57 - No tak, przyjaźnimy się 🥀

272 14 6
                                    

🥀

— Spotykasz się z Karoliną? — zapytałam wprost, a mój głos był strasznie stanowczy. Spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem.

— Jaką Karoliną? — przewróciłam oczami. Doskonale wiedział, o co mi chodzi, a udawał jakiegoś nierozumiejącego.

— Nie owijaj w bawełnę — chciał ze mną grać na czas, ale nie pozwoliłam mu na to. Usiadłam naprzeciw niego, patrząc mu prosto w oczy.

— Spotykałem się z nią kilka miesięcy temu, to już dawno skończone — powiedział, a ja podniosłam brew w górę. Dałam mu znak, że nie do końca mu wierzę. — Naprawdę nic nas nie łączy.

Westchnęłam, po czym odpięłam zamek mojej torby, wyciągając z niej okulary. Podałam mu je, patrząc na niego wymownym wzrokiem. Zlustrował dokładnie każdy centymetr przedmiotu i spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. Chyba zrozumiał, że w jakimś stopniu mnie to dotknęło, bo momentalnie doskoczył do mnie i chwycił moją dłoń, zamykając ją w swojej.

— Przyjaźnimy się już od dłuższego czasu i nie chcę tego zepsuć — no tak, przyjaźnimy się. — Jesteś dla mnie ważna i naprawdę nie spotykam się z nią. Już dawno zamknąłem ten temat i nie chcę do niego wracać.

Odetchnęłam z ulgą i poczułam, jak ścisk w gardle lekko odpuszcza. Uśmiechnęłam się do niego lekko i opuściłam moją dłoń razem z jego tak, że teraz obydwie spoczywały luźno na moich nogach. Oparłam głowę o jego ramię i tym samym zasygnalizowałam, że nic się nie stało, że się nie gniewam. Skoro byliśmy ze sobą szczerzy, to wierzyłam w to, że mówi prawdę. Naprawdę nie chciałam pomiędzy nami niepotrzebnych kłótni, na ten ostatni tydzień, który zapewne przeleci w mgnieniu oka.

Stresowałam się przed piątkiem i niedzielą niewiarygodnie mocno, czułam, jak na samą myśl o tym moje serce strasznie mocno bije w piersi, a najgorsze scenariusze układają się w mojej głowie. Żyłam tym sportem, po prostu był moją pasją i choć siedziałam na motocyklu tylko kilka razy i to na dodatek z Piotrkiem, ale miałam czasem wrażenie, że jadę z nimi, duchem i ciałem. Tę miłość zaszczepił we mnie mój ojciec i to ja, jako jego jedyne dziecko, które kochało żużel tak samo jak on, chodziłam z nim na żużel, gdy tylko pieniądze na to pozwalały.

Dlatego teraz stresowałam się tym wszystkim niesamowicie. Nie byłam tak przerażona w zeszłym roku, gdyż przegraliśmy tylko jeden mecz i to w zupełności utwierdziło mnie w przekonaniu, że Wrocław nie ma czego szukać w Lesznie. W tym sezonie zaś przegraliśmy już trzy mecze i naprawdę ściskało mnie w brzuchu, gdy pomyślałam o tegorocznym finale. Nie mogłam być z Piotrkiem i nie mogłam wychodzić pod taśmę na leszczyńskim stadionie, ale mogłam być z Patrykiem, nieważne, czy na podium, czy poza nim, ale ważne, że będę u jego boku i przeżyję to właśnie z tym, z którym najbardziej chciałam. Zresztą, z nim mogłabym przezywać każdą chwilę mojego życia. I przerażał mnie fakt, iż za tydzień o tej porze będę się pakować i szykować do wyjazdu z tego miejsca. Mogłam sobie wmawiać, że utrzymamy kontakt, ale wiedziałam, że to jest niewykonalne i prędzej, czy później po prostu o sobie zapomnimy. Ale te niecałe trzy miesiące były najcudowniejszymi w moim życiu.

Podniosłam głowę w górę, by jeszcze raz spojrzeć mu w oczy. Po tej krótkiej rozmowie byłam o wiele spokojniejsza i żyłam z poczuciem, że jednak jestem tą ważna kobietą w jego życiu i to dla mnie robi wiele rzeczy. Takie wspomnienia i momentu sentymentu dopadały mnie w takich chwilach, gdy zdawałam sobie sprawę z tego, że coś co było strasznie cudowne, miało prysnąć jak bańka mydlana. Musiałam się pogodzić z tym, że wrócę do Leszna i będzie mnie z nim dzielić naprawdę spora różnica kilometrów. Nie chciałam się wyprowadzać, a dwa miesiące temu zrobiłabym to bez większego oporu. Teraz wiem, że gdy już wrócę do siebie do domu, nic nie będzie w stanie zapełnić pustki w moim sercu, która pojawi się z powodu jego braku. Będę tęsknić, tak jak chyba ani razu wcześniej. W głowie miałam moment, w którym opuszczam na dobre Zieloną Górę, by już nigdy tutaj nie wrócić.

Gdy posprzątam moją łazienkę, wyjmę ubrania z szafy i wyjdę z walizkami przed dom. Nie obejdzie się bez łez, na pewno moich, bo będę płakać tak szczerze i mocno, że potrwa to jakiś czas, nim się opanuję. Nie poproszę go o to, by mnie odwiózł, a nawet jeśli sam to zaproponuje, to się nie zgodzę. Ta droga byłaby taką męczarnią, przepełnioną smutkiem i żałością, że nie było mowy o tym, bym zniosła ją pod jakimś względem. Nawet wizja częstszego spotykania się z Julką i Piotrkiem mnie nie pocieszała, bo nic, a nic nie było mi w stanie zastąpić tych czekoladowych oczu.

Westchnęłam po raz ostatni, po czym na dobre oddaliłam się od jego ciała, delikatnie wysuwając moją dłoń z objęć jego palcy. Kiedyś bałam się tego dotyku, za to teraz oddałbym wszystko, by móc czuć go każdego dnia na swojej dłoni. Zdałam sobie sprawę z tego, że trud rozstania będzie tak wielki, że nie wiem, jak długi czas zajmie mi pogodzenie się z nim.

Wylądowałam z szklistymi oczami w mojej sypialni, gdzie rzuciłam się na łóżko, by w jakimś stopniu zapomnieć. Bym nie miała z tyłu głowy tak szybko lecącego czasu, który został do tego bolesnego pożegnania. Za każdym razem, gdy opuszczałam Leszno, wiedziałam, że tam wrócę. Za to teraz byłam pewna, że do Zielonego Miasta w Chmurach już nie wrócę. Zostawię je za sobą, ale będę miała pełno wspomnień w mojej głowie, które będę układać i trzymać jak najcenniejszy dar, modląc się, bym nie zapomniała tych obrazów. Tu, w tym właśnie mieście poznałam kogoś, kogo stopniowo coraz bardziej lubiłam i szanowałam, i którego pokochałam. Stał się moim chłopczykiem, a nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.

Nie wiedział, jak ważny jest i nigdy się o tym nie dowie, gdyż na pewno mu o tym nie powiem. Mimo nalegań Piotrka i Julki, nie było żadnych szans na to, abym wyznała mu to, jakie tak naprawdę żywię uczucia względem niego. Po prostu, wolałam wyjechać, zapomnieć i pokochać kogoś innego. Owszem, to mogło być szatańsko trudne, ale wierzyłam w to, że będę w stanie znaleźć innego mężczyznę, który zajmie w moim sercu tyle miejsca, co Patryk.

Westchnęłam głęboko i poczułam, jak słona łza spływa po moim policzku.

Co z nami będzie? 

🥀

Dzień dobry, cześć i czołem, siemka! Fajne mecze dzisiaj były, mega mi się podobały, choć strasznie się stresowałam na początku tego meczu Wrocławia z Częstochową, ale na szczęście udało się wygrać! Co do piątku - Unia świetnie, cała drużyna, jestem z nich bardzo dumna! Z Lublina zresztą też, kibicowałam im i cieszę się, że wygrali! Derby lubuskie też były ciekawe, ale lepiej gdyby wygrała Zielona Góra, ale cóż 🤷🏻‍♀️🤷🏻‍♀️

🥀 𝐼𝑛𝑐𝑟𝑒𝑎𝑠𝑒 ~ Patryk Dudek 🥀 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz