social media, zaczynajac od Facebooka. Na nim nie udzielałam się zbyt często, więc niewiele było tam nowości. Większy szok przeżyłam, gdy weszłam na instagrama, a w powiadomieniach miałam strasznie dużo oznaczeń pod jakimś postem. Otworzyłam usta, a kęs jedzenia o mało mi nie wyleciał z buzi. Wiadomości ze świata żużlowego, a na zdjęciu dwoje ludzi na spacerze. I to nie byle kto, bo to byłam ja z Patrykiem, wczorajszego wieczoru w parku. Owszem, trzymaliśmy się za rękę, ale to nic nie znaczy.

— Boże — powiedziałam, zasłaniając usta ręką. Zaczęłam czytać opis posta z przerażoną miną.

— Co się stało? — zapytał, przynosząc do stołu talerz z kanapkami.

— Słuchaj tego — mruknęłam, wykonując znaczący ruch dłonią, sygnalizując, że ma słuchać. — „Patryk Dudek, lider zielonogórskiej drużyny żużlowej, widziany wczoraj wieczorem z tajemniczą blondynką! Czyżby ten spacer miał jakieś znaczenie? Z tego co wiemy, kobieta ma na imię Roksana i... mieszka z Patrykiem w jednym domu! Kto wie, czy nie śpią już w jednym łóżku?"

Rzuciłam telefon na stół i zorientowałam się, że tym razem zbiłam jego tył. Patryk siedział i zajadał się kanapką, jednocześnie dusząc się ze śmiechu. Spojrzałam na niego spanikowanym wzrokiem, a on tylko pokręcił głową.

— Według tego profilu oświadczyłem się już Kasi i miałem romans z jakąś fanką, którą objąłem do zdjęcia — powiedział, uśmiechając się pod nosem.

— Kto wie, czy nie miałeś? — zapytałam, rzucając pytanie w przestrzeń.

— Ta, na pewno — prychnął pod nosem, przewracając oczami. Upił łyk swojej kawy i więcej się nie odezwał.

Gdy się najedliśmy, oczywiście ja wzięłam się za zmywanie naczyń. Woda leciała strumieniami z kranu, a ja szorowałam właśnie talerz po moim śniadaniu. Cały czas myślałam o tym poście i dopisku pod nim, który niesamowicie mnie zdenerwował, ale z drugiej strony i znacząco rozśmieszył. Przez to oznaczanie mnie w komentarzach pod tym zdjęciem, doszło mi już ze sto obserwatorów, więc narzekać nie mogłam.

Odłożyłam naczynia na suszarkę i wyszłam z kuchni, uprzednio zabierając z blatu telefon. Spojrzałam na jego wyświetlacz w sypialni i aż musiałam usiąść na łóżko, gdy się zorientowałam, od kogo jest ta wiadomość. Piotrek coś do mnie napisał, ale ze względu na zablokowaną treść powiadomienia jeszcze nie wiedziałam, o czym jest. Gdzieś w duchu się łudziłam, że napisał jakieś przeprosiny, że tak jak ja chcę się pogodzić.

Szybko sobie znalazłaś pocieszenie ;)

Zamurowało mnie w momencie, gdy odczytałam ten tekst. Czyli też natrafił na ten sam post, na który ja rankiem. Warknęłam, po czym odrzuciłam telefon na łóżko, a sama zsunęłam się na podłogę. Co miałam zrobić? Co miałam zrobić, żeby mi wybaczył i chciał ze mną rozmawiać tak jak kiedyś? Tak bardzo go potrzebowałam, chciałam go mieć tylko dla siebie i wiedziałam, że w tym momencie jestem strasznie egoistyczna i samolubna, ale to on zawsze należał do mnie, a ja do niego. I tak miało zostać, miał być ze mną w każdej sekundzie, minucie, w każdym pierdolonym momencie, nawet sto kilometrów dalej. Chciałam go znów, nieważne w jakiej postaci, czy przede mną, czy w słuchawce po drugiej stronie. Nie mogłam się bez niego obejść, zbyt bardzo się z nim związałam, by teraz tak po prostu odejść i zapomnieć o jego głosie, uśmiechu, oczach... Nie, to nie był ten moment, ja nie byłam na to mentalnie przygotowana. Nie teraz, do cholery, nie teraz!

— Pierdolony Pawlicki! — krzyknęłam tak głośno, że aż miałam wrażenie, iż szyby się potrzaskają.

Zdenerwował mnie, a z drugiej strony zranił niesamowicie. Łzy pociekły mi po policzkach, ręce znów zaczęły się trząść i zdawało mi się, że znów nie dam rady się opanować. Próbowałam to dusić w sobie, ale nie potrafiłam - wnętrze dosłownie rozdzierało mi się na pół i nigdy wcześniej nie czułam takiego bólu psychicznego, jak teraz. Chciałam go rozszarpać i pragnęłam, by spotkało go to samo, co mnie, a z drugiej strony domagałam się go tutaj, w tym miejscu, aby był ze mną, żeby zamknął mnie w swoich ramionach i powiedział, że wszystko jest w zupełnym porządku.

Długi czas spędziłam na tej podłodze, na końcu już nie płacząc, ale siedząc po prostu z wzrokiem utkwionym za oknem. Czułam tak ogromną pustkę w środku, która była nie do opisania i sama nie wiedziałam, co ona w ogóle oznacza, czy była spowodowana smutkiem, natłokiem myśli, czy złością.

— Chcesz iść... — drzwi od mojego pokoju się otworzyły, a Patryk zaniemówił, gdy zobaczył mnie płaczącą na podłodze.

Sama domyślałam się, że musiałam wyglądać tragicznie - z przekrwionymi białkami i ciemnymi strumieniami na twarzy, pozostawionymi przez łzy wymieszane z tuszem do rzęs. Westchnął, po czym podszedł do mnie i ukucnął u mojego boku. Nasze spojrzenia teraz się zrównały i oboje patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Chciał mnie złapać za rękę, ale momentalnie ją odsunęłam. Lubiłam jego dotyk, ale nie teraz, nie w tym momencie, gdy byłam bliska rozpadnięcia się od środka.

— Zastanawiam się, czy czasem nie zadzwonić do niego i czegoś nie powiedzieć — mruknął, a ja spojrzałam na niego szklistymi, zielonymi oczami.

Przymknęłam powieki i zagryzłam mocno wargę, by nie krzyczeć, nie płakać, nie trząść się. Ale z zaciśniętymi mocno oczami poczułam tylko, jak moje ciało opanowują mocne drgawki, a łzy chcą wypłynąć spod moich powiek. Wstrzymałam oddech i nie pozwoliłam im spłynąć na dół, żebym nie wyszła tutaj na jakąś niesamowicie wrażliwą osobę, która płacze na każdym kroku swojego życia i nie potrafi się podnieść po tym, jak ktoś zostawia ją samą.

— Jesteś tak samo ładna, gdy płaczesz — powiedział, a ja momentalnie uspokoiłam drgawki w moim ciele. Teraz byłam zbyt przejęta tym, co opuściło usta Patryka.

🥀

Hej!!!! Nigdy się tak nie stresowałam jak dzisiaj ❗️Ale jestem cała i zdrowa, chociaż ze zdartym gardłem, ale szczęśliwa! Jeśli widzieliście osobę w bluzie Emila, skaczącą po 4 biegu na trybunach, to to byłam ja XD. Oczywiście możecie dać znać, co tam u was!

🥀 𝐼𝑛𝑐𝑟𝑒𝑎𝑠𝑒 ~ Patryk Dudek 🥀 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz