39 - Podprowadzające z Zielonej Góry 🥀

282 12 2
                                    


🥀

Sobota minęła spokojnie, tak samo jak niedzielny poranek i o dziwo nie spóźniliśmy na stadion. Patryk właśnie szykował się do pierwszego wyjazdu na tor, a ja zagryzałam wargę, gdy Sparta miała dwupunktowe prowadzenie. Owszem, Wrocław był naprawdę mocnym przeciwnikiem, ale gdzieś w moim sercu tliła się nadzieja, że uda nam się wygrać. W końcu, dwa punkty to wcale nie jest jakoś super dużo. Tymi słowami się pocieszałam i z tą myślą wyszłam pod taśmę, niosąc w rękach niebieski parasol - dziś było pochmurno, więc z tego względu Ola zdecydowała się na ten rekwizyt. Choć raczej nie zanosiło się na deszcz, to chmury na niedalekim niebie były ciemne i aż straszyły swoim wyglądem.

Uśmiechnęłam się promiennie, stając przed Michaelem, który jechał w niebieskim kasku. W duchu się przeżegnałam, żeby dzisiejszy mecz należał do tych udanych w wykonaniu Patryka. W trzecim biegu przywoził dwójkę, za plecami Woffindena. Poklaskałam w dłonie razem z resztą kibiców, po czym zerwałam się na równe nogi, by znów wyjść zza bandy. Oczy wielu ludzi były skierowane na mnie, a gdy pomyślałam sobie o tym trudnym układzie, który miałyśmy prezentować przed biegami nominowanymi, to aż mnie skręcało w żołądku. Wczorajszego dnia prawie cały czas siedziałam w studiu i wróciłam do domu tak padnięta, że chciałam iść tylko i wyłącznie spać, ale oczywiście nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok co najmniej dwie godziny, a później i tak musiałam wyjść na świeże powietrze. Stałam więc przy otwartym oknie przez kilkanaście minut, gapiąc się na światełka na horyzoncie.

Mecz posuwał się do przodu z prędkością światła i było coraz bliżej biegów nominowanych, a to było jednoznaczne z naszym układem - był tak cholernie trudny i zastanawiałam się, czy Ola nie chciała się pokazać komuś z Wrocławia z jak najlepszej strony. Komuś, to znaczy Maćkowi, bo komu by innemu? Co one wszystkie w nim widziały? Tego nie pojmowałam i raczej nigdy nie pojmę. No dobra, był przystojny, tak samo jak Pawliccy, ale czy to oznacza, że trzeba za nimi latać w tę i z powrotem? Niektóre fanki były naprawdę natrętne - potrafiły wypisywać do Piotrka, aż w końcu ja musiałam je spławiać, podając się za jego dziewczynę. Ale teraz, nawet tych fanek mi brakowało.

W trakcie trzynastego wyścigu zeszłyśmy na murawę, po czym każda z nas chwyciła za parę złotych pomponów - z identycznymi tańczyłam w Lesznie, ale nigdy nie odtwarzałam tak trudnej choreografii, jak ta. Do tej pory Patryk punktował dobrze, z wyjątkiem właśnie tego biegu, który zakończył na czwartej pozycji. Po przekroczeniu linii mety skręcili z powrotem do parku maszyn, a ja poczułam, jak serce zaczyna bić mi coraz mocniej.

— Przed państwem przepiękne podprowadzające z Zielonej Góry! — krzyknął komentator, a moje nogi zdrętwiały. Zacisnęłam mocno powieki i w tym stanie czekałam na muzykę. Nastała chwila ciszy, a wszystkie spojrzenia były skierowane w naszą stronę, a ludzie wyczekiwali, aż z głośników zacznie lecieć piosenka.

Nawet park maszyn wstrzymał oddech, bo zawodnicy siedzieli na motorach, wpatrzeni w nasze ciała, ubrane w czarne kombinezony. Mechanicy stali oparci o bandę, a dziennikarze razem z aparatami biegali wokół nas i robili zdjęcia. Otwarłam szeroko oczy, a trybuny zlały mi się w zielono - żółtą plamę, a w głowie pojawił się niesamowity mętlik. Zakłopotanie i wątpliwości zawładnęły moim umysłem, a warga została opanowana przez lekkie dreszcze.

Wszystko uleciało z mojego ciała w momencie, gdy Poker Face zaczęło dobiegać do moich uszu. Lubiłam tę piosenkę, ale po tym układzie i próbach już mi się przejadła i niemal nią wymiotowałam.

Wygięłam się w łuk, po czym zjechałam na ziemię, kucając w subtelny sposób. Później upadłam na trawę, przekręcając się na bok, a następnie szybko wstałam na nogi, tym razem lekko pochylona do przodu. Wstęp piosenki się skończył i przyszedł czas na rozkręcenie akcji - teraz nie czułam zupełnie strachu, ale radość, na zmianę z motywacją. Nie było już stresu, zdenerwowania i wątpliwości. Każdy mój krok był zdecydowany i każda gwiazda, czy przewrót w przód był pewnym posunięciem. Na sam koniec chwyciłyśmy za błyszczące pompony i zakończyłyśmy cały układ, wyrzucając je w górę, po czym część dziewczyn wykonało akrobację, posuwając się w przód, a my z Zuzią rozłożyłyśmy nogi i wylądowałyśmy w pozycji szpagatu damskiego.

Oddychałam ciężko, a moja klatka z trudem unosiła się w górę, gdy muzyka przestała lecieć. Wsłuchana byłam w krzyk tłumu i owacje na stojąco, które słyszalne były chyba w całej Zielonej Górze. Z tego, czego później się dowiedziałam, byłyśmy nawet pokazane w telewizji. Mężczyźni gwizdali, kobiety biły szczere brawa, a na nogach stał nawet cały sektor gości. Byłam cholernie dumna, bo pierwszy raz dokonałyśmy czegoś takiego - po raz pierwszy poczułam, że to co tutaj się wydarzyło, zapadnie kibicom w pamięć na długo. Na dodatek w parku maszyn żużlowcy też unosiło ręce w górę, uderzając nimi o siebie w geście uznania. Gdyby rozdawano nagrody za występ sezonu, bez wątpienia ten układ byłby na pierwszym miejscu. Starałam się tak samo, jak reszta całego teamu i choć z początku byłyśmy negatywnie co do tego nastawione, to teraz, w tym miejscu, dziękowałam Oli za to, że wybrała akurat tę choreografię. Nigdy nie przeżyłam takiego czegoś w mojej pracy - ani razu nie czułam takiej satysfakcji z tego, co zaprezentowałam publiczności. Tutaj, w tym miejscu dosłownie dopełniło się moje przeznaczenie i ten moment był dosłownie kwintesencją mojego zawodu i jakichkolwiek prób, starań i wysiłków w nim podjętych.

Wstałam z trudem na nogi, czując, jak włosy przyklejają mi się do szyi i twarzy - byłam dosłownie przemoczona, a krople potu spływały po moim czole. Kombinezon był z niesamowicie ciężkiego materiału, który przylegał do ciała i nie przepuszczał w ogóle powietrza, przez co było mi w nim podwójnie gorąco i niewygodnie. W tamtym momencie o tym nie myślałam, bo zadowolenie wzięło nade mną górę.

Z czerwoną i spoconą twarzą ruszyłam z powrotem pod taśmę, odprowadzana przez gwizdy i ciagle brawa, chociaż już mniej nasilone. Podeszłam do mojego parasola i chwyciłam go w dłonie, z szerokim uśmiechem podchodząc pod linię startu - stanęłam przed zawodnikiem w niebieskim kasku, pod którym krył się kapitan Falubazu. Piotrek Protasiewicz zaliczył dzisiaj słaby występ, przed biegiem czternastym miał tylko sześć punktów w czterech startach. Pomachałam parasolem w kilka stron, po czym zwartym szeregiem z dziewczynami schowałyśmy się za bandę, umożliwiając żużlowcom start.

Zawsze pełniłam funkcję tak zwanej pod - taśmowej, a razem ze mną zawsze szła Sonia, Zuzia i Karolina. Plakietkę z numerem biegu wynosiła Ola, a wielki baner z reklamą jednego z głównych sponsorów, za każdym razem trzymała Daria z Leną i zazwyczaj w tym ustawieniu nic się nie zmieniało. Z początku bałam się dołączać do tego grona, ale teraz czułam się tak, jakbym należała do niego od początku mojej kariery w tym zawodzie.

Mecz zakończył się ośmiopunktową przewagą Wrocławian, a Patryk przywiózł w ostatnim biegu trójkę, razem z Martinem za sobą. Nadal byłam oczarowana obcokrajowcem, który był moim zdaniem najbardziej uroczym i cudownym człowiekiem na świecie, ze słodkim akcentem, którego mogłabym słuchać godzinami.

Wracałam z Patrykiem do domu i dziękowałam Bogu za to, że nie postanowił się dzisiaj napić. Westchnęłam, opierając głowę o zagłówek fotela i przymknęłam oczy.

— Fajnie wam to wyszło — powiedział, skręcając w ostatnią prostą do naszego domu.

— Dziękuję — odpowiedziałam, uśmiechając się jeszcze szerzej. Sama byłam dumna z tego występu i naprawdę poprawił mi dzień. A może i miesiąc.

🥀

Miało nie być dzisiaj rozdziału, ale ze względu na cudowną nowinę, jaką było zwycięstwo Patryka w Pardubicach, to po prostu nie mogłam nie wstawić <3! Jeju, dzisiejszy dzień mnie utwierdził jeszcze bardziej w przekonaniu, że go kocham (znaczy wiecie, bardziej kocham Emila, ale Patryk jest 2w1 bo kocham go i z wyglądu i tak ogólnie). Jak zobaczyłam jego i te jego włoski jak stał na tym podium to się rozpłynęłam dosłownie 😍. A wczoraj po meczu w Grudziądzu sobie uświadomiłam jak bardzo kocham Emila i jak bardzo cieszy mnie każdy punkt w jego wykonaniu 🇷🇺. Trzymajcie kciuki za jutro, buziaczki! 

Pov: zrobiłaś tak dużo screenów z udziałem Patryka, że aż nie ogarniasz sytuacji xd

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pov: zrobiłaś tak dużo screenów z udziałem Patryka, że aż nie ogarniasz sytuacji xd

🥀 𝐼𝑛𝑐𝑟𝑒𝑎𝑠𝑒 ~ Patryk Dudek 🥀 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz