38 - Ale jest Patrykiem - ja pierdolę - Dudkiem 🥀

279 15 9
                                    


🥀

Minęły następne dwa dni, a ja zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że część mnie lekko umarła. Nie dostałam żadnej wiadomości od niego, nie wspominając już o połączeniu. Były chwile, w których mogłam siedzieć kilkadziesiąt minut nad wyświetlaczem telefonu, gapiąc się na jego profil w mediach społecznościowych. Wydawało mi się, że w nim też coś musiało pęknąć, bo nie udzielał się już w internecie tak jak wcześniej. Lub po prostu sobie tak wmawiałam. Później zobaczę, co z tym zrobię, bo na razie minęło zbyt mało czasu, żebym w ogóle mogła pogodzić się z tym, że jego już nie ma i raczej nie będzie w moim życiu.

Szykowałam się właśnie na moje spotkanie z Zuzą - w końcu będziemy mieć czas, by trochę poplotkować i zająć się sobą nawzajem. Patrykowi powiedziałam, że zajmujemy salon i z początku prychał, i wcale mu się to nie podobało, ale później odpuścił i stwierdził, że zamknie się u siebie. Nie tylko on ma prawo zapraszać sobie gości do domu, ja też mogę, skoro dokładam się do rachunków.

Ubrałam się w sportową spódniczkę, w kolorze szarym z czarną gumką u góry. Do tego założyłam czarną bluzkę ze złotymi inicjałami PP - idealnie wpasowała mi się do stylizacji i nie dbałam o to, z czyjego sklepu była.

Nie miałam ochoty spotykać się z Zuzią, ale nie wypadało teraz tego odwoływać i wystawiać ją do wiatru. Zamówiłam na osiemnastą makaron z chińskiej restauracji, a także uprzedziłam dziewczynę, że będziemy oglądać dzisiejszy mecz. Nie odpuszczę go za żadne skarby, bo miał jechać Piotrek i przede wszystkim Emil.

Ciesielska spóźniła się o siedem minut, ale tylko przewróciłam oczami, gdy zaczęła mnie za to przepraszać. Zaprosiłam ją do salonu, po czym usiadłam obok niej na kanapie. Z początku zachowywała się dziwnie, a ja domyślałam się, dlaczego - też z początku czułam się tutaj nieswojo.

— Jest w sypialni — powiedziałam, a jej spanikowany wzrok spoczął na mojej twarzy. Rozejrzała się jeszcze raz dookoła, po czym odetchnęła z ulgą.

— Nie, nie o to mi chodzi — mruknęła, chwytając za czerwoną truskawkę, po czym zamoczyła ją w czekoladzie. Spojrzałam na nią tylko wzrokiem mówiącym jasne i sama zaczęłam jeść owoce, maczając je w brązowym płynie. — A tak szczerze, to jak ci się z nim mieszka?

— Jak to, jak? Normalnie. Nie wchodzimy sobie w drogę i nie utrudniamy życia — odpowiedziałam i zaczęłam klikać kolorowe przyciski na pilocie, w celu znalezienia odpowiedniego kanału. Załapałam się idealnie na moment, w którym Emil sunął po dwójeczkę do mety. — Gdzie to jedzenie? — dodałam, spoglądając na zegarek. Spóźniali się już o trzynaście minut.

Jak na zawołanie - zobaczyłam przez okno, jak pod dom podjeżdża małe autko, które mogłoby się dosłownie utopić w toyocie Patryka. Z pojazdu wyszedł wysoki mężczyzna, który niósł w rękach dwie plastikowe siatki, a w nich naszą dzisiejszą kolację. Nie byłam samolubna i zamówiłam też Patrykowi, choć zapewne się tego nie spodziewał.

Podeszłam do drzwi, po czym odebrałam jedzenie od dostawcy i zapłaciłam odpowiednią sumę. Zaniosłam wszystko do kuchni i zaczęłam przekładać na jasnoszare talerze, ze złotą obwódką. Na koniec dodałam tylko starty ser i mogłam udawać, że sama to ugotowałam, tylko i tak wszyscy wiedzieli, jaka jest prawda.

— Patryk! — krzyknęłam na całe gardło, aby mnie usłyszał. Zuzia aż wzdrygnęła się na mój głos i odwróciła się w moją stronę, a ja przez wejście do kuchni byłam w stanie zobaczyć, że jest przerażona.

Po chwili słyszałam, jak wychodzi z pokoju i kieruje się w stronę kuchni, rzucając w stronę siedzącej w salonie kobiety tylko cześć. Ciemnowłosej głos utknął w gardle, bo nie była w stanie nic powiedzieć i tylko rozszerzyła oczy. Chyba dopiero teraz naprawdę uwierzyła w to, że mieszkam z nim w jednym domu.

— Masz, makaron — powiedziałam, podając mu talerz z gotowym jedzeniem. Zmarszczył brwi i spojrzał powoli na talerz, a później na mnie.

— Sama to ugotowałaś? — zapytał, a ja parsknęłam śmiechem, patrząc na niego jak na wariata. Dopiero po chwili zauważył puste pudełka i pokiwał zrezygnowany głową, zagryzając wargę.

Chwycił za widelec, a później odszedł w swoją stronę, zostawiajac mnie samą z Zuzią, która leżała niemalże wciśnięta w kanapę. Podałam jej kolację, która chwyciła drżącą ręką.

— Nadal nie wierzę, że ty z nim mieszkasz — powiedziała, nawijąjący spaghetti na widelec, po czym włożyła go do ust.

— To nic specjalnego. On jest zwykłym człowiekiem — zauważyłam, marszcząc brwi, gdy Łaguta wyprzedził Piotrka i Lidseya. Machnęłam ręką, bo i tak mieliśmy przewagę.

— Ale jest Patrykiem - ja pierdolę - Dudkiem —powiedziała, akcentując wyraźnie jego nazwisko. Westchnęłam, kręcąc z niedowierzaniem głową.

Chciałam się przy niej zachowywać normalnie, bo nie ufałam jej na tyle, by rozmawiać o Pawlickim. Modliłam się, by nie zauważyła, że coś jest nie tak i żeby moje umiejętności aktorskie mnie nie zawiodły. Zdążyłam już trochę ochłonąć po wtorku i po tej rozmowie, ale nadal było mi cholernie smutno i tęskniłam za nim okropnie. Wzięłam głęboki oddech i wyciągnęłam butelkę wina z barku obok kanapy. Zawsze był pełny i nigdy nie widziałam, żeby Patryk coś z niego wyciągał.

Nalałam czerwonego płynu do kieliszków, po czym niemalże wypiłam go całego na raz.

Reszta wieczoru minęła nam naprawdę miło i sympatycznie. Otworzyłyśmy się przed sobą jeszcze bardziej, niż wcześniej i zauważyłyśmy, że mamy wiele tematów do rozmowy. Oczywiście, że nie była Julką, która niemal czytała mi w myślach, ale rozmawiało nam się bardzo dobrze. Można powiedzieć, że byłyśmy na dobrej drodze do zaprzyjaźnienia się i dla mnie był to powód do radości, bo naprawdę polubiłam te dziewczynę i jej charakter.

Prowadziła zdrowy tryb życia i nie było dnia, żeby nie wyszła biegać. Uwielbiała sport i zdecydowała się na ten zawód tylko dlatego, że szkoła tańca, w której miała pracować zbankrutowała. Była dwa lata młodsza ode mnie i nieco bardziej roztrzepana niż ja. Lubiła zwierzęta i w wolnych chwilach chodziła z bezdomnymi psami ze schronisk na spacery. Później mi się przyznała, że mieszka z czterema kotami, które znalazła w worku, przy drodze.
Ja nie byłam aż tak ciekawą osobą jak ona - zaliczałam się do tej zwyczajnej części społeczeństwa i moim jedynym zainteresowaniem był żużel.

Wyszła do domu kilkanaście minut po dwudziestej pierwszej, a ja zaproponowałam, że ją odwiozę. Odmówiła - choć nalegałam - zamówiła taksówkę, która zawiozła ją do mieszkania. Wróciłam do środka i zaczęłam sprzątać w salonie, zanosząc brudne naczynia i kieliszki do kuchni. Nie musiałam długo czekać, aż Patryk pojawił się w pomieszczeniu i runął na kanapę, oglądając drugi mecz dzisiejszego dnia.

Unia Leszno rozgromiła Grudziądz z przewagą trzydziestu punktów, przy czym Piotrek stracił tylko jeden w komplecie. Widziałam, że jest wkurzony i to spowodowało, że jechał niesamowicie agresywnie i odważnie. Szaleńczo porywał się na innych zawodników i skutecznie ich wyprzedzał, dowożąc w każdym biegu trójki, oprócz tego pierwszego. Czułam się w pewnym stopniu winna, dlatego, że to zapewne ja byłam prowodyrem jego zdenerwowania, ale z drugiej strony, skoro tak dobrze jechał, to chyba powinnam go częściej denerwować przed meczami.

Skończyłam sprzątać i usiadłam obok Patryka, z lampką wina w ręce. Tylko, że meczu nie było, bo tor w Częstochowie był nieprzygotowany, a to było równoznaczne z walkowerem ze strony Lwów. I w ten sposób Gorzów wygrał czterdzieści do zera, zdobywając te punkty zupełnie za nic.

— Co to ma być? — wycedziłam przez zęby, ściskając kieliszek w dłoni tak mocno, że mógłby pęknąć.

🥀

Cześć wam! Oglądam właśnie mecz i czekam na nominowane 😲🙈 boje się strasznie, ale wierze w mojego Emila!!! I cieszę się, że Piotrek dostał jakieś przebudzenie, wrócił nasz kapitan 🐂! Trzymajcie się i kciuki za Unię, bo w niedzielę to...

🥀 𝐼𝑛𝑐𝑟𝑒𝑎𝑠𝑒 ~ Patryk Dudek 🥀 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz