15 - Piotr Pawlicki uwielbiał miniówki 🥀

325 16 4
                                    


🥀

— Jesteś pewna, że to tutaj? — zapytał, gdy po kilkugodzinnej jeździe znaleźliśmy się pod wysokim budynkiem w centrum Wrocławia. Jego dół był zarezerwowany dla recepcji, a także klubu, który do tanich nie należał.

— Tak, przecież już tu byłam — mruknęłam. Wyciągnęłam walizkę z bagażnika, ciągnąc ją z trudem za sobą i weszłam przez duże, szklane drzwi do środka. Uśmiechnęłam się do pani za ladą, po czym podałam jej swoje nazwisko. — Nawrocka Roksana.

Poklikała szybko w swoją klawiaturę, po czym odjechała kawałek na obrotowym krześle. Wróciła z kartą od mojego pokoju, na której wygrawerowany został numer 19. Zaraz po mnie przy wysokim meblu znalazł się Patryk, który również otrzymał swoją kartę do sypialni. Podziękowaliśmy za pomoc portiera i weszliśmy do windy, jadąc na pierwsze piętro.

Szczerze, nienawidziłam podróżować windą. Bałam się, że już z niej nie wyjdę, a przy jej każdym starcie i zatrzymaniu głowa pulsowała mi z bólu i zbierało się na wymioty. Tak było i tym razem, ale na szczęście nasza podróż była krótka, za co w duchu podziękowałam Bogu. Metalowe płyty rozsunęły się, ukazując przestronny korytarz, wyłożony czarną wykładziną. Kurewsko elegancki i przestronny. Bardzo przestronny.

— Jaki masz numer? — zapytał nagle, gdy wyszliśmy z metalowego pudła.

— Dziewiętnaście — odpowiedziałam, pokazując mu swoją kartę. Uśmiechnął się lekko, po czym pokazał mi swoją, z napisem 20. Nawet we Wrocławiu musimy być blisko siebie.

Westchnęłam ciężko i przeniosłam wzrok na tabliczkę, która wskazywała kierunek naszych pokoi. Bez zastanowienia skręciłam w oznaczony korytarz.

— Roksana! — skamieniałam. Zdenerwowanie i radość zatoczyły fikołka w moim brzuchu. Te tygodnie bez niego to było dla mnie zbyt dużo.

— Piotrek! — wrzasnęłam, rzucając mu się na szyję. Objęłam go mocno za kark, na co on tylko zamknął mnie jeszcze szczelniej w swoich ramionach. Czułam jego zapach, który był najbardziej drażniącą, a zarazem najbardziej uzależniającą wonią - wiśnia i tytoń. Nie wiem, dlaczego akurat takich perfum używał, ale sam jego zapach powodował, że dziewczyny lgnęły do niego stadami. Bijące ciepło od jego klatki piersiowej i niespokojny oddech, spowodowany najwyraźniej dużym zaskoczeniem, ze względu na to, że mnie zobaczył. Poczułam się w tamtym momencie szczęśliwa i bezpieczna. Tak bardzo mi go brakowało...

Nie wiedziałam, ile tak staliśmy, aż w końcu przerwał nam czyiś głos. Bardzo dobrze znany mi głos. Kobiecy.

— Czasem mam wrażenie, że powinnam się o nich zrobić zazdrosna i zacząć się obawiać — uśmiechnęłam się ironicznie pod nosem i oderwałam od chłopaka, aby zaraz zostać mocno złapaną przez Julię.

Przez te kilka sekund zdążyła już złapać kontakt z Patrykiem, nie szczędząc sobie oczywiście paru słów na mój temat. Rozkwitała coraz bardziej, z dnia na dzień stając się jeszcze piękniejszą. Nie miałam pojęcia, czy to obecność w jej życiu Pawlickiego tak na nią działa, w każdym razie miałam wrażenie, że Julka była jeszcze ładniejsza i świeższa, wydawała się młodsza. Krótka, skórzana spódnica wyglądała na niej bardzo kusząco, doskonale wiedziałam, czyja to była sprawka. Piotr Pawlicki uwielbiał miniówki. Nawet Patryk nie omieszkał nie zmierzyć jej od góry do dołu wzrokiem.

— No witam panią Dudek — powiedziała, poruszając dwuznacznie brwiami. Omal nie zapadłam się pod ziemię, gdy mój przerażony i skrępowany wzrok spotkał się z rozbawionym wzrokiem Duzersa.

— Przestań, Pawlicka! — trzepnęłam ją w ramię, na co się zaśmiała.

— Mi to pasuje — dorzucił Piotrek, który podszedł do niej i objął ramieniem. Jak zdążyłam zauważyć, z Patrykiem przywitał się tylko nieszczerym i wymuszonym, męskim uściskiem dłoni.

🥀 𝐼𝑛𝑐𝑟𝑒𝑎𝑠𝑒 ~ Patryk Dudek 🥀 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz