56 - Przyszedł czas na naprawdę szczerą rozmowę 🥀

258 16 6
                                    

🥀

Dużo myślałam o nas, przez całą drogę powrotną i następne dni, które dłużyły się niesamowicie długo. Oczekiwanie na najważniejsze wydarzenia każdego sezonu żużlowego jest tak okropne, że ma się ochotę rzucić w ten sport i iść w cholerę, zapominając o tym wszystkim. Tylko o tych motocyklach nie da się zapomnieć - nie da się zapomnieć zapachu metanolu, kurzu, wypełniającego cały stadion, ryku silników i smaku żużla w ustach.

Te dwa tematy - Patryk i końcówka sezonu - przewijały się w mojej głowie tak często, że nie miałam czasu na myślenie o czymkolwiek innym. Analizowałam każdy fakt, który zapadł mi w pamięci. Moja wyprowadzka do Leszna kolidowała jednoznacznie z końcem meczy, a one miały się odbyć już w przyszły weekend - mecze, które miały być w tym tygodniu zostały odwołane, ze względu na niekorzystne warunki pogodowe. To było jednoznaczne z tym, że najem się niesamowicie dużo stresu, bo finał i dwumecz o brąz obędą się w przeciągu trzech dni. Zapowiedziałam Patrykowi, że nie ma mowy, bym nie jechała z nim do Wrocławia, gdzie zielonogórska drużyna miała walczyć o brązowy medal.

Regularnie rozmawiałam z Julką i Piotrkiem, którzy namawiali mnie tylko do jednego - by powiedzieć Patrykowi, co naprawdę do niego czuję, ale ja protestowałam. Nie chciałam mu o tym powiedzieć, bo skoro wygodnie było mu w takim trybie życia, jaki prowadził, to raczej nie będzie w stanie odwzajemnić tego uczucia. Dodatkowo bałam się, że nasza relacja się popsuje, a przez ten ostatni tydzień pragnęłam, by było tak samo idealnie jak wcześniej. Chciałam, by ten koniec wszystkiego był cudowny, żebym mogła spędzić nim czas tak dobrze, jak dotychczas i żeby nic pomiędzy nami się nie popsuło. Modliłam się gdzieś w duchu, byśmy o nic się nie pokłócili, chociaż nie było pomiędzy nami żadnej sprzeczki nigdy wcześniej. Nie licząc kłótni, które prowadziliśmy pół żartem, pół serio. Dogadywaliśmy się świetnie, bo zgadzaliśmy się w wielu kwestiach i dobrze spędzało nam się czas razem ze sobą. Nigdy nie było krępującej i niezręcznej ciszy, potrafiliśmy jeść śniadanie nie odzywając się do siebie, ale tak było nam dobrze. Każdego dnia wynajdowaliśmy nowe zajęcia, chodziliśmy na spacery, a ja uwielbiałam jeździć z nim na wszystkie treningi, gdzie mogłam oglądać go na torze i słyszeć mój ulubiony dźwięk. Nadal byłam z jego tatą w stosunku zimnych spojrzeń, bo chyba nadal był uprzedzony co do mojej sylwetki i nie wiedział, skąd w zasadzie się wzięłam w życiu jego syna. Podejrzewam, że mój tata byłby zachwycony tym, że przyjaźnię się z Patrykiem, bo według niego to był żużlowiec na miarę złota. Zachwycał się jego jazdą i dopiero jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że nawijał o nim dzień w dzień, gdy jeszcze mieszkałam w moim rodzinnym domu.

Była sobota, ale dla mnie wcale nie zaczynał się weekend. Kroczyłam chodnikiem w stronę ulicy akademickiej, bo dziś miał się odbyć mój pierwszy trening przed piątkowym spotkaniem w Zielonej Górze. Mieliśmy odjechać naprawdę ważny mecz z Wrocławiem, bo w końcu walczyliśmy o drugiego Drużynowego Wicemistrza Polski.

Październik przyszedł do Zielonej Góry wraz z ogromnymi opadami deszczu, a powietrze zrobiło się chłodniejsze i bardziej przeszywające niż to wrześniowe. Skończyła się złota, polska jesień, którą przez ostatni miesiąc mogłam obserwować. Liście spadły już z drzew zupełnie, pozostawiając ogołocone gałęzie, które po zmroku stawały się wręcz przerażajace. Ziemia stała się wilgotna i można było zapomnieć o chodzeniu w krótkim rękawie, czy odkrytych kostkach. Ja byłam ciepłolubna i nie lubiłam zimna, więc ubierałam się w jeszcze więcej warstw niż inni ludzie.

Zaszłam w końcu pod studio i poczułam tak błogą rozkosz, gdy znalazłam się w ciepłym wnętrzu. Jeszcze kilka tygodni temu dziękowałam za to, że było tutaj niesamowicie chłodno, a klimatyzatory chodziły na wysokich obrotach, a dziś byłam wdzięczna za to, iż w pomieszczeniu recepcji było nagrzane i nie musiałam zakrywać się grubą kurtką, którą wzięłam ze sobą, na wszelki wypadek.

Wbiegłam szybko po schodach, nie czując takiego zmęczenia jak kilkanaście dni temu, bo zaczęłam regularnie robić treningi, więc moja kondycja się poprawiła. Pchnęłam drzwi do przodu i znalazłam się w naszym studiu, gdzie wszystkie dziewczyny siedziały już na krzesłach pod ścianą, najwyraźniej czekając na mnie. Uśmiechnęłam się do wszystkich, a Zuzia przytuliła mnie ja przywitanie.

Odłożyłam torbę na podłogę i zaczęłam zawiązywać włosy w wysoką kitkę. Gdy zaczesywałam je do góry, podeszła do mnie Karolina, trzymając w dłoniach okulary przeciwsłoneczne. Myślałam, że ja je zgubiłam, więc szybko przeniosłam wzrok w głąb mojej torby. Nie, to nie były moje, ale musiały być Patryka. Umieściła je wśród moich ubrań, a ja spojrzałam na nią przerażonym wzrokiem.

— Oddasz Patrykowi? — zapytała, jak gdyby nigdy nic. — Zostawił u mnie ostatnio — wzięłam głęboki oddech i zmarszczyłam brwi. Co Patryk robił u Karoliny?

— Jasne — powiedziałam, próbując opanować mój drżący głos. Uśmiechnęłam się do niej, choć moje kąciki ust chciały pójść w zupełnie inny kierunek.

Odeszła, a ja jeszcze raz spojrzałam na okulary. Musiały być jego, bo nikt inny nie nosił takiego wzoru jak on. Przeraziłam się, ale starałam tego nie pokazać i zabrałam się za rozciąganie.

Przez cały trening nie miałam siły, by się na czymkolwiek skupić. Cały czas myślałam o tych cholernych okularach, które mi oddała. Co on robił u niej w domu? Nie broniłam mu kontaktu z innymi dziewczynami i chociaż byłam o nie chorobliwie zazdrosna, nie mogłam tego okazywać. Mógł się z nią spotkać, ale dlaczego u niej w mieszkaniu? I dlaczego ona nawet nie zamieniła z nim słowa na żadnym meczu, a teraz nagle oddaje mi jego własność? Nie mogłam zapamiętać kroków, co chwila się myliłam i myślałam, że za chwilę się przewrócę, bo nogi mi się poplątają. Dziękowałam Bogu, gdy Ola zarządziła koniec tych męczarni, jednak moje rozkojarzenie nie uszło jej uwadze. Kazała mi zostać chwilę po szkoleniu, żeby porozmawiać ze mną sam na sam.

Gdy wszystkie dziewczyny opuściły pomieszczenie, zostałam sama z Olką, która zakluczyła drzwi i podeszła do mnie, siadając obok. Ręce opadały mi wzdłuż ciała, definiując moją bezradność i troskę.

— Co się stało? — zapytała ostrożnie, a ja wyczułam w jej głosie nutkę niepewności.

— Jestem chorobliwie zazdrosna o Patryka, choć on o tym nie wie — mruknęłam. Postawiłam na szczerość, bo ukrywanie moich emocji przed kimś zupełnie mi nie wychodziło.

— Kochasz go? — pokiwałam twierdząco głową, bo i tak by się domyśliła.

— Karolina oddała mi dzisiaj to — podałam jej okulary, które były powodem mojej dzisiejszej dekoncentracji. Spojrzała na mnie najpierw zdziwionym wzrokiem, a później przeniosła go na przedmiot w swoich dłoniach. Przeskanowała go dokładnie, dopiero po chwili rozumiejąc, że musiały być jego.

— Słuchaj — zaczęła poważnym tonem, prostując się w jednym momencie. — Karolina kiedyś była z Patrykiem — moje oczy omal nie wyszły z orbit, gdy to usłyszałam. — Znaczy wiesz, niby ze sobą byli, ale spotykali się tylko w jednym celu, sama doskonale wiesz, w jakim. Potem ostro się pożarli, Karolina domagała się czegoś więcej, a Patryk nawet nie miał zamiaru wchodzić w prawdziwy związek. Wątpię w to, żeby się spotykali ze sobą, choć wiem, że Karolina chciałaby bardzo. Może zauważyła, że dogadujecie się bardzo dobrze i postanowiła was skłócić — wzięłam głęboki oddech i oparłam czoło na dłoni, próbując dokładnie pojąć sens tej wypowiedzi. — Najlepiej z nim porozmawiaj — dodała po chwili.

— To chyba będzie najlepszy sposób — rzuciłam, momentalnie zrywając się z krzesła i podnosząc w górę. Chwyciłam za torbę, wrzuciłam do niej okulary i otworzywszy drzwi, popędziłam na dół.

Nie zwracałam uwagi na nic, gdy szybkim krokiem kierowałam się w stronę domu. Przyszedł czas na naprawdę szczerą rozmowę.

🥀

Buenos dias, moi drodzy! Nie umiem tego języka nie wnikajcie XD

Patryk w memoriale czwarty, wielka szkoda, ale cóż... jak tam wasze nastawienie przed nadchodzącymi meczami ligowymi? Ja oczywiście na mecz z Grudziądzem się wybieram, chociaż emocji zbyt wielkich nie będzie, raczej. Czekam na pojedynek braci, bo błagam, kto ich nie lubi? Ja uwielbiam jak Holdery (jak to ja na nich mówię) jadą w dwóch osobnych drużynach (w tym roku nie jeżdżą No cóż XD) albo Laguty XD a Pawliccy to już w ogóle 😎😎 trzymajcie się kochani, miłego wieczoru/dnia/nocy!

🥀 𝐼𝑛𝑐𝑟𝑒𝑎𝑠𝑒 ~ Patryk Dudek 🥀 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz