34 - Przyjedź po Patryka 🥀

253 15 18
                                    


🥀

— Pawlicki, mógłbyś ją chociaż przeprosić! — krzyknęłam, gdy po kilku sygnałach po drugiej stronie usłyszałam głos młodszego Pawlickiego.

— O co ci w tym momencie chodzi? — jęknął, jakby faktycznie do niego nie docierało, o co mi chodzi.

— O Julkę! — powiedziałam, a mój ton głosu nadal był znacząco podniesiony. — Ona przez ciebie cierpi, głupku. Serce się jej kraja, jak cię gdziekolwiek widzi. Jak ma iść na mecz, to musi się do tego zmuszać. Walczy ze sobą, żeby się nie rozpłakać. Wiesz, jak ją to boli, a ty nawet nie raczysz jej powiedzieć zwykłego przepraszam? Jesteś największym debilem, jakiego poznałam, Piotrek. Ona jest zajebistą dziewczyną i nie próbuj mi wmawiać czegoś innego. Po co ją zdradziłeś, co?!

— To nie jest twoja sprawa — warknął, a ja w tle usłyszałam stłumiony huk. Najwyraźniej uderzył w coś pięścią.

— A właśnie, że moja! — prychnęłam, niemalże wychodząc z siebie. — Jesteście moimi przyjaciółmi i mam prawo wchodzić wam w życie!

— Aha, czyli ty możesz mi wybierać dziewczyny, ale ja już tobie chłopaków nie?! — odpowiedział tak głośno, że aż musiałam odsunąć nieco telefon od ucha.

— Ja nawet nie mam chłopaka i wiesz, że go nie potrzebuję! — powiedziałam, łącząc palec wskazujący z kciukiem i zaciskając je tak mocno, iż miałam wrażenie, że złamię sobie kości.

— Akurat! Skąd mam wiedzieć, co robisz z tym twoim Patrykiem po nocach?! — krzyknął, a ja omal nie padłam na zawał. Czy on właśnie mi wygarnął, że mogę mieć romans z Patrykiem? Jeszcze niedawno Dudek oskarżał mnie o to samo z Pawlickim.

W tamtym momencie role się odwróciły - mój głos ugrzązł w gardle, a oddech na chwilę zatrzymał się w obiegu. Już nie ja miałam do niego pretensje, ale on do mnie. Wyrzucił mi właśnie, że nie jestem wobec niego szczera, że nie mówię mu o wszystkim, co dzieje się w moim życiu. Owszem, były szczegóły, które pomijałam, ale gdybym spała chociaż raz z Patrykiem, to bym mu o tym powiedziała.

— Dobrze wiesz, że mówię ci o wszystkim! Jeśli masz mnie oskarżać o kłamstwo, to dziękuję bardzo za taką przyjaźń! — wrzasnęłam, zupełnie nie panując nad tym, co mówię. W tamtym momencie miałam mu za złe już nie to, jak potraktował Julkę, ale jak obchodził się ze mną. Byłam zupełną egoistką.

— To ja również dziękuję, skoro to ty masz mi wybierać dziewczyny! — znów podniósł swój ton głosu, a ja zacisnęłam ręce w pieści.

— Proszę bardzo, potrafię żyć bez ciebie! — krzyknęłam.

— Ja też umiem bez ciebie żyć! Nie potrzebuję cię, jestem dorosłym człowiekiem, a to ty zachowujesz się jak moja matka i kontrolujesz każdy mój krok! — zagryzłam wewnętrzną stronę policzka, omalże nie doprowadzając do krwawienia.

— Nie kontroluję cię! — podkreśliłam znaczenie tych trzech słów. — Wiesz co? Wypad z mojego życia i nie wracaj nigdy!

Po tych słowach się rozłączyłam, ale nie minęła minuta, a już ich pożałowałam. Przetarłam oczy ręką, po czym dotarło do mnie, co zrobiłam - zepsułam moją przyjaźń z Piotrkiem, która trwała już dobre kilka lat. Nigdy się tak nie pokłóciliśmy i nie wyrzuciliśmy sobie nieszczerości i wzajemnej kontroli. Kochałam go jak brata i był tak cholernie ważny, że zdałam sobie sprawę, że wcale nie będę umieć żyć bez niego. Zbyt wiele z nim przeżyłam, żeby teraz tak po prostu zaprzepaścić.

Zsunęłam się w dół, opadając ciężko na podłogę, podczas gdy łzy opuszczały już moje oczy, strumieniami cieknąć po moich policzkach. Zacisnęłam mocniej powieki i zagryzłam wargę tym razem tak mocno, że poczułam w ustach smak krwi.

— Piotruś wracaj, błagam... — powiedziałam drżącym głosem, wyciągając ręce przed siebie, chwytając za telefon. — Przepraszam — powtórzyłam kilka razy, połykając słoną ciecz.

Zrezygnowałam po chwili z napisania od niego jakiejkolwiek wiadomości - nie wybaczy mi, tego byłam pewna. W momencie, w którym powiedziałam, że ma się wynosić z mojego życia i nigdy nie wracać, stałam się dla niego nikim. To niesamowite, jak potrafił odrzucać ludzi. Pogrzebałam naszą przyjaźń, którą wiele osób uważało za wzór, jego fani się nią zachwycali, choć niewszystkie fanki pałały do mnie sympatią. Był dla mnie oparciem w każdej chwili, zawsze wspierał i pomagał, cokolwiek by się nie działo. Teraz mi go zabrano, a ja sama się o to prosiłam i doprowadziłam do tego. Popełniłam największy błąd mojego życia.

Chciałam go przeprosić, błagać o wybaczenie, chociażby na kolanach. Musiałam go mieć z powrotem, byłam gotowa nawet wsiąść w pociąg i jechać do Leszna, byle tylko móc wtulić się w jego ciepłe i silne ramiona i żeby usłyszeć przy moim uchu jego głos. Żeby zobaczyć jego uśmiech, który rozjaśniał każdy mój dzień. Był moim powodem do radości - nie myślałam o tym ani razu w ten sposób. Nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele miejsca zajmował w moim sercu i jak wiele szczęścia wniósł do mojego życia.

Miałam go u swojego boku każdego dnia, wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć, że nieważne, co się stanie, to i tak będzie po mojej stronie, bo traktował mnie jak siostrę.

Płakałam coraz głośniej, nie zwracając uwagi na to, że Patryk może być już w domu. W mojej głowie był tylko Piotrek i najpiękniejsze wspomnienia z nim - moment, kiedy wiózł mnie na motocyklu, kiedy po każdym mistrzostwie wieszał mi medale na szyi i zamykał w swoich ramionach, kiedy zabierał mnie nad jezioro i wrzucał do wody, kiedy był przy mnie, gdy każdego zabrakło.

Dużo czasu spędziłam na podłodze, płacząc i łykając słone łzy. Patrzyłam wprost przed siebie, w okno, które zdawało się najciekawszą rzeczą w pomieszczeniu. Z transu i tęsknoty wyrwał mnie dźwięk mojego dzwonka od telefonu, który zerwał się nagle, a ja miałam wrażenie, że pochodzi z zupełnie innej rzeczywistości.

Rzuciłam się na niego momentalnie, w głębi ducha żywiąc nadzieję, że jest to Piotrek. Niestety, pomyliłam się, a na urządzeniu wyświetlało się imię mojego współlokatora. Nie chciałam odbierać i gapiłam się w ekran, dopóki sygnał o połączeniu przychodzącym nie zniknął. Chwilę później ponownie się do mnie dobijał.

Drżącą ręką podniosłam urządzenie i przyłożyłam do ucha, zaciskając usta w wąską linię i walcząc ze swoimi emocjami i chęcią płaczu.

— Co? — zapytałam ściszonym głosem, który od ciągłego łkania był lekko zachrypnięty.

— Przyjedź po Patryka, błagam — powiedział jakiś osobnik płci męskiej, którego głos był mi dziwnie znajomy. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam się zastanawiać, skąd go znam.

— Kto mówi? — zapytałam w końcu, gdy minęła dłuższa chwila, a pomiędzy nami nastała głucha cisza.

— Zengota — powiedział, nie owijając w bawełnę. Rozwarłam usta i rozszerzyłam oczy. Nie słyszałam tego głosu tak długo, że teraz walczyłam z tym, by nie pociekły mi łzy szczęścia. — Przyjedź po niego, błagam. Podeślę ci adres.

Rozłączyłam się, a chwilę później dostałam wiadomość z adresem, pod którym znajdował się Patryk. Wzięłam głęboki oddech i poprawiłam włosy, a także wytarłam łzy z twarzy. Poprawiłam w oka mgnieniu makijaż, po czym ruszyłam do drzwi. I choć nadal niosłam ze sobą okropny ból wewnętrzny, to wiedziałam, że muszę tam jechać, skoro sam Zengota dzwonił do mnie z telefonu Patryka. Byłam pewna, że nie wie, że byłam tą samą Roksaną, z którą przyjaźnił się kilka lat temu.

Przeżyłam z nim wspaniałe pięć lat, aż do momentu, w którym odszedł z leszczyńskiej Unii.

🥀

Cześć i czołem!! Wróciłam ze stadionu i jestem dumna ✋🏻✋🏻. Przepraszam wszystkich kibiców Falubazu (ja bardzo lubię te drużynę), ale królowa jest tylko JEDNA! No, a tak poza tym to jak zwykle dumna z mojej miłości Emila, szkoda tego defektu, ale i tak świetnie. Patryk też nie najgorzej 🥴.
To był mecz wielkich konfliktów, bo byłam jak - EMIL JEDŹ!
A z drugiej strony byłam jak - Patryk jedź albo nie, nie jedź! Wyprzedź go, a nie, nie wyprzedzaj, bo przegramy! Ale jedź dobrze, a weź sobie przywieź te trójkę. A ładnie.
Najbardziej to się cieszę z punktów Pludry (i Emila!). Popłakałam się na biegu juniorskim, ze szczęścia ❤️. Trzymajcie się!

🥀 𝐼𝑛𝑐𝑟𝑒𝑎𝑠𝑒 ~ Patryk Dudek 🥀 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz