44 - Diamenty 🥀

286 13 25
                                    


🥀

Otworzyłam oczy, a nad sobą ujrzałam zatroskaną twarz Zuzi, która zasłaniała usta ręką. Po bardzo niewygodnym podłożu pod moimi plecami zrozumiałam, że znajduję się na ławce w szatni. Pod głowę miałam podłożoną zwiniętą bluzę, która robiła mi za poduszkę. Zmierzyłam zdezorientowanym wzrokiem całe pomieszczenie - ciemnowłosa stała nade mną, a jej brązowe włosy niemal dotykały mojej klatki piersiowej. Na równoległej do mnie ławce siedział Patryk, przebrany w swój codzienny strój, więc wywnioskowałam, że musi być już po meczu. Na głowie miał czapkę z daszkiem, za to na nosie okulary przeciwsłoneczne, oczywiście z zielonym logo. Kilka metrów dalej od niego, bardziej w rogu pomieszczenia, siedział Piotrek, który swoim wyrazem twarzy odrzucał wręcz od siebie - był zimny i surowy, jakby miał zaraz wymordować wszystkie zgromadzone tutaj osoby. Przy drzwiach od pomieszczenia stała Ola, która żywo rozmawiała o czymś z lekarzem. Blondynka mocno gestykulowała rękoma i miała zdenerwowany wyraz twarzy, a co jakiś czas wskazywała na mnie. Mężczyzna obok niej uspokajał ją delikatnymi ruchami dłoni i kiwaniem głową, a jego twarz była pełna spokoju i opanowania. Gdy Gawrońska w końcu mu odpuściła, uspokajając się trochę, on wyszedł z pomieszczenia, za to ona zaczęła kierować się w moją stronę. Otwarłam nieco szerzej oczy, po czym podniosłam się z pozycji leżącej do siedzącej, dając wszystkim znak, że powracam do żywych. Zuzia wstrzymała oddech, za to Patryk wypuścił głośno powietrze, oddychając z ulgą. Nawet w oczach Piotrka na moment ujrzałam jakiś błysk, spowodowany tym, że końcu się obudziłam. Nie pamiętałam dokładnie, co się stało, tylko moment tańca i później była już ciemność i pustka.

— Kto wygrał? — zapytałam na głos. Ola uderzyła się ręką w czoło, a zielonogórzanin uśmiechnął się szeroko pod nosem. Najwyraźniej wiedział, że jest ze mną wszystko w porządku.

— Czy ty jesteś poważna? Straciłaś przytomność, a ty się pytasz, kto wygrał? Nie mam już siły na ciebie... — zaczęła Ola, która nadal nie ochłonęła po ostrej wymianie zdań z lekarzem.

— To oznacza, że wszystko jest z nią dobrze — wtrącił w jej wypowiedź Patryk, uspokajając ją gestem dłoni.

— A tak serio, kto wygrał? — ponowiłam pytanie, chcąc się dowiedzieć, jaki był wynik meczu, którego nie było mi dane obejrzeć do końca.

— My — mruknął Dudek. — Pięćdziesiąt dwa do trzydziestu ośmiu — zauważył z dumą.

— Żartujesz... — powiedziałam z niedowierzaniem. Ten wynik był absurdem. Jednym wielkim absurdem.

— Nie — uciął ostro Piotrek, a mój głos ugrzązł momentalnie w gardle. Przełknęłam głośno ślinę i od tamtego momentu pieniędzy nami zapadła głucha cisza. I ta naprawdę była niezręczna, nie taka jak ta, gdy jestem sama z Patrykiem.

Spojrzałam na Zuzię, która siedziała u mojego boku, trzymając rękę na moim ramieniu. Szatyn naprzeciw patrzył na mnie, to na Pawlickiego i próbował wybadać sytuację pomiędzy nami. Ja nie odważyłam się spojrzeć Piotrkowi w oczy.

— Lekarz nie stwierdził nic poważnego — zaczęła w końcu Ola, która chyba poczuła wewnętrzną chęć przerwania tego milczenia pomiędzy naszą piątką. — Według niego to omdlenie było spowodowane zbyt wysoką temperaturą i wysiłkiem fizycznym. To raczej nic poważnego, więc zostawił cię i kazał poczekać, aż się obudzisz. Nalegałam, żeby wziąć cię do szpitala, ale według niego to zupełnie niepotrzebne. Ah, ci lekarze sportowi! — dodała, unosząc ręce w górę.

— To dobrze — rzuciłam przed siebie, po czym utkwiłam wzrok w moich palcach. Poza wizytą u fryzjera muszę chyba zapisać się na paznokcie do jakiejś kosmetyczki.

Mogłabym poprosić, aby zostawili nas samych z Piotrkiem, ale cała moje pewność siebie i postanowienia o przeproszeniu go uleciały w jednym momencie. Nie miałam odwagi nawet na niego spojrzeć, za to on lustrował mnie wzrokiem, bo czułam to.

Byłam śmiałą kobietą, ale w tamtym pomieszczeniu, w tejże chwili byłam niczym szara myszka, bojąca się każdego, kto przechodzi obok niej. Skakałam wzrokiem po podłodze, po moich butach, kolanach, nogach Zuzi i Patryka. Nie było mowy o tym, żebym podniosła wzrok bo stres i poczucie winy zjadły mnie od środka tak bardzo, jak nigdy dotąd. Tak bardzo krępujące napięcie, rosnące z każdą chwilą w tej przestrzeni, postanowił przerwać mój współlokator, wstając z miejsca i odchrząkając znacząco. Dał mi znać, że w tej chwili zabiera mnie do domu i nie mam prawa w ogóle zaprzeczyć.

Ja również zmieniłam swoją pozycję na stojąca, a Zuza podtrzymała mnie przez chwilę, jakby bojąc się, że upadnę. Wyciągnęłam torbę z szafki i udałam się do wyjścia, a razem ze mną w tę samą stronę podążyły moje przyjaciółki. W szatni pozostał tylko Piotrek, który raczej nie miał zamiaru się z niej ruszać w najbliższym czasie. Dziewczyny wyprzedziły Patryka o kilka metrów, a ja zatrzymałam się na moment, patrząc w sam środek zamkniętych drzwi.

— Jak chcesz, to idź z nim porozmawiaj — powiedział, próbując dodać mi otuchy. — Poczekam.

Pokiwałam energicznie głową dając znak, że nie chcę. W tej chwili zrozumiałam, że to jeszcze nie czas, iż los każe nam cierpieć jeszcze przez jakiś czas. Nie wiem, jak długi, ale nie miałam siły na tę rozmowę i szczerość, którą ona będzie przepełniona. Nie byłam gotowa na łzy, które polałyby się podczas tej wymiany zdań i nie przyszykowałam się na najgorszy scenariusz, który mógłby się wydarzyć - na definitywny koniec naszej przyjaźni. Zacisnęłam mocniej powieki, próbując powstrzymać się od płaczu, po czym podążyłam za Patrykiem, który dał mi znak, że będzie mnie prowadził.

Po jakimś czasie znaleźliśmy się w samochodzie, a ja trzęsłam się jeszcze bardziej. Łzy leciały mi już niekontrolowanie po policzkach i zostawiały czarne ślady, bo mój tusz do rzęs - co prawda wodoodporny - nie był w stanie wytrzymać aż tylu słonych kropel, które niczym diamenty wydostawały się z moich przekrwionych i wilgotnych oczu.

Patryk odpalił auto i zaczęliśmy jechać do domu. Co jakiś czas spoglądał na mnie naprawdę zmartwionym wzrokiem i zaczęłam mieć dziwne przeczucie co do tego, że jednak przejmuję się moim samopoczuciem. Ja nie wstydziłam się już przy nim płakać, bo widział mnie już płaczącą, a poza tym wiedział, co działo się w moim życiu i domyślał się, że to bliskie spotkanie wywarło na mnie duży wpływ i przypływ różnych emocji. W moim wnętrzu była mieszanka radości - bo w końcu mogłam go zobaczyć na żywo - smutku i żałości - gdyż to spotkanie złamało moje serce jeszcze bardziej niż ta rozmowa telefoniczna - złości i zdenerwowania - Piotrek zdenerwował mnie wtedy, jak i dziś - więc sama już nie wiedziałam, czym tak w zasadzie się kierowałam w tamtym momencie i jakie uczucie było tym wiodącym. Z jednej strony moje nozdrza gwałtownie się rozszerzały, a ręce same z siebie zaciskały się w pieści, z drugiej zaś - mokre policzki i zakrwawiona od zbytniego gryzienia warga, mówiły same za siebie. Byłam tak cholernie rozbita, że miałam ochotę krzyczeć na cały głos i przeklinać cały świat, rzucając na każdego z osobna klątwy. Chciałam sobie strzelić w głowę za to, że nie pomyślałam wtedy, co mówię i słowa same wypływały z moich ust. Nie powinnam tego powiedzieć i liczyłam się z tym, ale on też powinien się opanować i nie wyrzucać mi nieszczerości. Cholerny Pawlicki!

🥀

Hej, hej, hej! Co tam u was?
Okej, ogłoszenia parafialne:
1) wstawiam Maćka i Patryka, na razie tylko te dwie książki, gdyż mam do ogarnięcia drugą część Maćka jeszcze, a nawet jej nie zaczęłam, bo lecę sobie powoli z resztą książek do przodu (Przemek, Piotrek, Bartek). Skończę wstawiać te dwie i potem wy zdecydujecie, jakie mają być następne!
2) napiszcie mi tutaj, o której godzinie najlepiej wstawiać rozdziały, jak wam to najbardziej pasuje.
3) mogę być tutaj mniej aktywna, bo od poniedziałku wracam do piekła zwanego szkołą i tam nie mogę już używać telefonu, so... trochę szkoda, bo zawsze pisałam rozdziały na zdalnych i potrafiłam napisać 5 rozdziałów dziennie, a teraz pisze max 3. Staram się napisać każdego dnia do każdej książki po jednym, ale jakoś trudno mi to ostatnimi czasy wychodzi, ale spokojnie, ja was nie zostawię i dokończę wszystkie książki, których pisania się podjęłam.
4) z ciekawości zapytanie, która z moich bohaterek jest waszą ulubioną? Moja to zdecydowanie Roksana!
Buzi!

🥀 𝐼𝑛𝑐𝑟𝑒𝑎𝑠𝑒 ~ Patryk Dudek 🥀 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz