10 - Nie wyglądasz jak wiedźma 🥀

312 18 2
                                    

Zajrzyjcie proszę na moją tablicę, bo tam jest ważne pytanie!
🥀

🥀

- I znowu wygrałem - powiedział tryumfalnie. Wyciągnął się do przodu, powodując, że wyglądał strasznie dumnie i potężnie. Znaczy, chciałby tak wyglądać.

- To wszystko przez to, że mam kaca - burknęłam. Wygrał ze mną już siódmy raz z rzędu w jakąś grę na playstation.

- Już drugi dzień z rzędu? - zapytał, a jego brwi wystrzeliły w górę. Spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy, a ja zakryłam się jeszcze bardziej kocem.

Faktycznie, dziś była niedziela, a ja nadal odczuwałam skutki piątkowego wieczoru. Nawet się dzisiaj nie pomalowałam, a w moim życiu musiał być naprawdę kryzys, żebym się komukolwiek pokazała bez makijażu. Wczoraj spałam prawie cały dzień, a jeśli wychodziłam z pokoju to tylko po to, żeby coś zjeść. Wyglądałam jak chodzące nieszczęście albo jak wrak człowieka. Naprawdę, przez najbliższy miesiąc nie pójdę na żadną imprezę. Wczoraj wieczorem zasypiałam z myślą, że się porządnie wyśpię, ale Patryk wywalił mnie dziś rano z łóżka, grożąc, że jeśli nie wstanę, wyleje na mnie wiadro zimnej wody.

- Zamknij się - mruknęłam. Czekałam na moment, aż to ja uratuję go z opałów i będę mogła mu to wypominać do końca życia. Znaczy, do końca sezonu.

Dzisiejszy mecz wcale nie był dobrą perspektywą. Jeśli nie zapomnę żadnego kroku układu i nie wywrócę się gdzieś na trawę albo co gorsza na tor, to będzie dobrze. Siedzieliśmy na tej kanapie już dobre kilka godzin, bo znaleźliśmy się tutaj, gdy tylko zdołał mnie obudzić. Byłam przez cały dzień naburmuszona i niezadowolona, a przede wszystkim, niewyspana. Gdy nie musiałam, nie odzywałam się do niego, tylko trzymałam usta zaciśnięte w wąską linię. Dodatkowo, mordowałam go wzrokiem i zgodziłam się z nim grać w tę przeklętą grę tylko dlatego, żeby mnie nie zamęczał błaganiami. Nie wiem, co go nagle naszło, żeby tworzyć pomiędzy nami więź koleżeństwa, ale budzenie mnie ze snu to nie jest na pewno dobry początek.

Z wielkim bólem, który powodowało opuszczenie miękkiej kanapy i nagłe uderzenie zimna, gdy odkryłam koc, podniosłam się do pozycji stojącej i wypuściłam powietrze, parskając przy tym. Przetarłam oczy ręką, chcąc się bardziej rozbudzić. Mruczałam przy tym z niezadowolenia pod nosem, mając nadzieję, że za chwilę nad Zieloną Górą pojawią się czarne chmury i nagle skądś przyjdzie tornado, które uziemi nas w domu. A mecz się nie odbędzie i będę mogła zostać w ciepłym budynku. Moje zniknięcie z kanapy nie uszło uwadze Patryka.

- A ty gdzie idziesz? Wyjedziemy dopiero za godzinę... - mruknął, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. Czy on naprawdę myślał, że ja pokażę się na stadionie w takim stanie? Jeśli tak, to naprawdę jego poziom myślenia nie przekraczał poziomu dziesięciolatka.

- W przeciwieństwie do ciebie, ja nie noszę kasku i prawie cały stadion mnie będzie widział, a więc muszę wyglądać co najmniej dobrze. Nie pójdę tam bez makijażu, z sińcami pod oczami i z włosami wyglądającymi, jakbym przed chwilą przeszła transformację w wiedźmę - odparłam, wyliczając wady mojego obecnego wyglądu, odginając palce u prawej dłoni w tył. W tej za dużej bluzie i w krótkich spodenkach wyglądałam jak worek ziemniaków.

- Wcale nie wyglądasz jak wiedźma - powiedział, przyglądając mi się. Poczułam się bardzo niekomfortowo i przypomniałam sobie zeszłotygodniowy mecz. Ten świdrujący wzrok na pewno nie należał do moich ulubionych wspomnień.

- Uważaj, bo się zarumienię - odpowiedziałam, siląc się na sztuczny, słodki uśmiech, niczym tych wszystkich aktorek na ściankach. Pociągnęłam mój koc za sobą i poczołgałam się do mojej sypialni, w której wcale nie panował idealny porządek.

Przeraziłam się na widok niepościelonego łóżka i kilku ubrań, które leżały na fotelu. Pierwsze, o czym pomyślałam to to, że tu zdecydowanie trzeba posprzątać, ale z drugiej strony, mój czas był mocno ograniczony. Wrzuciłam jedynie ubrania do szafy, którą z hukiem zamknęłam, żeby nic z niej nie wyleciało. W łazience za to było czysto, co bardzo mnie ucieszyło. Ogarnianie siebie po praktycznie dwóch dniach leżenia i nic nierobienia na pewno nie należało do moich ulubionych zajęć. Włosy odstawały w dosłownie każdy możliwy kierunek świata, a ja sama przeraziłam się, gdy zobaczyłam się bez makijażu. No dosłownie, wrak człowieka.

Nie wiem, ile zajęło mi doprowadzenie do stanu normalności, ale na pewno dłużej, niż zwyczajnego dnia. Nie zdążyłam nawet wyprostować włosów, co w moim mniemaniu było karygodne, ale musiałam to jakoś przeżyć. Wzięłam głęboki wdech i szybkim ruchem chwyciłam moją torbę, którą zdążyłam spakować już kilka dni temu. Jakieś dziwne przeczucie kazało mi to zrobić wcześniej, żeby przed meczem się nie stresować. I bardzo dobrze, bo teraz nie muszę latać i szykować kombinezonu.

Wyszłam z domu i poczekałam na Patryka, który był jeszcze zajęty zamykaniem drzwi i schowaniem klucza pod wycieraczkę. Przewróciłam oczami - przecież każdy mógłby go na luzie znaleźć i tak po prostu sobie do nas wejść.

Droga na stadion opierała się na milczeniu, bo ani ja, ani on nie odezwaliśmy się do siebie. Najdziwniejsze było to, że to wcale nie była krępująca cisza, tylko taka normalna, zupełnie nieprzeszkadzająca żadnemu z nas. W jego towarzystwie jeszcze tydzień temu czułabym się sztywno, a teraz jechałam zupełnie swobodnie, opierając się głową o szybę i siedząc w telefonie. Nigdy w życiu bym nie powiedziała, ze będę jeździć z Patrykiem Dudkiem na żużel. I to jeszcze na żużel w Zielonej Górze.

Ruszyłam za nim, nie chcąc stracić jego sylwetki z oczu. Sama nie wiedziałam, gdzie dokładnie jest miejsce dla mojego teamu, ale oczywiste było, że gdzieś przy taśmie startowej. Zauważyłam w końcu Olę, która rozmawiała z jakimś mężczyzną, więc nic nie mówiąc oddaliłam się od Patryka. Kilka metrów od taśmy startowej siedział cały mój team, więc podeszłam do nich. Najgorzej zdecydowanie wyglądała Zuzia, ale wcale mnie to nie zdziwiło. W końcu to ona prawie umarła na kanapie.

- Cześć - rzuciłam i usiadłam obok nich. Żadna nie byłą nawet ubrana w swój kombinezon, pewnie dlatego, że nawet nie miały do tego siły. - Jak tam? Żyjecie? - spróbowałam zacząć rozmowę.

- Jakoś leci... - mruknęła Lena, która opierała właśnie głowę na dłoni.

- Dziewczyny, szybko, zdjęcie - pisnęła Ola, która właśnie biegła w naszą stronę, a za nią szedł fotograf. Ustawiłyśmy się do zdjęcia, mimo, że byłyśmy jeszcze nieprzebrane.

Pan fotograf cyknął nam kilka fotek i cały zadowolony odszedł w stronę parku maszyn. Oczywiście, jak się spodziewałam, zaczęły się pytania o nikogo innego jak o Patryka.

- Dajcie spokój, nie, nie spałam z nim - powiedziałam ubiegając najwyraźniej pytania moich koleżanek, bo momentalnie zamilkły.

- Jeszcze - dodała Zuzia, uśmiechając się prowokacyjnie pod nosem. Miałam ochotę ją w tym momencie uderzyć, ale powstrzymałam się ze względu na to, że jestem obserwowana przez tysiące ludzi.

Westchnęłam i podziękowałam Bogu, że przyszedł czas na przebieranie i niezręczne pytania się skończą. Miałam wrażenie, że jestem podejrzana o jakiś zagorzały romans z Patrykiem. W ogóle, wszyscy interesowali się moim życiem, a Piotrek nigdy wcześniej nie pisał tak często jak teraz. Czy moje życie było aż tak ciekawe, że każdy się nim interesuje?

🥀

🥀 𝐼𝑛𝑐𝑟𝑒𝑎𝑠𝑒 ~ Patryk Dudek 🥀 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz